Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#bezradność

No i po robocie

~_Yarko_2022-12-15, 10:23

A na koniec przyszedł szef i powiedział ...

nie chce poddać się interweniującym służbom porządkowym w niemczech...

(to znaczy pan policjant próbuje bo pani policjantka robi wszystko by w tej interwencji udziału nie brać)...

Polski absurd

PolishMoskal2014-02-12, 3:39
Witajcie Sadole.
Chciałem podzielić się dziś swoim ogromnym bólem dupy jaki mnie naszedł. Jak kogoś nie interesuję, to niech jedzie w dól.
Otóż pracuję i studiuję zaocznie. W pracy nigdy mi nie robili problemów z udzieleniem urlopu kiedy mam kolokwium czy inne gówno (nie, nie robię europeistyki na wyższej szkole gotowania na gazie). Ale odkąd nasz kochany wprowadził 12-miesięczny okres rozliczeniowy wszystko się pozmieniało.
Potrzebowałem na piątek urlop, poprawka, zdarza się. Odpowiedź kierownika - nie mamy Cię kim zastąpić. C🤬j, że muszę albo sp🤬ole cały rok studiów. Nie i koniec. Miesiąc temu udałem się po podwyżkę. Odpowiedź - na Twoje miejsce jest cała kolejka chętnych. Moja cierpliwość na to wszystko sięga szczytu. Pracuję za 1700zł na rękę, mam na utrzymaniu półroczne dziecko i żonę, która nie pracuję, bo przed porodem miała śmieciową umowę. Firma nie chce dać podwyżki, a dzięki ustawom zabrali mi możliwość robienia nadgodzin, bo za każdą nadgodzinę, czy w tygodniu czy w weekend wywalają mnie na wolne, nie pytając się czy ten dzień mi odpowiada. Gdyby nie moi rodzice, pewnie bym szukał kartonu przy moście. K🤬a, wstyd mi za siebie, że mając swoją rodzinę muszę liczyć na własnych rodziców, którzy wyjeżdżają za granicę.

Nie o taką Polskę walczyli nasi przodkowie. Nie po to mój pradziadek ukrywał się po lasach w partyzantce, nie po to sp🤬alał z kresów, żeby dziś jego potomkowie żyli w takich warunkach. Rzucił całą ziemię, cały dobytek, żeby nie żyć w Rosji, tylko w Polsce. Naszej kochanej Polsce.

Ja wiem jedno, 1 marca wyjdę na ulicę, skończyło się stukanie w klawiaturę jak w tym państwie jest źle. Wyjdę i obyście Wy wszyscy też wyszli. Nie ma, że akurat pierwszego mam klanówkę albo mama mi nie pozwoli bo zimno. Nie, skończyło się. Chcę zobaczyć na ulicach Majdan, żeby te tłuste świnie z góry bały wyjść się na ulice. Niech stanie transport miejski, międzymiastowy, międzypaństwowy też. Skończyło się.

Polska jest dla nas, nie dla tych co chcą na niej zarobić. Wyjdźmy raz i zróbmy z tym porządek. Ja jestem Polakiem i to tutaj jest moje miejsce, nie u Niemca, nie u Anglika. Nie wyobrażam sobie życia poza Polską, ale ostatnio to mi przypomina egzystencję, a nie życie.

Sorry za ból dupy, musiałem. To mój pierwszy post więc po tagach znalazłem, jestem czarny, rudy, a moja żona ma na imię Pszemek.
Małżeństwo N. wysypało żwir na dróżkę, która prowadzi do ich działki, by nie brnąć w błocie po kolana. Nadzór budowlany nakazał "drogę rozebrać", bo to samowola budowlana.
Zaczęło się od kontroli. Kto ją wezwał? Państwo N. przypuszczają, że sąsiedzi, bo nadzór budowlany sam z siebie w takie tereny (chodzi o jedną z podopolskich wsi) się nie zapuszcza.

Kontrola wykazała, że przy płocie ciągnie się odcinek około 30-metrowy o szerokości 5 metrów w pierwszej części utwardzony tłuczniem, a na kolejnym odcinku stwierdzono ułożenie gruzu ceglanego. - Ta droga prowadzi do naszej działki. Wcześniej w razie deszczu czy po roztopach to wszystko grzęzło w błocie, przejść nie szło. Wysypaliśmy więc trochę piasku i żwiru, by można było spokojnie dostać się do naszej działki.

Adwokat państwa N. zaznaczył również w pozwie, że odcinek choć do nich nie należy ma ustanowioną służebność i mogą oni po tym odcinku swobodnie przechodzić, przejeżdżać, a nawet jakby chcieli to pędzić nim bydło. Adwokat przekonuje również, że odcinek jest fragmentem działki rolnej i dlatego nie podlega regulacjom prawa budowlanego.

Mimo to nadzór budowlany kazał drogę rozebrać. Dlaczego? Bo droga powstała bez żadnego zezwolenia, informacji o jej budowie, słowem żadnego dokumentu, jest więc - zdaniem nadzoru - ewidentna samowolą budowlaną. Tak stwierdził nadzór powiatowy, a potem poparł go również wojewódzki.

- Sprawa jest kuriozalna, bo kazano mi rozebrać drogę, choć to nie jest żadna droga. Nie ma np. systemu odprowadzającego wodę... a zresztą to jest po prostu usypany żwir umożliwiający mi dostanie się w cywilizowany sposób na własną działkę. Nie rozumiem skąd te decyzje nadzoru.

Sprawą zajmie się teraz Wojewódzki Sąd Administracyjny, do którego trafiła skarga pana N. - konstruktora "drogi" - na decyzję nadzoru budowlanego. - Ja tej sprawy tak nie zostawię, bo to jest jakiś absurd - mówi.

Kod:
http://opole.gazeta.pl/opole/1,35114,12983191,Usypal_sam_droge__wiec_ma_sprawe_w_sadzie.html#ixzz2H6xtzLXC