Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#cukier

Fałszywe jedzenie.

Mr.Drwalu2013-02-10, 19:50


Fałszerze jedzenia

Polscy producenci żywności zaczynają naśladować zachodnie sposoby jej wytwarzania.
Przemysłowe metody w rolnictwie i przetwórstwie często powodują fałszowanie produktów i nabijanie klientów w butelkę.
Na rynku spożywczym zapanowała wolnoamerykanka. Zwycięża ten, kto wyprodukuje taniej, a jego wyroby będą “zjadliwe”. Gdzież te czasy, gdy cechy rzeźników konkurowały ze sobą jakością wyrobów? Dziś lepszy jest ten, kto sprzeda najwięcej. Co to jest parówka? Jaki jest jej skład? Na te pytania żaden specjalista od żywienia nie odpowie.
- W parówce może być mięso, ale nie jest to konieczne – twierdzi jeden z pracowników Inspekcji Handlowej. – Kiedy sprawdzamy towar, interesuje nas tylko, jaki skład podał producent. Jeśli po zbadaniu próbki jej skład zgadza się z zadeklarowanym, wszystko jest w porządku. Parówką może być na przykład kilka zmielonych składników, niekoniecznie pochodzenia zwierzęcego. Można tam dodać nawet papier toaletowy, byleby całość nie była szkodliwa dla zdrowia. Poza tym każdy ma prawo nazwać swój wyrób, jak mu się podoba. Akurat ten producent postanowił nazwać to coś parówką.


Trucie po polsku

Kontrole stwierdziły, że to, co sprzedaje się u nas jako chleb i bułkę, jest w większości produktami chlebopodobnymi i bułkopodobnymi. Niektórzy producenci do chleba dodają startą bułkę, czasem gips i kreatynę otrzymywaną z ludzkich włosów, kupowanych w zakładach fryzjerskich.
W maju tego roku Inspekcja Handlowa opublikowała raport z kontroli kilku dużych sieci sklepów. Sprawdzono Biedronkę, sieć Champion, Elea, Leader Price, Lidl, Real, Tesco i AHOLD. Inspektorzy stwierdzili, że jakość 24 proc. badanych towarów była znacznie niższa od deklarowanej.
Najgorzej wypadły produkty mleczne. Jedna trzecia z nich nie spełniała norm wypisanych na opakowaniu. Przetwory owocowe i warzywne miały wady w 26,3 proc., konserwy rybne w 24,5, a przetwory mięsne niemal w 24 proc. Inspekcja wykryła również, że przetwory mięsne mają “niewłaściwe cechy organoleptyczne” (po prostu śmierdzą – red.); w wędzonkach stwierdziła “występowanie skupisk galarety, wyciek soku, konsystencję mało kruchą i gumowatą, smak kwaskowy, zapach lekko nieczysty”.
Z kolei konserwy rybne mają “zapach lekko gorzkawy, lekko metaliczny smak i są mdłe”. Na domiar złego także żywność określana mianem ekologicznej często bywa fałszowana podobnymi metodami. Podczas przeprowadzonej w 2004 roku w 211 placówkach handlujących ekologiczną żywnością kontroli Inspekcji Handlowej wykryto wiele uchybień. 56 proc. wędlin zawierało niedozwolone konserwanty. Badania laboratoryjne zakwestionowały jakość 48 proc. mleka i przetworów mlecznych oraz 41 proc. mięsa i przetworów mięsnych.
Z badań analizowanych przez Walentynę Rakiel-Czarnecką, eksperta ds. żywności z PSL, wynika, że prawie co czwarta woda mineralna czy źródlana (na rynku jest jej około 500 rodzajów) to po prostu zwyczajna kranówka. – Niewielu producentów jest uczciwych. Odkąd kilka lat temu obniżono normę określającą poziom składników mineralnych zawartych w 1 litrze z 1000 do 200 mg, praktycznie każdy, kto miał studnię, mógł rozpocząć produkcję wody – twierdzi Rakiel-Czarnecka.
Na szczęście wciąż jesteśmy krajem dziewiczym pod względem “ulepszania” żywności. – Polskie płody rolne mają lepszą wartość biologiczną niż produkty intensywnego rolnictwa zachodniego dzięki temu, że u nas zużywa się trzy razy mniej nawozów mineralnych i dziesięć razy mniej środków ochrony roślin – informuje dr Urszula Sołtysiak z SGGW. Jakkolwiek w ciągu ostatnich 10 lat zużycie nawozów mineralnych w Polsce wzrosło o niemal 15 proc., wciąż jest o wiele mniejsze niż w UE, nie mówiąc już o Japonii (niemal dwukrotnie większe niż w UE). Wiele ubogich obszarów w Polsce nigdy nie nawożono, a rosnących na nich upraw nie opryskiwano. Mieliśmy więc szczęście w nieszczęściu, polskie rolnictwo miało bowiem do niedawna charakter ekstensywny, a produkty małych gospodarstw rodzinnych są ekologiczne w najlepszym znaczeniu tego słowa

Zielone światło z Unii

Jednak po naszym wejściu do UE przestały obowiązywać branżowe normy żywieniowe z lat 80. Z dzisiejszej perspektywy trzeba przyznać, że nie były one najgorsze. Określały skład wyrobu, jego ciężar, kolor czy smak. Nie było – jak dzisiaj – pełnej dowolności w technologii produkcji i nazewnictwie.
Jeszcze 24 kwietnia 1997 roku uchwalono w Polsce ustawę bezwzględnie zakazującą powrotu mięsa i przetworów mięsnych z półek sklepowych do producenta. Po wejściu Polski do UE przestała ona jednak obowiązywać, otwierając pole do “odświeżania” wyrobów. Także zakres dopuszczalnej chemizacji żywności znacznie się zwiększył. – Po wejściu Polski do Unii Europejskiej liczba dopuszczonych do użycia w przemyśle spożywczym substancji dodatkowych wzrosła ponaddwukrotnie – ocenia dr Sołtysiak.

Czary-mary, czyli wielkie psucie

Do niedawna ze stu kilogramów mięsa odpowiedniej jakości wolno było wyprodukować 52 kg kabanosów czy 86 kg szynki. “Wydajność” tych wyrobów wynosiła odpowiednio 52 proc. i 86 proc. Dzisiaj z tej samej ilości mięsa produkuje się 200 i więcej kilogramów “szlachetnych” wędlin. Do mięsa wstrzykuje się wodę z azotanami i azotynami, substancje wiążące wodę, fosforany dodające wędlinie kruchości, ulepszacze. – Z kilograma mięsa można spokojnie zrobić 1,5 kg szynki. Producent zgodnie z przepisami umieszcza na towarze informację, że szynka jest napompowana wodą. Brzmi ona: “produkt wysoko wydajny” – mówi Rakiel-Czarnecka.
Nie inaczej jest z wyrobami drobiowymi, które mają niewiele wspólnego z drobiem. Są produkowane z MOM, czyli mięsa drobiowego odkostnionego. Jest to mieszanina zmielonych kości, chrząstek, szpiku kostnego, ścięgien. Do 1995 roku używanie tego specyfiku było zabronione. Teraz już nie jest. Dodanie MOM-u znacznie obniża koszty produkcji. Najczęściej wykorzystuje się go w parówkach, kaszankach i pasztetowych.
Unijne normy dotyczące rtęci odnoszą się wyłącznie do ryb. Jeszcze bardziej tolerancyjne jest obecnie prawo dotyczące kadmu – metalu wysoce rakotwórczego. Po 1 maja 2004 roku do Polski można sprowadzać żywność o podwyższonej jego zawartości.
Według Lidii Lorek z SGGW, zgodnie z ustawodawstwem UE do żywności może być dodawanych 500 chemicznych substancji dodatkowych. W procesie technologicznym można wykorzystywać ich tysiące. Dlatego dziś, jak nigdy wcześniej, producenci żywności dbają o urodę swoich wyrobów. Piękne różowe łososie zawdzięczają swoją barwę dodatkowi beta-karotenu. Napojom gazowanym kolor nadają barwniki, których nazwy zaczynają się od litery “E”. Niedawno głośno było o dodawaniu do papryki niebezpiecznego barwnika o nazwie sudan, a dodatki zabarwiające słodycze na kolor czarny i granatowy wciąż budzą spory wśród żywieniowców.

Psycho-technologia i pieniądze

Głównym motorem rozwoju przemysłowych metod produkcji żywności są płynące stąd miliardowe zyski. Phill Angell, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej koncernu Monsanto, powiedział “New York Timesowi”: “Koncern Monsanto nie powinien być zmuszany do łaskawego udzielania gwarancji bezpieczeństwa dla żywności opartej na biotechnologii. Naszym interesem jest sprzedawać jej tak dużo, jak tylko się da. A zapewnianie jej bezpieczeństwa to zajęcie dla Urzędu ds. Żywności i Leków”. Pecunia non olet.
Amerykański koncern Smithfield został w USA ukarany najwyższą w historii grzywną za wielokrotne naruszanie Aktu Czystości Wód. Przed paroma laty Smithfield rozpoczął działalność także w Polsce. Jego własnością jest m.in. firma Constar SA w Starachowicach, która wsławiła się niedawno wykrytym przez dziennikarzy procederem “odświeżania” zepsutej żywności. Mimo to koncern ma się w naszym kraju całkiem dobrze.
Także firmy reklamowe oraz marketingowe mogą się przy okazji nieźle pożywić. Codziennie jesteśmy bombardowani absurdalną propagandą. Wynika z niej, że najlepszym pożywieniem dla dzieci i ich rodziców są czekoladowe batony, pragnienie zaś najlepiej gaszą słodkie napoje albo piwo. A jakże, pamięta się również o zdrowiu obywateli! Od lat wmawia się nam, że masło roślinne, zawierające tłuszcze nienasycone, jest zdrowsze od tradycyjnego, w którego skład wchodzą zwierzęce tłuszcze nasycone. Ale aby olejowi roślinnemu nadać konsystencję maślanego żelu, należy dodać szereg substancji zagęszczających, które zdrowotność masła roślinnego czy margaryny stawiają pod znakiem zapytania! Zresztą, czy którakolwiek agencja reklamowa bada jakość reklamowanego produktu, zanim zacznie nam wmawiać, że bez niego nie możemy żyć?
Wyrafinowanymi metodami uzależniania klientów od towaru posługuje się również sam przemysł. Niedawno technologowie żywności odkryli, że istnieje piąty smak, występujący obok smaku słonego, słodkiego, gorzkiego i kwaśnego. To umami. Znany od dawna Azjatom. Substancje wywołujące jego wrażenie występują m.in. w niektórych azjatyckich grzybach. Sprawiają, że potrawa bardzo zyskuje na smaku. Nie umiemy powiedzieć, dlaczego tak jest, bo nie potrafimy tego efektu smakowego opisać w kategoriach znanych nam smaków. Chętnie jednak sięgamy po “umamione” produkty. Problem w tym, że opracowano już chemiczny odpowiednik naturalnego umami, czyli glutaminian sodu. Jego oddziaływanie na organizm człowieka jest nie do końca rozpoznane; wiadomo jednak, że substancja ta w dużych ilościach jest szkodliwa dla zdrowia. Producenci wiedzą jednak, że stosując tę substancję, mogą konsumenta przywiązać do każdego świństwa. Umami wszystkich nas omam
Odrębną sprawą jest hodowla. Tajemnicą poliszynela jest dodawanie do paszy i karmy dla ptactwa hormonów wzrostu i antybiotyków, które podaje się profilaktycznie w celu zapobieżenia dziesiątkującym stada infekcjom. Aplikowanie antybiotyków zdrowym zwierzętom jest w Polsce prawnie zabronione. Ale jak inspektorzy służb kontrolnych mają dowieść producentowi, że obecność antybiotyków w mięsie nie wynika z niedawnego leczenia infekcji?

Mleko bez krowy

Na każdym kroku jesteśmy zręcznie wprowadzani w błąd przez producentów żywności. Sery, które powinny być wytwarzane z mleka, są podrabiane z użyciem olejów roślinnych. Mleko i kefir często produkowane są z proszku. Idziemy tu tropem wielkich koncernów zachodnich, które budują fabryki przetworów mlecznych w takich rejonach świata o taniej sile roboczej – np. w Maroku – gdzie w promieniu kilkuset kilometrów nie ma ani jednej krowy. A wszystko to dzieje się w majestacie prawa polskiego i unijnego.
Cała żywność produkowana metodą przemysłową przesycona jest chemią. Także ta, którą postrzegamy jako wolną od niezdrowych składników. Przykładem tego mogą być produkty oznaczone jako “light”. W Polsce nie istnieje prawna definicja tego terminu. Dlatego każdy producent może go używać, jak chce. Ci, którzy rezygnują z zastosowania cukru w produktach “light”, dodają chemikalia imitujące smak cukru. Są one często bez porównania groźniejsze dla zdrowia niż zwykła sacharoza. Jak choćby aspartam, dopuszczony do użycia tylko w niewielkich dawkach.



Drużyny kontrolerów

Mamy wiele różnych inspekcji badających żywność. I wszystkie niewydolne. Nie ma między nimi dobrego przepływu informacji, ponadto podlegają trzem różnym resortom – rolnictwa, zdrowia i Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Eksperci od zdrowej żywności są zgodni, że ostatnio kontrole są zbyt wyrywkowe.

Dr Zbigniew Hałat, epidemiolog (w trzech kolejnych rządach główny inspektor sanitarny), mówi wprost, że ludzi zajmujących się kontrolowaniem żywności producenci korumpują tak samo, jak koncerny farmaceutyczne lekarzy.
- Wiem o licznych przypadkach, gdy w trakcie kontroli producenci zmieniali deklarację na temat składu produktu – dodaje wieloletni pracownik Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych z południowej Polski. Dobrze zna środowisko pracowników inspekcji. – Zatrudnione są tam dwie grupy ludzi: staruszkowie tuż przed emeryturą i młodzież tuż po studiach. Ani jednym, ani drugim nie opłaca się wychylać. Każdy przecież wie, że koncerny nie przepuszczą. Młodzi nabierają doświadczenia i odchodzą do innej, lepiej płatnej pracy, a starzy w spokoju doczekują emerytury. Ponadto kary są śmieszne – od 500 do 1000 zł.

Klątwy BSE

- Wszystkie środki dodawane do żywności, a posiadające odpowiednie certyfikaty, mogą być używane. Ale nikt nie badał, jakie skutki dla organizmu człowieka mogą mieć przeróżne mikstury i połączenia kilkunastu składników naraz. Z pewnością nie jest to nic zdrowego – mówi Rakiel-Czarnecka.
Waldemar Starosta, specjalista ds. żywności z Samoobrony, twierdzi, że polifosforany są masowo wykorzystywane głównie przy produkcji parówek. – Te związki bardzo źle wpływają na kości. Są szczególnie niebezpieczne dla małych dzieci – mówi. [kom. Hehe parówki dobre dla dzieci!!!]
Naukowcy są zwykle bardziej wstrzemięźliwi. Żeby wiedzieć coś na pewno – podkreślają – trzeba by przeprowadzać przez kilkadziesiąt lat kliniczne eksperymenty na ludziach. Na razie więc zalecają nie ulegać panice. Uspokajające komunikaty nie od dzisiaj docierają także do opinii publicznej w krajach UE i w Stanach Zjednoczonych. Mączka mięsno-kostna, która stała się nośnikiem BSE, również była przez całe lata uważana za bezpieczną. Czy rzeczywiście konserwanty i ulepszacze, pestycydy i herbicydy dopuszczone do użycia w przemyśle przetwórczym i rolnictwie są bezpieczne?
Wśród samych naukowców trwają spory, na ile bezpieczne są chemikalia prawnie dopuszczone do spożycia w ściśle określonych dawkach. – Konserwantami są obce substancje wprowadzone do produktów. Najczęściej mają zapobiegać rozwojowi bakterii, a więc – nazwijmy rzecz po imieniu – są to trucizny. Być może ich dawki są zawsze przestrzegane, ale nie mamy pewności, czy nie nastąpi raptowna zmiana ich właściwości, na przykład pod wpływem czynników zewnętrznych – stwierdził publicznie prof. Stanisław Zaręba z Akademii Medycznej w Lublinie.
”Poważne znaczenie w patologii człowieka ma też duży wolumen powstającego w hodowlach przemysłowych aerozolu mikrobiologicznego, amoniaku i odorów. Efekty skażenia gnojowicą powierzchniowych i podziemnych zbiorników wodnych są z natury rzeczy odległe i mało dostrzegalne przez odbiorców wody” – pisze dr Hałat. W styczniu 2004 roku Amerykańskie Stowarzyszenie Zdrowia Publicznego wezwało władze do wprowadzenia moratorium na nowe lokalizacje przemysłowych ferm trzody chlewnej oraz wsparcia szeroko zakrojonych badań nad wpływem na zdrowie ludzkie skażeń wody i powietrza, wywołanych chemizacją procesów produkcyjnych. W USA tego rodzaju kosztowne badania prowadzone są już od lat 60., a mimo to pozarządowe organizacje monitorujące stan zdrowia społeczeństwa ponaglają rząd do znacznie bardziej stanowczych działań.
Co drugie rodzące się obecnie niemowlę cierpi na alergię – jedną z najbardziej rozpowszechnionych dolegliwości wywołanych chemicznym skażeniem środowiska. Rośnie liczba chorób nowotworowych, o których przyzwyczailiśmy się mówić “cywilizacyjne”. Ale co to tak naprawdę znaczy? Gdzie jest ich pierwotne źródło?
Autor rozprawy habilitacyjnej obronionej na jednej z wyższych szkół rolniczych porównał liczbę utylizowanych padłych zwierząt hodowlanych w latach 80. i 90. Okazało się, że w ciągu dekady ich liczba zmniejszyła się dziesięciokrotnie. Nie chcemy formułować podejrzeń o znamionach teorii spiskowej. Ale – jak sugerował rozmówca, który podsunął nam ten trop – czy przypadkiem padliny, która się gdzieś zawieruszyła, nie zjedli nabywcy najtańszych wędlin albo karmione podejrzaną paszą zwierzęta z wielkich hodowli?

Jak się bronić?

Klienci powinni dokładnie sprawdzać na etykietach, co kupują. Wybierać produkty o naturalnej barwie, pieczywo bez przedłużonego okresu ważności, żywność jak najmniej przetworzoną. Zimą i wiosną warto kupować mrożonki, w których rzadko trafiają się substancje dodatkowe. Należy zapomnieć o parówkach po 3 zł za kilogram, wspaniale wyglądających owocach, zrozumieć, że wyroby czekoladowe pięknie błyszczą dlatego, że są pokryte specjalnymi substancjami nabłyszczającymi. Czyli chemikaliami.
Warto też pamiętać, że tradycyjne potrawy narodowe mają tę przewagę nad kulinarnymi nowinkami, że ich bezpieczeństwo zostało przetestowane przez poprzednie pokolenia żyjące na danym terytorium.
Pod adresem ustawodawców należy skierować postulat przywrócenia norm branżowych, co pozwoli chronić jakość polskich produktów i ich pozycję na rynkach eksportowych. UE nie zabrania zresztą wprowadzania norm krajowych.
Natomiast bezkompromisowym obrońcom żywności przemysłowej polecamy wynalazek opisany w zeszłym roku przez “New Scientist”. Amerykańscy specjaliści ds. żywienia opracowali dla armii amerykańskiej specjalny filtr. Pozwala on żołnierską rację żywnościową, którą przed spożyciem miesza się z wodą, mieszać z moczem. Zaufanie do żywności z fast foodów oraz współczesnej nauki każe się liczyć z tym, że hamburger przyrządzony z moczem nie ustępuje smakiem hamburgerowi z wodą.



Źródło: KLIKNIJ TUTAJ

Opowiadanie sadola

a................k • 2013-01-19, 11:20
Poszedłem do sąsiada pożyczyć cukier. Patrzę – drzwi niedomknięte.
Otwieram – a tam wszędzie krew, flaki, rozbryzgany mózg…
Zaglądam dalej – o, cukier!

Artystyczna wata cukrowa.

Jo2012-12-11, 16:57
Może nie ma w tym nic nadzwyczajnego ale fajnie wygląda. U nas tylko białą kulkę umieją zrobić, niestety...


Genetycznie modyfikowana żywność to coraz częściej standard, zasadniczą kwestią jest jednak poznanie kategorii produktów, które są permanentnie “ulepszane”. Podstawową wskazówką dla naszej obrony jest trzymanie się wysokiej jakości ekologicznych źródeł, ale nie zawsze jest to możliwe. W temacie szybka “ściągawka” najczęściej genetycznie modyfikowanych roślin i substancji.


Specjaliści podkreślają, że lista produktów spożywczych wolnych od GMO w rzeczywistości nie istnieje. Ważne jest, aby nauczyć się rozpoznawać zwodnicze sztuczki marketingowe stosowane przez dzisiejszych producentów “dbających o nasze zdrowie”, którzy chcą jedynie nakłonić konsumenta do zakupu.

Jak okazało się w ostatnim czasie, wiele marek typu “eco-friendly” nie jest faktycznie pozbawionych GMO. Dotyczy to nawet produktów, które mają etykietę “Non-GMO” !

Nie dziwi więc, że wielu z tych “ekologicznych” i “naturalnych” producentów (takich jak np. Kashi), wydało miliony dolarów na walkę z inicjatywą etykietowania każdego produktu GMO. Staje się coraz bardziej jasne, że przedsiębiorstwa po prostu nie dbają o nasze zdrowie, co łatwo można sprawdzić dociekając kto (jaka firma) jest właścicielem na najwyższym poziomie (wspomniane wcześniej Kashi jest własnością Kellogg’a).

Poniżej najnowsza lista 10 produktów, które najprawdopodobniej zawierają GMO:

1. Kukurydza
2. Soja
3. Cukier
4. Papaja
5. Aspartam (tak, aspartam jest genetycznie modyfikowany! Ujawniono to już w latach 90-tych)
6. Rzepak
7. Cukinia
8. Żółty squash
9. Nabiał (ponad 1/3 pochodzi z nieekologicznych produktów mlecznych z USA, które nadal zawierają genetycznie zmodyfikowany hormon firmy Monsanto o nazwie rBGH. Hormon pochodzi ze sklonowanego DNA, obecnie jest on zakazany w ponad 27 krajach)
10. Bawełna (najczęściej w postaci oleju z nasion bawełny)


Dopóki właściwe ustawodawstwa krajowe oraz ustalenia międzynarodowe nie nakażą bezwzględnego etykietowania produktów GMO lub w ogóle zabronią obrotu nimi na rynku, ważne jest, aby chronić swoje zdrowie przed skutkami genetycznie modyfikowanej żywności.

Źródło: www.naturalnews.com

Blondynka w kawiarni

BongMan2012-08-03, 1:30
Blondynka w kawiarni:
- Poproszę kostkę cukru do kawy.
- Przecież wrzuciła już pani 10 kostek!
- Tak, ale wszystkie się rozpuściły.

Uwaga na ASPARTAM (E951)

Mr.Drwalu2012-06-22, 12:02


Aspartam – [...] stosowany masowo jako sztuczny środek słodzący oznaczany na produktach spożywczych kodem E951 [...]
Jest on masowo stosowany jako słodzik do produktów dietetycznych (zwłaszcza napojów niskokalorycznych). Jest też dostępny w formie tabletek, które można stosować zamiast cukru, pod kilkudziesięcioma nazwami handlowymi (m.in: NutraSweet, Equal, Sugar Free, Canderel). Jest też stosowany przez diabetyków (chorych na cukrzycę).

Wszelakiego rodzaju gumy do żucia też to mają?

Bezpieczeństwo stosowania aspartamu było przedmiotem wielu badań naukowych i licznych kontrowersji społecznych. Chemicznie, aspartam, jest dipeptydem składającym się z dwóch występujących naturalnie aminokwasów – fenyloalaniny i kwasu asparaginowego, z których są zbudowane liczne białka. W organizmie człowieka rozkłada się on na te dwa aminokwasy, stąd długo wydawało się, że jego spożycie nie wiąże się z żadnym ryzykiem, oprócz osób chorych na fenyloketonurię, które nie metabolizują fenyloalaniny. Pod koniec lat 90. XX w. opublikowano wyniki kilku wyrywkowych badań, które sugerowały występowanie związków między spożywaniem aspartamu i chorób takich jak rak mózgu i układu limfatycznego. Jak dotąd nie przeprowadzono jednak dokładnych badań na większą skalę, które potwierdziłyby lub zaprzeczyły wcześniej wspomnianym doniesieniom. Wątpliwości wzbudzone przez te publikacje, powiązane z konfliktem interesu koncernów produkujących różne środki słodzące, doprowadziły do licznych dysput publicznych na temat tego związku chemicznego.

Koncerny ze swoją wielką kasą, położyły swoją wielką łapę. Pieniądze ważniejsze od zdrowia ludzi! Były badania i sprawa ucichła, bo była zbyt głośna, a może ‘nie wygodna’?

Atrakcyjność aspartamu jako słodzika wynika z faktu, że jest on ok. 180 razy bardziej słodki od cukru i przy tym jego kaloryczność, przy stężeniach dających wrażenie słodyczy jest niemal zerowa. Smak aspartamu nie jest identyczny ze smakiem zwykłego cukru. Słodycz aspartamu jest odczuwana wolniej od słodyczy cukru, dłużej jednak jest zachowywana w ustach. Dobre efekty daje kombinacja aspartamu z innym słodzikiem acesulfamem, która przy odpowiednich proporcjach jest nieodróżnialna dla większości ludzi od smaku cukru.

A jakby to było gdyby było czuć różnicę, ludzie by narzekali.

Wstępne badania bezpieczeństwa użycia tego związku sugerowały, że może on prowadzić do raka mózgu u szczurów. W rezultacie Amerykańska Food and Drug Administration (FDA) nie dopuściła go początkowo do obrotu w USA. W 1980 r. po licznych interwencjach wpływowych osób związanych z G.D. Searle FDA zgłosiła wniosek do Public Board of Inquiry (PBOI) z prośbą o ponowne przetestowanie wpływu aspartamu na raka mózgu.

Zaczęli maczać palce, by przywrócić cichą truciznę.

PBOI po przestudiowaniu dawnych testów i przeprowadzeniu nowych stwierdziła, że aspartam nie wywołuje raka mózgu i zarekomendowała go do dopuszczenia jako dodatku do żywności. W 1981 r. Ronald Reagan przeprowadził zmianę szefa FDA i nominował na to stanowisko Arthura Hull Hayesa, który opierając się na wynikach PBOI i dodając do tego wyniki analogicznych badań japońskich dopuścił do użycia ten związek, z zastrzeżeniem stosowania go wyłącznie w suchych produktach. W 1983 r. FDA rozszerzyła stosowalność aspartamu także na wypieki. W 1996 r. FDA zniosła wszelkie restrykcje na użycie tego związku i zezwoliła na stosowanie go we wszelkich produktach spożywczych. Za FDA podążyły odpowiednie agencje w wielu krajach świata, w tym w Japonii i Unii Europejskiej, które zalegalizowały użycie aspartamu w produktach spożywczych.

Były badania, i nagle komuś się przypomniało że tam jest skarb złota, więc sprytnie że niby znowu badania i się okazało że jest ok! Później jeszcze zmiana polityków, wlazł ktoś wpływowy kto dopuścił do obrotu, masakra!

Niektórzy sądzą, że korowody wokół zalegalizowania aspartamu były związane z politycznym konfliktem interesu. Donald Rumsfeld, przyjaciel rodziny George’a Busha był prezesem rady nadzorczej Searle, w czasie gdy rozstrzygała się sprawa legalizacji tego słodzika. Arthur Hull Hayes, odpowiedzialny za legalizację aspartamu, musiał opuścić fotel prezesa FDA w 1983 r. po tym gdy ujawniono, że wziął kosztowne prezenty od kilku korporacji. Po opuszczeniu FDA, Hayes został zatrudniony w Searle, w dziale public relations jako starszy konsultant medyczny.

“Polityczny konflikt interesu” kłócili się kto ile zgarnie? Jest takie przysłowie “Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę.”

We wrześniu 2005, European Ramazzini Foundation ogłosiła wyniki szczegółowych, trzyletnich badań, prowadzonych przez grupę badaczy z Bolonii (Włochy), z których wynika, że aspartam powoduje raka wątroby oraz układu nerwowego oraz zwiększa ryzyko leukemii u samic szczurów. Producenci aspartamu podważają jednak poprawność metodologiczną wykonanych w Bolonii badań. W 2007 roku European Society for Medical Oncology (ESMO, założona w 1975 r. profesjonalna organizacja onkologiczna) opublikowała nowe badania, które podważyły wyniki badań z Bolonii. Uznano, że “nie ma związku między sacharyną, aspartamem i innymi słodzikami a zwiększonym ryzykiem wystąpienia nowotworów”

Proszę zwrócić uwagę, Włochy przeprowadziły trzy letnie badania z których wynikało że to powoduje raka wątroby i układu nerwowego. Ale sami producenci, którym oczywiście zależy na tym aby utrzymać się na rynku i zrobią dosłownie wszystko, podważają badania! I teraz pytam się kto finansuje ESMO? jaka jest prawda? To tyle z wikipedi.

Na stronie lekarka.pl oraz rmffm.pl pisze:

Aspartam zdrowy czy niezdrowy Aspartam, sztuczny słodzik, wykorzystywany w ponad 6 tysiącach napojach i produktów żywnościowych na całym świecie, ponownie znalazł się w centrum kontrowersji i zagorzałej dyskusji. Aspartam – sztuczny środek słodzący. Jest to chemiczny dodatek do żywności E951. Kontrowersyjny słodzik, który jakoby “pomaga zrzucić zbędne kilogramy”. Produkt ten był dwa razy wycofywany z obrotu przez władze USA z powodu niekorzystnego wpływu na ludzkie zdrowie. Środek ten jest obecnie w USA ponownie dopuszczony z ograniczeniem dopuszczalnej ilości w produktach spożywczych. W lipcu 2005 naukowcy z Włoch ogłosili, że aspartam jest środkiem rakotwórczym. Uważają oni, że ten środek słodzący powinien być wycofany z Unii Europejskiej. Rak wywołany według nich przez aspartam najczęściej lokalizuje się w węzłach chłonnych organizmu. Według najnowszych badań naukowców z niezależnej europejskiej fundacji badań nad rakiem, wynika, że aspartam może powodować raka. Naukowcy przedstawili w Bolonii wyniki wieloletnich badań na prawie dwóch tysiącach szczurów. Wynika z nich, że aspartam może powodować raka nerek, oraz zwiększać ryzyko zachorowań na białaczkę. Aspartam jest mniej więcej 200 razy słodszy od cukru. Dodawany jest do większości napojów niskokalorycznych, soków, słodyczy, gum do żucia, płatków do mleka, jogurtów, chipsów, odżywek dla sportowców, a nawet lekarstw, także tych przeznaczonych dla dzieci. “

…przeznaczonych dla dzieci… ; (
Znalazłem jeszcze taką wypowiedź:

[...] Na dzisiaj bardziej od BSE, produktów wołowych przeraza mnie “chemia” w powszechnie dostępnych środkach spożywczych. Dzisiejsze sklepy/markety – to “apteki”, gdzie metodą totolotka aplikujemy sobie toksyny nie mając o tym pojęcia.
Przykład – Aspartam, nagminnie stosowany słodzik w kawach rozpuszczalnych, capuccino, oranżadach, płynach orzeźwiajqcych, wyrobach cukierniczych, tortach, ciastach, pieczywie, etc., etc., Aspartam, zwany tez “Nutra Sweet” to ester aminokwasów L-asparaginowego i L-fenyloaniliny. Spożywany w nadmiarze kumuluje się w tkankach komórek mózgu. Fenyloanilina w nim zawarta dziala jako antagonista serotoniny wywolujqc stany depresyjne. Ma wlasciwosc kumulowania sie w dużych stężeniach w podwzgórzu i zamożdku co prowadzi do silnych wahań nastrojów, drgawek i psychoz. Kwas asparaginowy rozpada sie na asparat i metanol. Asparat to neurotransmiter dzialajacy w OUN jako antagonista acetylocholiny. Przeciwdziała przekazywaniu impulsów na zakończeniach nerwowych. Przedawkowanie asparatu moze być przyczyną obumierania komórek nerwowych w Obwodowym Ukladzie Nerwowym. Objawy podobne do tych, jakie wystepujq przy SM
(stwardnienie rozsiane), czy tez choroba Alzhaimera ……….., itd., itp.
Jedno jest pewne. Dzisiaj robiqc zakupy w sklepach nalezy sie przyglqdac – co sie bierze. Zwlaszcza, gdy w domu sq male dzieci. I nie jest ważny blichtr, kolorowe opakowanie, nawet cena. Bywały przypadki – gdy dla obniżki óHolendrzy dodawali do pasz przepracowane oleje transformatorowe
(PCB, PCT). Dla komercji, dla cash-u wpycha sie wiele paskudztw do zywnosci.

Źródło: internet z wyszukiwarką.

Uwaga na cukier!

s................t • 2011-04-04, 16:59
Zanim użyjecie sprowadzanego z Niemiec cukru, przepuście je przez sitko. W kawie znalazłam białą centymetrowa larwę. Taką samą jak na tym zdjęciu.


I jeśli znajdziecie, nawet po wyrzuceniu nie warto z niego korzystać, bo produkty jej przemiany materii i tak mogą zaszkodzić.

Zdjęcie pochodzi z internetu

Herbatka

Thomas_Terkovitz2011-03-14, 23:13
- Kochanie, dlaczego mieszasz herbate od 10 minut ?
- Cicho, niech myślą, że jesteśmy bogaci.