Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#cia

Amerykańska agencja wywiadowcza jest znana ze swojej skuteczności w pozyskiwaniu i analizie informacji o zagranicznych rządach. Ale na swoim koncie ma też ciekawą książkę, którą najkrócej można opisać jako poradnik, który doradza jak być irytującym. A to wszystko by... obalić III Rzeszę w czasie drugiej wojny światowej.

"Żołnierze Wyklęci" - tajny raport CIA z 1947 roku

B................p • 2017-01-22, 21:48
CIA odtajniła raporty z 1947 roku dotyczący tzw. Żołnierzy Wyklętych. Trudno zaprzeczyć temu, że ujawnione dokumenty totalnie masakrują nacjonalistyczną wizję historii i nie pozostawią kamienia na kamieniu z hagiograficznej prawicowej literatury o tych bandytach. Zachęcam do lektury.

"Zbrojne bandy, które napadają na pociągi i magazyny. Nie mają poparcia ludności. Ich bezsensowna walka tylko pogarsza sytuację ekonomiczną kraju, powoduje niepotrzebny rozlew krwi i dostarcza rządowi powodów żeby zaciskać aparat opresji."

Raport „Badanie nielegalnej opozycji w Polsce”, napisany przez szpiega CIA odmalowuje negatywny obraz partyzantów antykomunistycznych, którzy nie złożyli broni po II Wojnie Światowej i których nazywa się dziś „Żołnierzami Wyklętymi”. Raport został napisany w 1947 roku, więc wciąż gdy ta partyzantka była aktywna, chociaż jak wspomina autor o nieujawnionym nazwisku – już wygasa i partyzanci przenoszą się do cywilnej, politycznej opozycji. Raport nie mitologizuje, ani nie przedstawia opinii – jest raczej szczerym opisem tamtych niezbyt łatwych faktów, z tradycyjnie amerykańskiego pragmatycznego punktu widzenia. Został właśnie prawie w całości odtajniony. Zapraszam do tej interesującej lektury:

„Ruch oporu w Polsce może być podzielony na dwie grupy: Partyzanci, którzy preferują bezpośredni, zbrojny opór w walce Rządem przez działania partyzanckie i konspiracyjne Podziemie, szersze, ale luźniej zorganizowany ruch który preferuje działać pośrednio przez propagandę i infiltrację agencji rządowych.

Polityczna opozycja Ruchu

Politycznie, Ruch Oporu zawiera wszystkie możliwe elementy od antystalinistów do grup reakcyjnych. Generalnie ekstremiści, szczególnie prawicowi ekstremiści są silniejsi w formacjach Partyzantów, a umiarkowani i liberałowie znacznie częściej znajdują się w Podziemiu.

Podziemie chce powrócić do warunków sprzed 1939 roku i jest bliższe umiarkowanym socjalistom i reformatorom ziemskim Mikołajczyka i Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL). Istnieją niezliczone wyjątki i wariacje od tego wzorca i wiele z grup pseudo-partyzanckich, choć przyznaje, że są frakcją anty-rządową, należy jednak klasyfikować jako czysto bandyckie grupy bez żadnych politycznych celów.

Przywództwo

Ani partyzanci, ani Ruch Oporu nie ma zunifikowanego centralnego przywództwa z dobrze zdefiniowanymi celami. Bez jednego lidera Ruch Oporu składa się z niezliczonych frakcji, które mają ze sobą tylko wspólną opozycję wobec obecnego reżimu i Sowietów.

Największe i najważniejsze grupy to Narodowe Siły Zbrojne i Wolność i Niepodległość. Są one niezależne i mają główne kwatery w Polsce. Do tej ostatniej należy jednak niezliczona liczba band partyzanckich które są wierne tylko swoim wodzom.

Agencje rządowe walczące z Ruchem Oporu

Milicja Obywatelska (Policja) i Ochotnicza Milicja Obywatelska (Policja Ochotnicza)

MO i OMO wykonuje zwykłe funkcje policyjne i nie ma władzy w sprawach politycznych. Są oni tylko częściowo angażowani w działania partyzanckie i jeszcze mniej mają do czynienia z Podziemiem.

Urząd Bezpieczeństwa Publicznego

UBP tak jak NKWD działa jako wyższa agencja policyjna i jej zadaniem jest wykrywanie i niszczenie wewnętrznej opozycji politycznej. W związku z tym jest bardziej zaangażowana w walkę z Podziemiem niż z Partyzantami.

Główny Zarząd Informacji (Służba wywiadowcza)

O ile UBP jest zainteresowane subwersyjną aktywnością polityczną w ogóle, organy GZI interesują się Ruchem Oporu bo niektóre jego elementy otrzymują wsparcie materiałowe zza granicy i dostarczają pomocy zagranicznym agencjom wywiadowczym w antypolskich i antysowieckich operacjach.

Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego

Ciężar operacji antypartyzanckich w polu spada na KBW, dobrze uzbrojoną i politycznie stabilną elitarną formację która przypomina Waffen-SS albo NKWD. KBW jest zorganizowana w zmotoryzowane regimenty i niezależne bataliony strategicznie rozmieszczone w Polsce.

Armia

Wojsko bierze udział w operacjach antypartyzanckich tylko w ostateczności, gdy siły partyzanckie są zbyt duże żeby mogły z nimi walczyć KBW albo UB. Jednym z tego powodów jest niepewna orientacja polityczna szeregowych żołnierzy, którzy często sympatyzują z Oporem i pozwalają się rozbroić bez oporu. Żeby zniechęcić do tej praktyki, Sztab Generalny wydał rozkaz nakazujący karać śmiercią tych którzy się poddadzą partyzantom.

II. Organizacja

Nie ma standardowej organizacji formacji Partyzantów. Większe grupy, takie jak Szarego, są dobrze uzbrojone i zorganizowane, ale małe bandy mogą nie mieć formalnej organizacji.
Przywódcy band partyzanckich – szczególnie grupy NSZ – są często zawodowymi oficerami dawnego Wojska Polskiego z dużym doświadczeniem w walkach partyzanckich.
Kompozycja szeregów jest heterogeniczna. Chociaż niektórzy walczą z powodów politycznych, część robi to żeby uciec przed władzą, a niektórzy dla podniety i przygody, są też ci którzy dołączyli się jako najemnicy.
W niektórych obszarach istnieje rodzaj partyzanckiej „mobilizacji” w którym mężczyźni obowiązkowo werbowani są aby służyć miesiąc lub dwa w oddziałach leśnych.

Siły

Trudno ocenić dokładnie siły Partyzantów. Na bazie informacji którymi dysponujemy uważa się, że 40 000 do 50 000 ludzi to rozsądne wyliczenie na jesień 1946 roku.

III. Sprzęt

Partyzanci generalnie noszą zdobyczne mundury polskiej armii i są nie do odróżnienia od zwykłych żołnierzy, poza tym że noszą orzełka z koroną na czapce, zamiast orła bez korony obecnego reżimu.
Partyzanci są uniwersalnie dobrze uzbrojeni, głównie w bronie automatyczne i półautomatyczne. Większość z nich to broń niemiecka, ale wiele jest też sowieckiego sprzętu, zdobytego na oddziałach polskich i sowieckich.
Niektórzy partyzanci mają sprzęt radiowy, z którego jednak ze względów bezpieczeństwa korzystają oszczędnie. Większe formacje mają ciężkie uzbrojenie jak moździerze, lekką artylerię i pojazdy silnikowe.

Zaopatrzenie

Ich zaopatrzenie nie jest problemem. Czego nie mogą zdobyć w inny sposób, zdobywają napadając na pociągi i publiczne magazyny.

Relacje z ludnością cywilną

Wielu ludzi, choć z zasady sympatyzuje z Partyzantami, deprecjonuje ich działania, ponieważ uważa, że wywołują bezsensowny rozlew krwi nie osiągając żadnych trwałych celów.

IV. Zidentyfikowane grupy partyzantów

(…) F. NSZ – Narodowe Siły Zbrojne

NSZ wydaje się być największą i najlepiej zorganizowaną grupą oporu. Politycznie jest to skrajna prawica która miała wcześniej kontakty z ONR i Stronnictwem Narodowym – teraz zdelegalizowanymi. Chociaż NSZ oficjalnie odcina się od złego traktowania Żydów, jest odpowiedzialna za wiele antysemickich ekscesów. Głową NSZ jest Bolesław Piasecki. Dowódcą oddziałów jest pułkownik Andrzej Rutkowski. (…)

V. Nastawienie Sowietów

Sowieckie jednostki w Polsce mają zakaz angażowania się w bitwy z Partyzantami. Tylko jeśli zostaną zaatakowane mogą się bronić. Nawet gdy polskie władze proszą o sowiecką pomoc, odpowiedź jest zawsze jedna: „bez konkretnych instrukcji z Moskwy nie możemy wam pomóc”, mimo że wielu z ich wysokich oficerów zostało zabitych przez partyzantów. Niektóre specjalne jednostki, takie jak NKWD mają większą swobodę w walce antypartyzanckiej, ale nawet oni specjalnie się nie angażują.

Podziemie (cywilne)

(…) W ciągu osiemnastu miesięcy od zakończenia wojny, nadzieje (ludności) coraz bardziej malały, aż w końcu zorientowano się, że jest bardzo mała szansa na osiągnięcie celów w bliskiej przyszłości. Z tymi wnioskami wielu Polaków stwierdziło, że Partyzanci walczą po nic.

Do tego, cele polityczne stały się jasne: za Partyzantami stoi Anders i „Londyńscy” Polacy, a za nimi Anglicy. W umysłach Polaków Anders i grupa londyńska to bogaci kapitaliści i posiadacze ziemscy. Chociaż „Londyńscy” Polacy mają pewną sympatię za walkę przeciw Sowietom i reżimowi warszawskiemu, nie można powiedzieć, że wielu Polaków chciałoby, żeby grupa londyńska przejęła władzę. Zwłaszcza robotnicy i chłopi czują, że powrót grupy londyńskiej do władzy oznaczałby przywrócenie nietolerowanych warunków życia z 1939 roku, z obecną dyktaturą lewicową zamienioną na równie niesmaczną dyktaturę prawicową.

Podobne emocje panują wśród partyzantów, bazowane na oskarżeniach, że […… – niestety 2 następne linijki są utajnione, może chodzić o dokonane zbrodnie…] przez kontynuowanie ich bezsensownej walki tylko pogarszają sytuację ekonomiczną kraju, powodują niepotrzebny rozlew krwi i dostarczają rządowi powodów żeby zaciskać aparat opresji.

III. Komentarz o rozwoju sytuacji w polskim Ruchu Oporu

Szczyt sił Partyzantów w Polsce został osiągnięty wiosną i zimą 1946 roku. Od tamtej pory ich siły stale spadają, częściowo przez działania rządowe, ale w większości ponieważ coraz więcej i więcej partyzantów przekonuje się o bezcelowości dalszych działań partyzanckich i powraca do normalnego życia.

Byli Partyzanci i członkowie AK skanalizowali swoją wrogość do rządu przenosząc się do Podziemia (cywilnego). Z tego powodu gdy Partyzanci słabną, Podziemie staje się silniejsze. Teraz kiedy „legalna” opozycja Mikołajczyka została „pokonana” w ostatnich wyborach i ogłoszono amnestię dla Partyzantów, można oczekiwać, że ten proces będzie trwał dalej i że PSL oraz Partyzanci będą zwracali się do Podziemia jako jedynej pozostałości aktywnego oporu wobec Rządu.”

źródło orginał

Elektroterapia

Sadix1232015-10-19, 18:09
Elektroterapia jest naprawdę dobra dla zdrowia...oczywiście o ile nie jesteś w więzieniu CIA.

Arab

TytanowyJanusz6662014-12-20, 10:35
Czego nigdy nie powiedział arab na przesłuchaniu w więzieniu CIA?
-
-
-
-
"Przyznaję się bez bicia"

Rozszerzone techniki

BongMan2014-12-17, 20:11
CIA twierdzi, że nie stosuje tortur, tylko rozszerzone techniki przesłuchania.
Przyjmując taką terminologię, nie jestem gw🤬cicielem, tylko stosuję rozszerzone techniki flirtu.

Więzienia CIA

lysout2014-12-11, 6:55
Muzułmanów tak naprawdę nie obchodzi fakt, że ich bracia byli podtapiani podczas przesłuchań.

Oburza ich używanie w tym celu wody z mydłem.
Kolega dzisiaj podlinkował mi ciekawy artykuł traktujący o sytuacji, która panuje obecnie na Ukrainie (ktoś komu przeczytanie więcej niż dwóch linijek tekstu sprawia problemy, niech przewija dalej):

Cytat:

Protesty w zachodniej Ukrainie są zorganizowane przez CIA, Departament Stanu USA, przez Waszyngton i sponsorowane przez Unię Europejską organizacje pozarządowe (NGO), które działają w połączeniu z CIA i Departamentem Stanu. Celem protestów jest obalenie decyzji niezależnego rządu Ukrainy o nie przystąpieniu do Unii Europejskiej.

USA i UE początkowo współpracowały by zniszczyć niezależność Ukrainy doprowadzając do podporządkowania jej rządu, UE w Brukseli. Dla rządu UE, celem jest rozszerzenie UE. Dla Waszyngtonu celem jest udostępnienie Ukrainy dla grabieży przez amerykańskie banki i korporacje oraz wprowadzenie Ukrainy do NATO, tak aby Waszyngton zyskał więcej baz wojskowych przy rosyjskiej granicy.

Istnieją trzy kraje na świecie, które stoją na drodze światowej hegemonii Waszyngtonu- Rosja, Chiny i Iran. Każdy z tych krajów jest na celowniku Waszyngtonu by je obalić lub by ograniczyć ich suwerenność przez propagandę i amerykańskie bazy wojskowe, które pozostawią kraj narażony na ataki, zmuszając je do akceptowania woli Waszyngtonu.

Problemem, który powstał między USA i UE w odniesieniu do Ukrainy jest to, że Europejczycy zdali sobie sprawę, że przejęcie Ukrainy jest bezpośrednim zagrożeniem dla Rosji, która może zmniejszyć dostawy ropy i gazu ziemnego do Europy, a jeśli miało by dojść do wojny to zniszczyła by ona Europę całkowicie. W związku z tym, UE jest gotowa odstąpić od wywoływania protestów na Ukrainie.

Odpowiedź na to neokonserwatystki, Victorii Nuland, mianowanej na asystenta sekretarza stanu przez dwulicowego Obamę, brzmiała "pieprzyć UE", opisując członków rządu Ukrainy, który Waszyngton chce narzucić nieświadomym ludziom, na tyle nieświadomym, iż wierzą że osiągają niepodległość przez pęd w ramiona Waszyngtonu. Kiedyś myślałem, że żadna populacja nie może być tak nieświadoma jak populacja USA. Ale się myliłem. Zachodni Ukraińcy są bardziej nieświadomi niż Amerykanie.

Orkiestracja "kryzysu" w Ukrainie jest łatwa. Neokonserwatywna asystent sekretarza stanu Victoria Nuland powiedziała w National Press Club w Waszyngtonie w dniu 13 grudnia 2013 r., że USA "zainwestowało 5 miliardów dolarów w agitację na Ukrainie." Kryzys zasadniczo znajduje się w zachodniej Ukrainie, gdzie romantyczne wyobrażenia o rosyjskiej opresji są silne a rosyjska populacja jest mniejsza niż we wschodniej Ukrainie.

Nienawiść do Rosji, w zachodniej Ukrainie jest tak dysfunkcjonalna, że oszukała protestujących do tego stopnia, że nie są świadomi tego, iż przystąpienie do UE oznacza koniec ukraińskiej niezależności i rządy urzędników UE z Brukseli, Europejskiego Banku Centralnego i amerykańskich korporacji. Może Ukraina to dwa kraje. Zachodnią połowię można by oddać UE i amerykańskim korporacjom, a wschodnią połowę można by ponownie wcielić do Rosji, która to część należała do rosji tak długo jak istnieje USA.

Istniejące w zachodniej Ukrainie niezadowolenie z Rosji ułatwia wszczynanie problemów przez UE i USA. Ci w Waszyngtonie i w Europie, którzy chcą zniszczyć niepodległość Ukrainy przedstawiają niezależną Ukrainę jako zakładnika Rosji, a Ukrainę w UE jako rzekomo pod ochroną USA i Europy. Duże sumy pieniędzy jakie Waszyngton rozdysponował organizacjom pozarządowym na Ukrainie służą propagowaniu tej idei wprowadzając ludność w bezmyślny szał. Nigdy w moim życiu nie byłem świadkiem ludzi tak bezmyślnych jak ukraińscy demonstranci, którzy niszczą niezależność swojego kraju.

Finansowane przez USA i UE organizacje pozarządowe są piątą kolumną, zaprojektowaną do niszczenia niezależności krajów, w których działają. Niektóre udają "organizacje praw człowieka." Inne indoktrynują ludzi pod osłoną "programów edukacyjnych" i "budowania demokracji".

Inne, zwłaszcza te prowadzone przez CIA, specjalizują się w prowokacjach, takich jak "Pussy Riot." Niewiele z tych organizacji pozarządowych, jeśli w ogóle jakiekolwiek są zgodne z prawem. Ale są aroganckie. Szef jednej z organizacji pozarządowych ogłosił przed irańskimi wyborami, w których Musawi był kandydatem Waszyngtonu i CIA, że wybory spowodowałyby Zieloną Rewolucję. Wiedział o tym wcześniej, ponieważ pomógł finansować ją z pieniędzy amerykańskich podatników. Pisałem o tym w tamtym czasie. Można o tym przeczytać na mojej stronie internetowej i w mojej właśnie opublikowanej książce, pt "How America Was Lost."

Ukraińskie "protesty" były pełne przemocy, ale policja była powściągliwa. Waszyngton ma żywotny interes w tych protestach, co do których mają nadzieję, iż przemienią się w rewoltę tak by Waszyngton mógł przejąć Ukrainę. W tym tygodniu Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych przyjęła rezolucję grożącą sankcjami jeśli gw🤬towne protesty będą stłumione przez policję.

Innymi słowy, jeśli ukraińscy policjanci zachowują się wobec agresywnych demonstrantów tak jak policja w USA zachowuje się wobec pokojowych demonstrantów, to jest to powód dla Waszyngtonu do ingerowania w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Waszyngton za pomocą protestów niszczy niepodległość Ukrainy i ma gotową listę marionetek, które zamierza zainstalować w przyszłym rządzie Ukrainy.



Link do źródła.

Jako uzupełnienie wrzucam jeszcze drugi artykuł, z tej strony:

Cytat:

W najnowszej klęsce Departamentu Stanu USA i administracji Obamy, amerykański sekretarz Stanu Victoria Nuland została w nagraniu przyłapana wraz z ambasadorem USA w Ukrainie, Geoffreyem Pyattem na mikro zarządzaniu strategią partii opozycyjnych Ukrainy.

Nie może już być zaprzeczonym, że zmiana reżimu na Ukrainie jest do pewnego stopnia kierowana z Waszyngtonu. Taśmy (zamieszczone poniżej), zostały dziś opublikowane, w przededniu drugiej podróży Nuland by spotkać się z ukraińskimi demonstrantami i przywódcami opozycji w okresie ostatnich dwóch miesięcy.

Nagrane rozmowy szczegółowo pokazują, że podczas gdy Sekretarz Stanu John Kerry potępia wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Ukrainy to jego Departament Stanu praktycznie zarządza całym procesem. "Pierdo*** UE” mówi Victoria Nuland wyrażając złości na Unię Europejską, która nie działa wystarczająco szybko ze zmianą reżimu na Ukrainie. Obecnie jej planem jest aby ONZ zaangażowało się w proces.

[...] Rozmowa jest konkretnym potwierdzeniem tego, o czym pisaliśmy od jakiegoś czasu w Instytucie Rona Paula. To co obserwujemy to jest bardziej prymitywna i bardziej brutalna wersja sponsorowanej pomarańczowej rewolucji.

Szczególnie interesujące z nagrania jest traktowanie sekretarza generalnego ONZ, Ban Ki-Moona, jako młodszego chłopca na posyłki Waszyngtonu. To wyjaśnia jego ostatnie tchórzliwe posunięcia odstąpienia od zaproszenia Iranu do udziału w rozmowach Genewa II tak szybko, jak tylko sekretarz Kerry tego zażądał.

Można się tylko zastanawiać, dlaczego rząd Ukrainy nie unieważnił wizy Nuland, wysyłając ją z powrotem do Waszyngtonu, wraz z ambasadorem Stanów Zjednoczonych. Żaden normalny kraj na ziemi nie pozwoli zagranicznym urzędnikom aktywnie działać wewnątrz kraju, z tymi, którzy chcą obalić rząd.

Ostatecznie trochę ironii w rządowej reakcji USA na opublikowane taśmy. Rzecznik Departamentu Stanu Jen Psaki bezpośrednio oskarżył rosyjski rząd o to, iż stoi za tymi taśmami, wyrażając szok, że zagraniczny rząd może szpiegować USA. Nazwał to "Nowym dnem". Wszystko jest OK tylko wtedy gdy my [USA] to robimy!



Źródło

Nie wiem ile w tym wszystkim prawdy, ale brzmi ciekawie, a logiki temu odmówić też nie można.

CIA, rząd i badania na ludziach i ekonomia społeczna. Cudo

p................a • 2013-12-18, 22:34
Nie wiem czy nie było... Pracuje od rana do świtu nie mam czasu sprawdzać... Ten film jest genialny i jara mnie jeszcze wiele miesiecy po oglądnięciu.
Jest jeszcze kilka takich na YT:
Warto oglądnąć w wolnej chwili np. po wigilii



co sądzicie? te badania na dzieciakach? Bardzo łatwo przyrównać do dzisiejszych czasów i zarządzania zasobami ludzkimi na skalę dzięki takim właśnie badaniom, co nie? Chodzi TYLKO O WYDAJNOŚĆ

youtube.com/watch?v=uuoVVa0JvRQ
tutaj drugi odcinek . mam to już u siebie na HDD

najlepsze są minuty od 14:00

Zamach stanu w Iranie

Vof2013-08-20, 10:12
O tym jak CIA demokratyczny rząd Iranu obaliła...

Po II wojnie światowej amerykański wywiad wyspecjalizował się w obalaniu demokratycznie wybranych władz. Efekty były jednak często odwrotne od zamierzonych.


Teheran, zwolennicy Mossadegha i komuniści z Tudeh demonstrują przeciwko Wielkiej Brytanii i USA.

Iran, Teheran 16 sierpnia 1953 r. Tuż po północy kolumna wozów opancerzonych i wypełnionych żołnierzami ciężarówek podjechała pod rezydencję premiera kraju Mohammada Mosaddegha. Żołnierze zaczęli wysypywać się z pojazdów i szykować do akcji. Ich zadaniem było przekazanie szefowi rządu firmanu (dekretu) szacha, którym irański monarcha pozbawiał go funkcji, a następnie aresztowanie polityka. Jednak premier był doskonale zorientowany w sytuacji. Błyskawicznie z ofiary zmienił się w myśliwego. Zanim spiskowcy zorientowali się co się dzieje sami zostali otoczeni i aresztowani. Wydawało się, że zamach stanu został zduszony w zarodku.

Kilka godzin później zebrani w ambasadzie USA w Teheranie oficerowie CIA rwali włosy z głów. Byli przekonani, że przygotowywany tygodniami z olbrzymim trudem misterny plan przewrotu spalił na panewce. Na ulicach roiło się od wiernych Mosaddeghowi żołnierzy, radio nadawało komunikat o zduszeniu spisku, wytypowany przez Amerykanów na nowego premiera generał Fazlollah Zahedi ukrywał się, a będący dla zamachowców ostatnią deską ratunku szach Mohammad Reza Pahlawi uciekł do Bagdadu. Z centrali CIA nadszedł rozkaz: „Przerwać operację Ajax”, który nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości co kierownictwo Agencji sądzi o szansach powodzenia. Jednak obecny w Teheranie szef wydziału Bliskiego Wschodu i Afryki w CIA Kermit Roosevelt Jr. - wnuk byłego prezydenta Theodora Roosevelta miał inne zdanie. Uważał, że choć szansa na sukces jest niewielka, to należy zaczekać i spróbować odzyskać inicjatywę. Miał rację.


Premier Iranu Mohmmad Mosaddegh

Spadek po Imperium Brytyjskim

Dlaczego Amerykanie tak bardzo chcieli pozbyć się Mosaddegha? Do 1953 r. USA nie mieszało się do wewnętrznych spraw Iranu. Kraj był domeną Brytyjczyków i Amerykanie chętnie pozwalali im grać tam pierwsze skrzypce. Ale w 1953 r. Imperium Brytyjskie było już w rozsypce i gdy w Iranie zaczęły się kłopoty wezwało amerykańskich sojuszników na pomoc.
Pod koniec XIX i w I poł XX w. Iran miał dla Brytanii kolosalne znaczenie strategiczne. Leżał na przedpolu Indii – „klejnotu w koronie” Imperium, pozwalał kontrolować ważne szlaki morskie w Zatoce Perskiej, a przede wszystkim był bogaty w ropę naftową. W 1908 r. Brytyjczycy założyli w Iranie Anglo-Persian Oil Company, przemianowaną później na Anglo-Iranian Oil Company (AIOC). Firma ciągnęła z paliwowego biznesu krociowe zyski, jednak irański rząd niewiele z tego miał. Co więcej, Brytyjczycy nie wahali się interweniować w obronie naftowych interesów. Gdy w 1941 r. pojawiło się zagrożenie, że władzę w Iranie przejmą zwolennicy nazistów (w Teheranie nie brakowało stronników Hitlera, zresztą jednym z nich był generał Zahedi, ten sam, którego autorzy przewrotu postanowili zrobić premierem w miejsce Mossadegha), Wielka Brytania, wespół z wojennym sojusznikiem ZSRR, decyduje się na okupację kraju.


Pracownicy rafinerii w Abadanie należącej do AIOC

Po wojnie, choć wojsko opuściło Iran, Brytania nie ma zamiaru rezygnować z wpływów w kraju i zysków z eksploatacji ropy. Sytuacja była już jednak zupełnie inna. Niepodległość ogłaszały kolejne kolonie - w tym najważniejsza z nich czyli Indie - a strzępami dawnego Imperium targał poważny kryzys gospodarczy. W Iranie i innych krajach Bliskiego Wschodu budził się nacjonalizm. W takiej sytuacji na scenę wkroczył Mossadegh.

Nowy Iran

Urodzony w 1882 r. Mohammad Mossadegh pochodził z irańskiej arystokracji. Jak wielu przywódców krajów Trzeciego Świata kształcił się na Zachodzie – najpierw we Francji, a potem w Szwajcarii. Jako pierwszy Irańczyk w historii uzyskał doktorat zachodniej uczelni. Kiedy w początkach lat 50. stanął na czele ruchu stawiającego sobie za cel przejęcie kontroli nad irańskimi złożami ropy naftowej miał już za sobą bogatą karierę polityczną – zarówno parlamentarną jak i rządową. W marcu 1951 r. udało mu się dopiąć celu. Parlament Iranu uchwalił nacjonalizację AIOC i przejęcie zysków z pól naftowych. Sukces nacjonalizacji sprawił, że Mossadegh został bożyszczem Irańczyków i szybko powołano go na stanowisko premiera. Ten gigantyczny sukces wkrótce stał się przyczyną jego upadku. Przed sądem powie potem gorzko: „Mój grzech, mój największy grzech, to nacjonalizacja irańskiego przemysłu naftowego i pozbycie się systemu politycznej i ekonomicznej eksploatacji [narzuconego] przez największe światowe imperium.”

Póki co wydawało się, że nacjonalizacja to klęska Wielkiej Brytanii i poważny cios dla osłabionego imperium. Kraj został pozbawiony tak niezbędnych w tym trudnym okresie dochodów i odcięty od jednego z ważniejszych źródeł strategicznego surowca. Dlatego Londyn postanawia zmusić Iran do ustępstw za wszelką cenę. Anglicy wycofali swoich pracowników z irańskich rafinerii, głównie inżynierów i kadrę kierowniczą, co doprowadziło do niemal całkowitego wstrzymania produkcji paliw. Nałożyli też na Iran sankcje gospodarcze, zajęli irańskie konta w brytyjskich bankach i rozpoczęli blokadę morską portu w Abadanie całkowicie wstrzymując eksport nieprzetworzonej ropy.

Mossadegh próbował negocjować. Rozumiał, że bez brytyjskiej pomocy nie będzie w stanie wznowić produkcji w rafineriach, a jej długotrwałe wstrzymanie oznacza gospodarczą katastrofę. Zaproponował podział zysków 50 na 50, ale oferta została odrzucona. Brytyjczycy byli nieugięci. Skierowali sprawę nacjonalizacji do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze, ale nie została ona rozstrzygnięta po ich myśli. Londynowi pozostała tylko jedna możliwość – wyeliminowanie niepokornego irańskiego premiera.

Truman na nie, Eisenhower na tak

W tej sprawie Brytyjczycy zwrócili się po pomoc do sojuszników zza oceanu. Winston Churchill, który w końcu 1951 r. powrócił na stanowisko premiera, od początku zabiegał o poparcie brytyjskich roszczeń przez prezydenta USA Harry'ego Trumana. Za kulisami trwały naciski na zorganizowanie wspólnej akcji wywiadowczej i siłowe usunięcie Mossadegha. Truman kategorycznie odmówił. W Korei trwał wyniszczający konflikt, który w każdej chwili groził wybuchem wojny światowej. Zdaniem amerykańskiego prezydenta dalsza destabilizacja sytuacji międzynarodowej, zwłaszcza tuż pod nosem ZSRR, nie mogła przynieść nic dobrego.

Mossadegh mógł na razie spać spokojnie. Do czasu. W 1953 r. sytuacja międzynarodowa zmieniła się diametralnie. W styczniu prezydentem USA został zaciekły antykomunista Dwight Eisenhower, w marcu umarł Józef Stalin, a politycy z ZSRR skupili się na walce o schedę po przywódcy, a wojna w Korei powoli dobiega końca.

Brytyjczycy postanowili to wykorzystać i jeszcze raz spróbowali namówić USA. By przekonać do swoich racji amerykańskiego prezydenta cynicznie zagrali komunistyczną kartą. Wykorzystując swoich irańskich agentów Londyn rozpoczął kampanię propagandową, która miała pokazać siłę lokalnej partii komunistycznej Tudeh i komunistyczne ciągoty samego Mossadegha – rzekomego promotora wpływów ZSRR w Iranie. Eisenhower połknął haczyk. Nakazał przygotowanie operacji usunięcia premiera, byle tylko kolejny kraj nie wpadł za żelazną kurtynę.

Plan pełen dziur

Szybko narodził się plan zamachu stanu. Tyle tylko, że miał sporo słabych punktów. Jednym z nich był szach Reza Pahlawi, pogardzany przez agentów CIA i brytyjskiego MI6 za bezdecyzyjność i chorobliwy brak zaufania do współpracowników. Zresztą sam Pahlawi podkreślał, że nie jest typem awanturnika i nie zamierza podejmować żadnego ryzyka. Mimo to przewidziano dla niego ważną rolę. Miał być promotorem rządu generała Zahediego i pokierować niechętnymi Mossadeghowi tłumami. W przekonanie go włożono olbrzymi wysiłek angażując w operację brytyjskich agentów wpływu na dworze i wysokich rangą amerykańskich dyplomatów. W końcu szach zgodził się pomóc spiskowcom dając im nadzieję powodzenia. Tyle tylko, że kiedy tylko w Teheranie zrobiło się gorąco Pahlawi wysiadł do samolotu i udał się do Bagdadu, a następnie do Rzymu. Wrócił dopiero, gdy było już jasne, że spiskowcy odnieśli sukces.


Prezydent USA Dwight Eisenhower z szachem Mohammadem Rezą Pahlawim

Niepewność dotyczyła też zdolności oficerów irańskiej armii zwerbowanych przez CIA do przeprowadzenia zamachu. We wspomnieniach Donalda N. Wilbera, jednego z głównych autorów przewrotu, zostali oni określeni jako „niezdolni do w pełni logicznego planowania i działania”. I rzeczywiście ich działania w trakcie przewrotu były tak chaotyczne, że o ostatecznym sukcesie całego przedsięwzięcia zdecydował czysty przypadek. To także dzięki niedyskrecji wojskowych Mossadegh dowiedział się o zamachu i był przygotowany na jego odparcie.

Mossadegh popełnia błąd

Po uniknięciu aresztowania i przejęciu inicjatywy w nocy 16 sierpnia Mossadegh wydawał się zwycięzcą. Utrzymał kontrolę nad większością oddziałów wojskowych w stolicy, szach uciekł, a związane z premierem gazety ogłosiły koniec dynastii Pahlawich. Przez ulice Teheranu przetaczały się prorządowe demonstracje. Premiera poparli komuniści z partii Tudeh i ZSRR. W ambasadzie USA nastroje były minorowe. Choć oficerowie CIA próbowali wesprzeć niezdarnych spiskowców, to wydawało się, że ich los jest przesądzony. Z centrali wciąż nadchodziły polecenia przerwania operacji i wycofania agentów z Iranu.

W tym momencie odzyskujący pewność siebie Mossadegh popełnił błąd. Wieczorem 18 sierpnia, przekonany, że sytuacja wraca do normy, odesłał większość wojska do koszar. Tymczasem ranek następnego dnia przyniósł zaskakujący zwrot akcji. Przeprowadzona przed zamachem operacja opłacania przez CIA niektórych gazet przyniosła wreszcie zamierzone skutki. Opublikowały one z kilkudniowym opóźnieniem dekrety szacha o pozbawieniu Mossadegha funkcji.

Na ulicach zaczęły się gromadzić tłumy zwolenników szacha i żołnierzy rozwiązanej podczas przewrotu, wiernej Pahlawiemu, Gwardii Imperialnej. Z kryjówek powychodzili też niektórzy spiskujący wojskowi. Szybko przejęli kontrolę nad demonstrantami, a także niektórymi oddziałami wojska. Około południa wrogi tłum otoczył dom Mossadegha, który musiał ratować się ucieczką. Następnego dnia oddał się w ręce generała Zahediego, nowego premiera Iranu.

Narodziny „Wielkiego Szatana”

Nowa, wspierana przez szacha, ekipa szybko przystąpiła do wprowadzania nowych porządków. Mossadegh został skazany w pokazowym procesie na trzy lata więzienia, ale po odsiedzeniu wyroku był przetrzymywany w areszcie domowym aż do śmierci w 1967 r. Jego współpracownicy skończyli jeszcze gorzej. Wielu zostało skazanych na karę śmierci albo długoletnie więzienie. Surowe represje dotknęły też komunistów z Tudeh. Szybko anulowano też nacjonalizację pól naftowych i rafinerii. Brytyjczycy nie mieli jednak powodów do zadowolenia. Dotychczasowy monopol AIOC został rozdzielony przez Amerykanów między kilka zachodnich koncernów naftowych. Oznaczało to koniec AIOC, która w 1954 przekształciła się w British Petroleum, czyli popularne BP.

Po początkowym szoku pilotujący zamach agenci CIA wpadli w euforię. „Był to dzień, który nigdy nie powinien dobiec końca, bo przyniósł ze sobą tak wielkie podniecenie, satysfakcję i tryumf, że jest bardzo wątpliwe czy jakiś inny będzie się mógł z nim równać” - pisał we wspomnieniach Wilber. Był to też dzień ważny z innego, o wiele istotniejszego powodu. 19 sierpnia 1953 r. narodził się mit, że CIA może obalić rząd w dowolnym zakątku świata. Była o tym przekonana sama Agencja, która nie wahała się angażować w tego typu eskapady. Już rok później amerykańscy szpiedzy przeprowadzili udany przewrót w Gwatemali. Potem przyszły następne głośne akcje – w Zatoce Świń na Kubie, w Południowym Wietnamie, w Nikaragui, czy na Dominikanie.

Zamach był też jednym z najważniejszych punktów zwrotnych w historii nowożytnego Iranu. Obalenie popularnego Mossadegha oddało pełnię władzy w ręce szacha. Rządy Pahlawiego z czasem stały się niezwykle brutalne, a on sam coraz bardziej oderwany od rzeczywistości, co plastycznie opisał w poświęconej mu książce Ryszard Kapuściński. Reżim szacha opierał się głównie na amerykańskiej pomocy, także wojskowej. Silną pozycję w Iranie do 1979 r. zachowało CIA. To jej agenci szkolili i ściśle współpracowali ze słynącą z brutalności i znienawidzoną przez Irańczyków służbą bezpieczeństwa SAVAK.

Zamach sprawił że w Iranie rozkwitła ludowa nienawiść do Stanów Zjednoczonych. Pod tym względem Irańczycy byli na Bliskim Wschodzie pionierami, ale szybko dołączyli do nich mieszkańcy innych krajów regionu. William O. Douglas, Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który odwiedził Iran przed i po zamachu wspominał potem: „Kiedy Mossadegh [...] zaczął reformy zaniepokoiliśmy się. Porozumieliśmy się z Brytyjczykami, żeby go zniszczyć i udało się. Od tej pory nasz kraj nie cieszył się już szacunkiem na Bliskim Wschodzie.” O sile tej nienawiści Amerykanie boleśnie przekonali się po islamskiej rewolucji w 1979 r. która odsunęła szacha od władzy. Nowy reżim był więcej niż niechętny USA i życzliwym okiem patrzył na ataki wymierzone w „Wielkiego Szatana”. Tak pozostało do dziś.

źródło: historia.neewsweek.pl