Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#bohater

Protokół z egzekucji Pułkownika Witolda Pileckiego

b................i • 2014-02-04, 5:59
Egzekucja została wykonana w warszawskim areszcie śledczym przy ulicy rakowieckiej 37 przez Piotra Śmietańskiego strzałem w tył głowy.

Pułkownik Pilecki zostawił żonę,córkę i syna. W dniu śmierci powiedział żonie by koniecznie kupiła książkę Tomasza á Kempis „O naśladowaniu Chrystusa” i czytała dzieciom, bardzo cenił tę książkę i wierzył w jej siłę.

Dla zainteresowanych książkę posiadam i chętnie się podzielę wysyłając na maila.


Cytat:

Na profilu facebook, dowódca amerykańskiej 101. Dywizji Powietrznoszturmowej (słynne Krzyczące Orły) i jednocześnie dowódca regionu Wschód w Afganistanie, generał James C. McConville przypomniał o bohaterstwie polskiego żołnierza. Generał określił Polaka znanym amerykańskim tytułem - Bohatera Pola Walki (Hero of Battle). Wszystko wydarzyło się 22 listopada 2013 roku.

Sierżant Tomasz Borowski był dowódcą pododdziału ochrony gdy zauważył wypadek z udziałem żołnierzy sił koalicji. Istniała groźba wybuchu pojazdu. Sierżant Borowski wydobył dwóch poskzodowanych. Z pomocą dwóch żołnierzy amerykańskich oraz innych Polaków ewakuował ich ze strefy niebezpiecznej i udzielił pierwszej pomocy medycznej po czym przetransportował do amerykańskiego punktu medycznego.

Po zapewnieniu opieki poszkodowanym, powrócił na miejsce zdarzenia i dodatkowo je zabezpieczył.

Żołnierzowi gratulujemy postawy i profesjonalizmu. Liczymy, że nasz resort obrony nie czekał na doniesienia od Amerykanów i wyróżnienie dla Hero of Battle miało już miejsce ze strony naszych przełożonych. To kolejny przykład wspaniałego udziału pojedynczego, konkretnego z imienia i nazwiska polskiego żołnierza w trudnej zagranicznej misji, podejrzewamy, że takich przykładów jest wiele, a MON powinien o nich często i dobitnie przypominać.



dziennikzbrojny.pl/media/Armie/Borowski_1.jpg

Kolejny raz nasz wojak doceniony. Szacun!

Kto hejter ten pedał.

==
żródło: dziennikzbrojny.pl/aktualnosci/news,1,5937,aktualnosci-z-polski,dowodc...
Witam,
Jako, że to mój pierwszy temat chciałbym prosić o wybaczenie w kwestii ewentualnych potknięć w estetyce i wizualności tego przedsięwzięcia, a w zamian chciałbym zrekompensować te braki wartością merytoryczną tematu. Przytoczę tylko kilka przykładów ponieważ zupełnie nie wiem czy to się przyjmie i z jaką reakcją się spotka. bardzo chętnie serię kontynuowałbym ale to wszystko zależy od Was i administratorów. Nie wszystko znajdziecie w internecie także warto zerknąć okiem. Może powiem Wam coś, czego jeszcze nie wiecie. No to lecę, a Wy bądźcie dumni, Sadole, bo historia powinna budzić w nas dumę i zachwyt.. czasem też uśmieszek.

W Polsce ostatnio dużo się dzieje, dużo awantur, szranki, zamieszki, przepychanki. Odwaga kończy się na spaleniu tęczy i namalowaniu transparentu. Nie to co kiedyś.. Kiedyś ludzie żyli z pompą i z takową pompą umierali. Zerknijcie okiem..

Zacznę może od Pana, którego wszyscy powinni kojarzyć z obrazków z podręczników historii na każdym etapie szkolnictwa. Ten Pan - mianowicie - Król (królowa? ) Władysław Jagiełło nie zginął pompatyczną śmiercią ale z pewnością otarł się o nią w 1410 roku podczas bitwy pod Grunwaldem. Dowodząc swoimi oddziałami z pagórka niedaleko pola bitwy ze swoją strażą przyboczną w postaci Zbigniewa Oleśnickiego podówczas notariusza kancelarii królewskiej, natknął się na niebezpieczeństwo. Z walczących szyków wydostał się rycerz krzyżacki - ufając kronice Długosza - który szarżując na Jagiełłę został zabity złamaną rycerską kopią właśnie przez Oleśnickiego. Jagiełło popatrzył głęboko w oczy śmierci aczkolwiek w XV wieku oczy śmierci to analogicznie oczy słowika, którego słuchając w pobliskim lesie przeziębił się śmiertelnie, Staruszek. Zmarł 24 lata po bitwie pod Grunwaldem w wieku sędziwym lat ponad siedemdziesięciu.



Wspominając o Jagielle nie sposób nie wspomnieć o jego zaufanym rycerzy Zawiszy Czarnym z Garbowa, herbu Sulima. Wszystkich osiągnięć i zwycięstw Zawiszy nie sposób tutaj wymienić i wypisać aczkolwiek cechował się odwagą wielką, hartem ducha, niebywałą wytrzymałością i pełnym oddaniem. M.in. walczył pod Grunwaldem. Zginął w sposób niebywale honorowy i odważny. Po nieudanej i przegranej walce pod Gołąbcem, pod dowodzeniem Zygmunta Luksemburskiego odsłaniał odwrót tegoż władcy. Po przekroczeniu całej armii na drugą stronę rzeki, sam Zygmunt wysłał łódź dla Zawiszy i jego dwóch kompanów. Ten zupełnie to ignorując, odesłał łódź i razem z dwójką przybocznych wpadł w całą goniącą zań armię turecką. Pojmany w niewolę i skrócony o głowę w 1428 roku.



Kolejna postać niewątpliwie widziała na swoje oczy co najmniej raz Zawiszę Czarnego. Otóż mowa o Janie Husie. Jego śmierć może nie jest jakaś niebywale ujmująca, ale to jak do niej doszło - tak. Jan Hus, jako czeski protoplasta husytyzmu opartego o nauki Wiklefa - odłam religii koligujący z mocno zakorzenionym chrześcijaństwem uważany był za heretyka wręcz diabelskiej miary. Prócz tego, że preferował komunię pod dwoma postaciami i pozwalał na swobodne głoszenie i interpretację Słowa Bożego, zrównał również wobec prawa księży i świeckich (czyż nie piękny ruch religijny? ) to odrzucił polityczną władzę i autorytet papieża jakoby mieli oni wyjść prosto z boskich lędźwi. Ówczesnego papieża, a właściwie antypapieża oburzyło to na wskroś. Pod naciskiem ww. Zygmunta Luksemburskiego zwołał w 1414 sobór w Konstancji mający na celu osądzić Jana Husa. Tam też właśnie był Zawisza Czarny. Zygmunt Luksemburski zaś obiecał Husowi immunitet wysyłając "żelazny list" jakoby nie miał się bać w żaden sposób o swoje życie. Tylko wyznanie win, szybka akcja, przyznanie się do błędów i wracamy do domu. Żelazny list złamano i Hus spłonął na stosie rok później ze słowami Kyrie eleison na ustach. A szkoda.



Moim faworytem jest polski magnat, hetman wielki koronny Stanisław Żółkiewski. Zwycięzca kampanii przeciwko Rosji, Szwecji, Imperium Osmańskiego i Tatarom. W chwili śmierci miał 73 lata. To zadziwiające, jak Nam, młodzieży i osobom dorosłym doskwiera lenistwo i "nicniechciejstwo". A ileż trzeba się Nas naprosić, a ileż nabłagać abyśmy żarówkę wymienili, meble skręcili czy posprzątali auto. A Pan Stanisław w wieku lat 73 wywijał dziarsko mieczem pod Cecorą w 1620 roku podczas wyprawy na Mołdawię przeciwko Turkom. Wprawdzie bitwę przegrał aczkolwiek podczas odwrotu swoich wojsk zawrócił nagle konia - a że oczytany był, wykształcony i obyty w literaturze i historii starożytnej - uczynił gest jak starożytny bohater (zgadnijcie który). Zostając jako nieliczny na polu bitwy, zszedł ze swojego konia i poderżnął mu gardło na znak, że wcale nigdzie się nie wybiera i zginie tutaj, na polu bitwy. I zginął, niebywale odważnie i szlachetnie. Głowa odesłana sułtanowi wisiała nad drzwiami jego pałacu ponad dwa lata.



Nie chciałbym jakoś faworyzować XV wieku tak też cofnę się w historii o czterysta lat i zaskoczę Was pewną historią. Mianowicie w Anglii dnia 25 września 1066 roku spotkały się dwie armie, angielska i norwescy wikingowie pod Stamford Bridge. Bitwa była zaskoczeniem dla wikingów, którzy podzieleni po dwóch stronach rzeki Derwent odpoczywali sobie wrześniowego wieczora. Ci na zachód stanowili swoistą ścianę, a Ci na wschodzie wraz ze statkami przy pobliskim nabrzeżu odpoczywali sobie zostawiając swoje wyposażenie i bronie na statkach - przecież kto chciałby się bić w tak piękny wieczór? Armia angielska po prostu i bez kozery zaskoczyła wikingów. Ci na zachodniej stronie albo walczyli albo uciekali przez most próbując dostać się do większej części swojej armii albo sięgnąć po większą część wyposażenia. W tym też czasie na pomost wszedł nordycki gigant nieznany z imienia, który chciał powtórzyć Termopile. Przejście było na tyle wąskie, że spokojnie odpierał ataki kolejnych anglików pozwalając swoim kompanom na przygotowanie się do bitwy. Zginął dopiero wtedy gdy poirytowana armia angielska puściła jednego człowieka łódką wzdłuż rzeki i wtem zadał Odważnemu Wikingowi śmiertelną ranę wciskając włócznię od spodu mostu pomiędzy drewniane listwy - według kroniki anglosaskiej.



Dziękuję!
Pierwsza piątka postaci ciekawych i nietypowych!
Doceniajcie i pamiętajcie o poległych. Tylko pamięcią możemy ich uczcić, a jest co czcić.

Super bohater

m................x • 2013-11-18, 10:06
W dzisiejszych czasach kiedy brud i zło panoszy się po ulicach potrzebujemy prawdziwego superbohatera!



Tak jest, Super Świnka!

Ps. pozdro dla kumatych.

Bohater Sadol

p................a • 2013-09-24, 15:06
Wszedłem sobie na kreatora, zobaczyć co słychać i mnie natchnęło do działania

Polska walcząca...

białywęgorz2013-07-31, 21:21
Witam, zapewne wiecie że Polska to najbardziej zaciekły do walki naród, nie ważne czy w kraju dzieje się dobrze, czy też źle - jak zachodzi potrzeba, to jesteśmy praktycznie nie do pokonania. Przedstawię wam tutaj 3 najważniejsze bitw dla Rzeczpospolitej, jak i dla losów całej Europy!

JESTEŚ POLAKIEM! PRZECZYTAJ!

1. Bitwa warszawska 1920 rok

ZSRR chciała zapanować nad całą Europą Zachodnią, pech chciał, że ich pierwszym i ostatnim rywalem była Polska. Chociaż ta bitwa nie była zwieńczeniem całej wojny Polsko - Bolszewickiej, to jej wynik z góry zakończył działania Rosjan. Ostatnią bitwą była bitwa nad Niemnem. Rosjanie posiadali ok. 100 000 piechoty natomiast Polska "zaledwie" 67 000. Straty po stronie polskiej wyniosły "tylko" 7 tys. natomiast po stronie Rosyjskiej aż 5 krotnie większe, bo aż 40 000 poległych. Wojna ta uchroniła Europę przed skomunizowaniem jej, a z pewnością by to nastąpiło, bo jedynie Niemcy mogli stawić jakikolwiek opór Rosjanom, ale był bo to jedynie opór...

2. Bitwa nad Beresteczkiem

Gdyby nie ta wygrana, dzisiaj Europa mogłaby żyć w religii islamskiej (może oprócz Polaków, my zawsze powstawiamy). Bitwa stoczona podczas Powstania Chmielnickiego na Ukrainie. Łączna liczebność wojsk Tatarko-Kozackich sięgała aż 160 tys., a Polski 70 tysięcy. Nie trudno się domyślić, że stłumiliśmy wrogów, straty po naszej stronie wyniosły tylko 700 wojujących (to bardzo mało, jak na tak liczebną armię), natomiast po stronie Tatarskiej... 40 000. Był to wielki sukces Rzeczpospolitej

3. Bitwa pod Wiedniem

Bitwa składa się z dwóch epizodów - oblężenia i bitwy. Pierwsze odbywało się podczas nieobecności Polaków, a wszystko miało miejsce na terenie Austrii. To kolejna bitwa, w której Polska ratuje Europę przed islamizacją. Łączna liczebność wroga podczas samej bitwy wynosiła ok. 70 tysięcy, natomiast po stronie Polskiej ok 20 tysięcy, w której przeważała Husaria, jazda Austriacka i Niemiecka. Łączne straty po "naszej" stronie wyniosły ok. 4 tysiące, natomiast po stronie islamskiej 10 000. Co prawda ta bitwa była jedynie epizodem, całej wojny Polsko - tureckiej, jednakże był to milowy krok w przegnaniu tatarów...

Oczywiście bitw było o wiele więcej, ale przedstawiłem te najbardziej znaczące.
Witam.
Kilka dni temu przejeżdżając z córką na rowerze w okolicach jednego z małych skwerów w Piekarach Śląskich przypomniała mi się ciekawa historia z II Wojny Światowej i chciałbym ją Wam, drodzy Sadole opowiedzieć.

Bohaterowie owej opowieści to trzej harcerze z Piekar Śląskich:
Józef Hadaś , Hubert Hatko i Teodor Toma



Hubert Hatko urodził się roku 1919 w Gliwicach. Był synem Hipolita, powstańca, uczestnika trzech Powstań Śląskich. Po ukończeniu gimnazjum poświęcił się pracy harcerskiej. Jest Prowadził drużynę jako dobry organizator, ofiarny i oddany słusznej sprawie. Zostaje przywódcą tajnej organizacji harcerskiej. Młodzieżowe lata Hatki wypełnia walka o wolność ojczyzny, walka o prawo do życia o honor, o godność ludzką. Umierał z podniesioną głową, imieniem matki i ojczyzny na ustach.

Józef Hadaś urodził się 1923 roku w Kamieniu*. Szkołę podstawową ukończył w Brzezinach*. Uczył się bardzo dobrze. W nagrodę odbył wycieczkę dookoła Polski. Był świetnym pływakiem, gimnastykiem, a przede wszystkim bardzo dobrym matematykiem. Naukę kontynuował w Śląskich Zakładach Technicznych w Chorzowie. Wiele własnej inicjatywy włożył w organizowanie ruchu oporu. W jego mieszkaniu pisane były artykuły do czasopisma "Społem".

Teodor Toma urodził się w 1909 roku w Kamieniu w rodzinie policjanta. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Kamieniu uczył się dalej w Chorzowie. Szkoły handlowej jednak nie ukończył. Nie pozwoliły mu na to warunki materialne rodziny. Musiał podjąć pracę na kopalni Andaluzja jako górnik. Rodzina Tomy znana była w Brzozowicach* - Kamieniu z głębokiej miłości do ojczyzny, dlatego Teodor nie wahał się podjąć pracy w tajnej organizacji. Czuł się Polakiem i pozostał nim do końca.

(*Brzeziny, Kamień, Brzozowice to dzielnice Piekar Śląskich.)

18 listopada 1941

W dniu egzekucji o godzinie 8:00 obwieszczono mieszkańcom Piekar, którzy do tej pory o niczym jeszcze nie wiedzieli, co się będzie działo. O godzinie 9:00 zostały zakończone przygotowania na miejscu egzekucji. Na trzech mocnych drzewach umocowano pętle, sporządzone z konopnych sznurów do wieszania bielizny. Wysmarowano je szarym mydłem. Pod każdym z konarów stał mocny stół ze schodkami. Na stołach ustawiono taborety. Z boku za drzewami, przygotowano trzy skromne trumny. Na wprost drzewa stanął silny oddział policji z karabinami gotowymi do strzału. Nie zastosowano odgradzających barier. W tym czasie przygotowano skazanych do egzekucji. Około godziny 10:00 musieli zdjąć płaszcze, czapki i szaliki, a następnie, czekać w samochodzie na byłych powstańców, którzy pod przymusem zostali doprowadzeni przez gestapo, by oglądali śmierć przyjaciół.

Następnie założono skazańcom kajdanki i oprowadzono przez tłum ludzi, którzy mieli by być świadkami egzekucji. Gdy doszli do drzew, Hatko stanął przez środkowym stołem. Na prawo od niego stał Toma, a na lewo Hadaś. Przed skazańcami pojawił się tłumacz, który przetłumaczył tekst oskarżenia: "spiskowanie, zdrada stanu, przygotowania do zbrojnego powstania, włamania do aptek, w celu zdobycia trucizny i próby zgładzenia kierowniczych osobistości, drukowanie nielegalnych i podburzających ulotek". Wyrok: na zarządzenie Reichfuhrera SS - śmierć przez powieszenie z natychmiastowym wykonaniem. Do dzieła przystępują kaci. Wśród "publiczności" poruszenie. Toma sztywno wpatruje się w jedno miejsce. Tam stoi jego ojciec i jego żona z dwuletnim dzieckiem na ręku, które woła TATO! Wkracza policjant i wyprowadza kobietę z miejsca egzekucji.

Tymczasem trzem skazanym zawiązano ręce do tyłu. Pada stanowcza komenda: szubienica w górę! Hatko jak łasica robi zwrot i wprost skacze po tych pięciu schodkach w górę, na stół. Za nim kaci. Staje na taborecie, tak samo jak pozostali dwaj. Rozbrzmiewa przeraźliwa komenda: "szubienica wolna". Zarzucają im pętle na szyję. Nagle okrzyk "Niech żyje Polska!"- woła z całej siły Hatko i prawie jednocześnie Hadaś: "Jezus, Maria, moja matka!" Powróz uciszył ich na zawsze. Egzekucja rozpoczęła się o 10:30 i została zakończona o 10:45. Zwłoki wisiały aż do godziny 14:00...

Ową historię usłyszałem jako dzieciak od mojego dziadka, który mieszkał niedaleko miejsca egzekucji.
Drzewa stoją do dziś , jest mały pomnik a na każdym z drzew tablica:



Materiały "pożyczyłem" ze strony Hufca ZHP Piekary Śląskie, którego patronami są Trzej Bohaterzy, a do którego kiedyś sam należałem (krótko bo krótko ale należałem).

Ze względu na powagę sytuacji proszę o niewszczynanie kolejnych kłótni śląsko-polskich. Dziękuję.

Najmłodszy kawaler Orderu Virtuti Militari.

P................ł • 2013-06-24, 16:08
Jego życiorys jest tak krótki, jak było jego życie. Nie znamy nawet dokładnej daty jego urodzenia, jedynie rok 1905 r. Jego ojciec Kasper był właścicielem niedużej posiadłości i podobno wójtem dzielnicy Lwowa – Zniesienia. Antoś wychowywał się razem z trzema siostrami oraz czterema braćmi. Uczył się w V Gimnazjum we Lwowie. W listopadzie 1918 r. miał 13 lat i chodził do drugiej klasy gimnazjum.


13-letni Antoś Petrykiewicz.

Co go skłoniło do tego, żeby porzucić szkolną ławę, sięgnąć po karabin i bić się na lwowskich ulicach z Ukraińcami? Może namówili go do tego koledzy, którzy chcieli wspólnie przeżyć przygodę swojego życia? A może jednak pchnęły go do tego miłość do Lwowa i poczucie obowiązku? Podobnie jak skłoniły do czynu innego młodocianego żołnierza – 14 letniego Jurka Bitschana, który zapisał w pożegnalnym liście: Kochany Tatusiu, idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle siły, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem też moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska braknie ciągle dla oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było. Dlaczego rodzice dopuścili do tego, że ich syn z bronią w ręku walczył na śmierć i życie w pobliżu swojej kamienicy? A może uciekł z domu i bez wiedzy rodziców dołączył do polskich oddziałów wojskowych? Odpowiedzi na wszystkie pytania możemy się tylko domyślać.



A karabin udźwigniesz? Możliwe, że tak wyglądała scena przyjęcia Antosia do oddziału por. Abrahama.

Jedno jest pewne – na początku listopada znajdujemy Antosia w oddziale porucznika Romana Abrahama, który wkrótce będzie nazywany „Straceńcami” i obrośnie legendą. Tak wspominał po latach postać Antosia Abraham: Najmłodszym żołnierzem ochotniczym w moim oddziale Góry Stracenia w listopadzie 1918 r. był uczeń II klasy gimnazjalnej Antoni Petrykiewicz, lat 13. W walce był nieustępliwy. Antoś walczył na ulicach Lwowa pod porucznikiem Abrahamem aż do oswobodzenia miasta.


Orlęta Lwowskie – młodociani żołnierze.

Później żołnierze z trupią czaszką na ramieniu walczyli na przedmieściu Lwowa – Persenkówce. W dniach 27-29 grudnia 1918 r. na wzgórzach Persenkówki rozegrała się krwawa bitwa. Obrosła ona legendą. Brał w niej udział także Antoś. Główną pozycją obronną Polaków był dworek, który uzyskał później miano reduty śmierci. Przeciwnikiem Straceńców były elitarne oddziały Strzelców Siczowych, które poprzez pozycje polskich żołnierzy chciały się wedrzeć do Lwowa. Najbardziej zacięte walki trwały w nocy z 28 na 29 grudnia. Noc tą nazwano szatańską. Polacy obronili swoje pozycje kosztem wielkich strat. Po bitwie po stronie polskiej doliczono się tylko 3 oficerów i 25 szeregowców z przeszło 100-150 biorących udział w bitwie. Na zbiórce nie stawił się również Antoś, który został ranny tej nocy. Jak pisał major Czesław Mączyński – dowódca obrony Lwowa – obrońcy Persenkówki do granic nieprawdopodobieństwa spełnili rozkaz walki do ostatniej kropli krwi.



Antosia przewieziono do szpitala urządzonego w budynku Politechniki. W wyniku odniesionych ran zmarł 16 stycznia 1919 r.

Abraham wspominał, że podał go do odznaczenia podczas raportu przed samym Naczelnikiem Państwa Józefem Piłsudskim: Podałem go wraz z innymi obrońcami do najwyższego odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari. Podczas raportu składanego Naczelnikowi Państwa w Belwederze prosiłem o zatwierdzenie listy żołnierzy przedstawionych do tego odznaczenia. Marszałek Józef Piłsudski zaakceptował ten wniosek.

Krzyż Srebrny Virtuti Militari uroczyście nadano poległemu Antosiowi 22 stycznia 1920 r. w rocznicę Powstania Styczniowego. Antoś do dzisiaj jest najmłodszym kawalerem tego najwyższego polskiego odznaczenia wojskowego. Oprócz Virtuti Militari uhonorowano go również pośmiertnie 3-krotnie Krzyżem Walecznych. Zwłoki bohatera złożono na Cmentarzu Obrońców Lwowa w katakumbach. Były otoczone należną czcią i opieką polskiej ludności aż do końca drugiej wojny światowej. Zwłoki młodocianego bohatera sprofanowali dopiero Sowieci. Za ich sprawą katakumby wymieciono z prochów pochowanych tutaj bohaterów, a pomieszczenia zaaranżowano na zakład kamieniarski. Dopiero po 1989 r. rozpoczęto odbudowę katakumb i samego cmentarza, który uroczyście otwarto w 2005 r.


Krzyż Srebrny Virtuti Militari z 1920 r.


Postać Antosia zajmuje do dzisiaj centralne miejsce w legendzie o Orlętach Lwowskich. Jeden z poetów lwowskich, opiewających czyny polskich żołnierzy, Henryk Zbierzchowski napisał o nim wiersz:

W pamięci ten żołnierz mały,

Który bronił Lwów

Dla Polski Chwały:

Czapka większa od głowy,

Pod którą widać włos płowy

A na obszernym mundurze

Jak ze starszego brata

Na łacie łata,

Dziura na dziurze.



Bohater tolerancji

p................a • 2013-06-12, 15:06
Oświecony nowym regulaminem i ogólnie kampanią tolerancji w Europie, postanowiłem szerzyć tą szlachetną ideę, tworząc takiego herosa Grę znam tylko z zachwytów i nie grałem, ale ten kreator mi się podoba.