Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#córka

Rodzina

lansnaskary2013-11-30, 20:02
- Jestem lesbijką - mówi córka do ojca
- W porządku.
- Tato, ja też jestem lesbijką... - mówi druga córka
- K🤬a, czy w tej rodzinie naprawdę nikt nie lubi k🤬sów?! - pyta ojciec
Cisza.
- Ja lubię... - wtrąca się syn

zaj🤬e

Kochający ojciec

MichaU2013-11-24, 22:22
- Wiem, że jesteś dziewczyną mojego syna i on bardzo cię kocha. Chcę żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie jak córka, której nigdy nie miałem.
- Ale przecież pan ma trzy córki…
- Ale je miałem.

 

Córeczka

S................y • 2013-11-14, 0:58
Moja córka właśnie weszła i powiedziała:
- Tato, zabierz moje kieszonkowe, wynajmij mój pokój, wyrzuć moje ciuchy, telewizor, iPada, telefon i laptopa. Sprzedaj mój samochód, zabierz moje klucze i wywal mnie z domu.
Potem usuń mnie z testamentu i nigdy więcej ze mną nie rozmawiaj.
W sumie to nie do końca to wszystko tak ujęła.
Jedyne co powiedziała to:
- Tato, to jest mój nowy chłopak, Mohammed.

Bądź takim chłopakiem

Tiquer2013-10-05, 13:58
Wszyscy mi mówili: "traktuj swoją dziewczynę tak, jakbyś chciał, żeby przez chłopaka była traktowana Twoja córka".

To się zajebiście składa, bo upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu

Zagubiony turysta

kajko0712013-10-02, 11:32
Turysta zgubił się, a że było już późno wszedł do pierwszego lepszego domu i poprosił o nocleg. Gospodarz powiedzał mu, że nie ma wolnych pokoi, ale może przenocować w jednym łóżku z jego córką jeśli to nie będzie mu przeszkadzało. Po kolacji pan domu zaprowadził go do pokoju. Turysta rozebrał się i wślizgnął do łóżka czując obok siebie córkę. Po śniadaniu facet płaci rachunek.
- To będzie 10zł bo musiał pan dzielić łóżko.
- Pańska córka była strasznie zimna w nocy.
- Wiem - odpowiedział mu gospodarz - Dzisiaj będzie jej pogrzeb...
Brigitte nosi w sobie tajemnicę, której nie zdradziła nawet wnukom. Spędziła dzieciństwo w obozach koncentracyjnych, którymi kierował jej ojciec Rudolf Höss. Dorastała w domu, z którego okien widać było krematorium Oświęcimia. Matka Brigitte nazywała to miejsce "rajem". Choć zgodziła się na rozmowę z dziennikarzem, nie chce pokazywać twarzy.

"Brigitte Höss żyje przy zielonej ulicy jednego z miast północnej Wirginii. Przez ponad 30 lat pracowała w salonie mody, dziś jest na emeryturze. Dni mijają jej na walce z chorobą, bo niedawno lekarze zdiagnozowali u niej raka. Od innych Amerykanów odróżnia ją sekret, którego nie zdradziła nawet wnukom. Jej ojcem był Rudolf Höss, komendant Auschwitz i jeden z największych masowych morderców w historii. Ten sam, który zaprojektował i zbudował obóz, gdzie można było mordować 2 tys. ludzi na godzinę. Gdzie do końca wojny zginęło 1,1 mln Żydów, 20 tys. Romów i dziesiątki tysięcy polskich i rosyjskich więźniów".



Tak zaczyna się historia opisana przez "The Washington Post". Jej autorem jest brytyjski dziennikarz i pisarz Thomas Harding. Trafił na ślad Brigitte Höss podczas pracy nad książką "Hanns i Rudolf". Opisał w niej, jak jego krewny Hanns-Alexander - niemiecki Żyd, który uciekł z Berlina w 1930 roku - schwytał słynnego, niemieckiego zbrodniarza.

Córka komendanta Auschwitz zgodziła się na rozmowę z Hardingiem pod wieloma warunkami. Jednym z nich była ochrona jej wizerunku: żadnych szczegółów na temat jej obecnej tożsamości, żadnych zdjęć.

- Udało mi się odnaleźć Brigitte po trzech latach poszukiwań. Przez ostatnie 40 lat nie opowiedziała nikomu historii swojej rodziny. Gdy ktoś w jej towarzystwie wspomina Holocaust, zmienia temat. Gdy pytają o jej ojca, mówi, że zginął w czasie wojny. Ale właśnie skończyła 80 lat. Zastanawia się, czy opowiedzieć swoją historię wnukom, czy może lepiej zabrać ją do grobu - opowiada Harding.

Luksusowe życie kilka kroków od horroru

Brigitte przyszła na świat 18 sierpnia 1933 roku w gospodarstwie przy wybrzeżu Morza Bałtyckiego. Jej ojciec Rudolf i matka Hedwig poznali się podczas spotkań niemieckiej młodzieży owładniętych ideą czystości rasowej. Mieli pięcioro dzieci: dwóch chłopców i trzy dziewczynki.

Dzieciństwo Brigitte nie przypominało dzieciństwa innych dzieci. Gdy jej ojciec awansował, ona razem z całą rodziną wędrowała z jednego obozu koncentracyjnego do drugiego. W Dachau była od 1. do 5. roku życia. W Sachsenhausen od 5. do 7. A w Auschwitz od 7. do 11. W latach 1940-44 rodzina Hössów mieszkała w dwupiętrowej willi na obrzeżach Oświęcimia - tak blisko, że z okna było widać bloki więźniów i stare krematorium.

Matka Brigitte nazywała to miejsce "rajem". Rodzina żyła w domu urządzonym meblami i dziełami sztuki odebranymi ludziom wysłanym do komór gazowych. Mieli kucharzy, nianie, ogrodników, szoferów, szwaczki, fryzjerów i sprzątaczki, wśród których zdarzali się więźniowie.

Na zdjęciach, które ostały się w archiwach, widać staw w ogrodzie i duży piknikowy stół, przy którym siedzi rodzina. Na kolejnym Rudolf Höss razem z dziećmi pływa kajakiem po rzece w okolicy Oświęcimia. Na jeszcze jednym dwie uśmiechnięte dziewczynki i chłopiec beztrosko zjeżdżają na ślizgawce.

- Więźniowie zbudowali dla chłopców wielki model samolotu na kółkach. Dziewczynki lubiły flirtować z przystojnymi żołnierzami, którzy strzegli wejścia do obozu. To było życie w luksusie zaledwie kilka kroków od horroru i cierpienia - opisuje Harding.

Dzieci wiedziały, że ich ojciec prowadził obóz. Raz wymyśliły zabawę. Przyczepiły do koszulek czarne trójkąty (tak w obozach oznaczano "więźniów aspołecznych") i żółte gwiazdy (tak oznaczano Żydów) i bawiły się w ganianego. Gdy ojciec je zobaczył, kazał przestać.

W kwietniu 1945 roku, gdy koniec wojny wydawał się nieunikniony, Rudolf Höss razem z rodziną uciekli na północ i się rozdzielili. Żona zabrała dzieci i schroniła się w Sankt Michaelisdonn na wybrzeżu. Mąż udawał robotnika i ukrywał się w gospodarstwie kilka kilometrów od duńskiej granicy. Czekali na odpowiedni moment, aby wyjechać do Ameryki Południowej.

Albo pokażesz obrączkę, albo obetniemy palec

Thomas Harding rozmawiał z Brigitte w jej domu. Dopytywał o czas, gdy mieszkała obok Auschwitz, ale ta unikała odpowiedzi. - Lepiej nie pamiętać tamtych czasów - ucinała. Chętniej mówiła o czasie, gdy Brytyjczycy pojmali jej ojca.

W marcu 1946 roku krewny Hardinga, brat jego babki, wówczas kapitan brytyjskiej armii, zapukał do drzwi ich domu.

- Miałam 13 lat. Brytyjscy żołnierze ciągle krzyczeli: "Gdzie jest twój ojciec? Gdzie jest twój ojciec?". Bolała mnie od tego krzyku głowa. Wybiegłam na dwór, płakałam pod drzewem i próbowałam się uspokoić. Migrena prześladowała mnie latami. Ustała dopiero kilka lat temu, ale gdy dostałam list od pana, wróciła - mówi Brigitte.

- Mój starszy brat Klaus został zabrany razem z matką. Brytyjczycy dotkliwie go pobili. Mama słyszała, jak krzyczy z bólu. Chciała chronić syna i powiedziała im, gdzie przebywa mój ojciec - wspomina.

Brytyjczycy znaleźli Hössa, gdy nocą spał w stodole. Zaprzeczał, że był komendantem obozu, więc kazali mu pokazać obrączkę. Zdjął ją dopiero wtedy, gdy zagrozili, że obetną mu palec. Po wewnętrznej stronie wygrawerowano: "Rudolf" i "Hedwig".

Höss był pierwszym wysoko postawionym funkcjonariuszem, który potwierdził skalę eksterminacji w Oświęcimiu. Jako świadek zeznawał w Norymberdze, potem przekazano go Polakom.



Został skazany na karę śmierci i powieszony obok krematorium w Auschwitz.





Jego rodzina trafiła na margines. Aby ogrzewać dom, kradła węgiel. Zamiast butów nosiła na stopach łachmany. Dopiero gdy najstarszy z synów znalazł pracę, sytuacja Hössów się poprawiła.

Córka komendanta obozu pracuje u Żydów

W 1950 roku Brigitte wyjechała do Hiszpanii. Była piękną młodą dziewczyną z długimi blond włosami. Pracowała jako modelka. Poznała pracującego w Madrycie amerykańskiego inżyniera. W 1961 roku wzięli ślub, urodziła im się dwójka dzieci. O rodzinnej przeszłości opowiedziała mu podczas randki.

- Na początku byłem zszokowany. Ale im dłużej z nią rozmawiałem, uświadamiałem sobie, że ona też była ofiarą. Gdy to wszystko się działo, była dzieckiem - opowiadał mąż Brigitte Hardingowi.

Para miała niepisaną umowę, aby nie opowiadać historii rodzinie. Sam mąż tłumaczył żonie: "Nie ma sensu ciągnąć tej strasznej historii. Chcę skupić się na naszym życiu, żyć z tobą szczęśliwie i zostawić to wszystko za nami. Nie jesteś za to odpowiedzialna. Nie ma powodu, abyś niosła winę ojca".

W 1972 roku małżeństwo zamieszkało w Waszyngtonie, a Brigitte dostała pracę w butiku. Pewnego dnia sklep odwiedziła Żydówka, właścicielka salonu mody. Spodobał jej się styl Niemki i zaproponowała jej pracę. Jak opowiada Brigitte, krótko po tym upiła się z menedżerem salonu i opowiedziała mu, kim był jej ojciec. Ten powtórzył historię właścicielce.

Powiedziała Niemce: możesz zostać, nie popełniłaś żadnego przestępstwa. Wtedy Brigitte jeszcze nie wiedziała, że szefowa wraz z mężem uciekła z Niemiec po Nocy Kryształowej. W salonie pracowała przez 35 lat, obsługując żony senatorów i kongresmanów.

Właścicielka sklepu zachowała dla siebie tajemnicę swojej pracownicy. Gdy Brigitte przeszła na emeryturę, jeszcze długo do niej dzwoniła. - A potem pojechała odwiedzić Izrael i przestała. Ludzie zmieniają się na starość - opowiada Brigitte.

Nie chciałam, aby neonaziści odwiedzali grób matki

Hedwig Höss odwiedzała córkę co kilka lat. Zajmowała się wnukami i nie rozmawiała o przeszłości. Zmarła podczas ostatniej wizyty w 1989 roku. Brigitte pochowała prochy pod tabliczką ze zmienionym nazwiskiem. Nie chciała, aby amerykańscy neonaziści przyjeżdżali na cmentarz. Dziś jej matka spoczywa pomiędzy grobami Żydów, muzułmanów i chrześcijan.

Życie samej Brigitte toczy się wokół lekarzy, szpitali i pigułek. Dawno rozwiodła się z mężem, mieszka razem z synem, który wie o tym, kim był jego dziadek, ale rodzinna historia go nie interesuje.

Brigitte zachowała nazwisko męża po rozwodzie. Unika niemieckich rodzin, aby nie mówić o swoim pochodzeniu. Nie chce "denerwować" wnuków. Boi się, że komuś opowiedzą, co może narazić rodzinę na niebezpieczeństwo. - Nadal się boję. Tutaj jest wielu Żydów, którzy ciągle nienawidzą Niemców. To nigdy się nie kończy - mówi.

Córka Hössa nie kwestionuje Holocaustu, jednak wątpi w rzeczywistą liczbę ludzi zamordowanych w obozach. - Jak to możliwe, że ocalało tak wielu, skoro tak wielu zostało zgładzonych? - pyta. Gdy Harding przypomina, że jej ojciec przyznał się do bycia odpowiedzialnym za śmierć ponad miliona Żydów, tłumaczy, że Brytyjczycy go torturowali.

- Jak go wspominasz? - pyta Harding. - Był najmilszym człowiekiem na świecie i troszczył się o nas. Pamiętam, jak razem jadaliśmy, bawiliśmy się w ogrodzie, jak czytał mi bajkę o Jasiu i Małgosi - opowiada Brigitte.

Brigitte jest przekonana, że jej ojciec był wrażliwym człowiekiem: - Musiał być smutny w środku. Sposób, w jaki zachowywał się w domu, to, jak czasem wyglądał, gdy wracał z pracy. W nim musiały być dwie osoby. Ta, która wiedziała, i ta druga...

Podczas długiego spotkania Brigitte oprowadziła Hardinga po domu. Na górze pokazała mu zdjęcie wiszące nad jej łóżkiem. Na ślubnej fotografii z 1929 roku jej ojciec i matka wyglądają na beztroskich i szczęśliwych. "80-letnia Brigitte śpi co noc pod czujnym okiem ukochanego ojca Rudolfa" - podsumowuje Harding.

--------------
Artykuł całościowo skopiowany ze strony GW (09.09.2013), treść Łukasz Woźnicki / zdjęcia dodane z internetu - tytuł orginału "Odnaleziona córka komendanta Auschwitz: "Był najmilszym człowiekiem na świecie". Link do artykułu - wyborcza.pl/1,75477,14574892,Odnaleziona_corka_komendanta_Auschwitz___...

"Mamo, to do Ciebie"

MichaU2013-08-19, 22:42
Niecodzienne zdarzenie

Zwrócenie uwagi

c................r • 2013-08-18, 13:10
Jako, że nie każdy siedzi poza sadolem, to wklejam:

"Moja 3letnia córka chciała coś mi powiedzieć.
Byłem bardzo zajęty i nie zwracałem na nią uwagi.
Niezrażona niczym mała zagaduje mnie:
- Tato!
- Tato!
- Tatuś!
- Tatusiu!
- Mirek, k🤬a!"

Nie moje, bo zaj🤬em, ale na pewno nie było.
żródło