Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#bandyci

Port Royal - miasto piratów.

i................g • 2013-11-17, 16:48
Historia pełna jest legend o miejscowościach, portach i przystaniach, które zostały pochłonięte w morskich głębinach. Bez wątpienia jednym z najbardziej znanych zatopionych miejsc jest tytułowy Port Royal na Jamajce.


Najprawdopodobniej właśnie tak wyglądał Port Royal w XVII wieku

Skolonizowaną przez Hiszpanów Jamajkę w 1655 roku zajęli Anglicy. Na południu wyspy wybudowali oni fort Point Cogway, gdzie odtąd mogły cumować statki. Wokół fortu z biegiem czasu powstała osada handlowa zamieszkała głównie przez kupców i marynarzy, którą w 1660 roku nazwano Port Royal. Położony na przecięciu wielu szlaków handlowych między Europą i Ameryką, był doskonałym miejscem na kwaterę główną piratów. Z portu o bezpiecznej przystani i dobrze ufortyfikowanym nabrzeżu korsarze atakowali hiszpańskie galeony przewożące złoto i srebro z Karaibów do Europy. Większość zdobyczy sprzedawano miejscowym kupcom, a następnie trafiały one na Stary Kontynent, gdzie sprzedawano je lub zamieniano na inne towary. W XVII wieku Port Royal uchodził za najbardziej nikczemne miasto pod słońcem. Wielu wierzyło, że jest dziełem szatana, mimo iż do 1692 roku był najszybciej rozwijającym się miastem w angielskich koloniach. Dla porównania w 1690 roku Boston liczył 6000 mieszkańców, podczas gdy Port Royal miał już prawie 8000 ludzi oraz 2000 ceglanych domów, które w owych czasach były oznaką zamożności.

Wszystko skończyło się 7 czerwca 1692 roku. Wówczas ta ciesząca się złą sławą siedziba piratów znalazła się w podwodnych głębinach morza karaibskiego. W trzęsieniu ziemi, na skutek olbrzymiej fali oraz z powodu ran i chorób w ciągu kolejnych dni zginęło w sumie około 5000 osób. Miejscowi którzy przeżyli, sądzili iż była to kara od Boga. Cytując relacje świadków „niektórych połykała ziemia, gdy rozstępowała się pod ich nogami i wpadali w nią po szyję; byli również tacy, którzy zostali w ten sposób pogrzebani żywcem. Miasto zapadło się w morze i jeszcze w rok później było w nim widoczne”. Niemal natychmiast po ustaniu wstrząsów miejscowi kupcy zaangażowali nurków do przeszukania zatopionego miasta w celu odzyskania cennego dobytku. Przy użyciu bosaków, sieci i dragów udało się ocalić sporo towarów, lecz wiele pozostało jeszcze w głębinach. Setki domów, magazynów, sklepów, tawern, a także zatopionych w porcie statków sprawiło, iż Port Royal stał się jednym z najbogatszych stanowisk archeologicznych na świecie.

W 1959 roku amerykański statek Sea Diver pożeglował do wybrzeży Port Royal. Praca była bardzo ciężka ze względu na zamuloną szlamem i piaskiem wodę oraz groźbą osunięcia się zwałów ziemi, jednak przez dwa miesiące członkowie wyprawy wyciągnęli z dna morskiego setki obiektów. Pod warstwą mułu nurkowie odkopali nie tylko pozostałości domów, lecz także tysiące butelek wina, glinianych rur, świeczników, rusznic, cynkowych kubków, talerzy i łyżek. Jednym z najbardziej zadziwiających artefaktów z zatopionych ruin Port Royal był błyszczący, mosiężny zegarek kieszonkowy, wyprodukowany w Holandii około 1686 roku. Badanie promieniami rentgena ujawniło ostatnie położenie wskazówek zegarka: stanął o 11:43 podając dokładny czas trzęsienia ziemi.

Kolejne wielkie wykopaliska w Port Royal miały miejsce w latach 1965-1968. Prowadził je archeolog Robert Marx. Z początku prace posuwały się bardzo wolno. Nurkowie przez wiele godzin musieli usuwać z dna morskiego tony gruzu i śmieci. Potem natrafili na pokłady mułu, szlamu i koralu. Stopniowo oczyszczono sporą powierzchnię i sporządzono dokładną mapę, a następnie, za pomocą mostu powietrznego, wyniesiono na powierzchnię 100 tysięcy artefaktów, w tym rur i butelek, ogromne ilości cyny, armaty i wyposażenie okrętów. Najbardziej ekscytująca była jednak zawartość drewnianego kufra, który rozpadł się, gdy tylko próbowano go otworzyć. Zawierał setki srebrnych monet, wprost z mennicy.

Ostatnie prace archeologiczne rozpoczęto w 1981 roku. Wówczas odkryto wiele dobrze zachowanych artefaktów oraz dokumentów historycznych co pozwoliło na odtworzenie codziennego życia w mieście portowym pod koniec XVII wieku. Dziś Port Royal to przybrzeżna wioska rybacka nie mająca zbyt wiele wspólnego z prężnie rozwijającym się miastem z okresu świetności. Jednak miasto stało się inspiracją do serii filmów „Piraci z Karaibów” oraz gier „Port Royale”.

bezczelnie zap🤬liłem z onetu


Dziś w MSW został przedstawiony nowy znak graficzny Policji. Nowe logo, według którego będą oznaczane jednostki Policji, zaprezentował jeden z jego autorów z zespołu Idee z Katowic. Konkurs na nowe logo jest jednym z etapów programu standaryzacji komend i komisariatów Policji, który będzie realizowany w latach 2013-2015, a jego budżet wynosi około 1 mld zł.

Program standaryzacji zakłada ujednolicenie graficznych, wizerunkowych i funkcjonalnych aspektów działalności polskich komend i komisariatów Policji oraz ma doprowadzić do poniesienia jakości pracy policjantów – podkreślał Marcin Jabłoński, Podsekretarz Stanu w MSW, podczas prezentacji nowego znaku graficznego dla Policji.

- Mieszkańcy powinni bez problemu identyfikować obiekty policyjne, stąd potrzeba realizacji programu – podkreślał wiceminister Marcin Jabłoński.

Do udziału w konkursie na znak graficzny i elementy identyfikacji wizualnej komend i komisariatów Policji zaproszono 18 uczestników, z czego do pierwszego etapu konkursu zgłosiło się 10. Do drugiego etapu konkursu przeszło pięciu uczestników. Decyzją sądu konkursowego wygrał zespół Idee z Katowic – Agata Korzeńska i Paweł Krzywda. W skład sądu konkursowego wchodzili m.in. przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Komendy Głównej Policji i Stowarzyszenia Projektantów Form Przemysłowych.

Projekt znaku graficznego, zaproponowany przez Idee, nawiązuje do funkcjonującego w świadomości obywateli wzoru odznaki policyjnej, tzn. gwiazdy ośmioramiennej.

- Zależało nam na zachowaniu pewnej ciągłości i spójności identyfikacji wizualnej Policji - podkreślał Paweł Krzywda, współautor projektu. - Naturalną inspiracją nowego znaku graficznego była dla nas odznaka policyjna – dodał przedstawiciel firmy Idee.

Nadinsp. Wojciech Olbryś, Zastępca Komendanta Głównego Policji podkreślał, jak ważne jest zachowanie wzoru policyjnej odznaki w świadomości obywateli. Jesteśmy zadowoleni, że znaczenie policyjnej odznaki zostało zauważone przy wyborze nowego logotypu – mówił wicekomendant Wojciech Olbryś.

Pierwsze logo Policji będzie już wykorzystane na inwestycjach, które Policja planuje oddać do użytku w lipcu tego roku – zaznaczył komendant. W związku ze zbliżającym się Świętem Policji do użytku będą oddawane inwestycje i chcielibyśmy, aby miały one już nowy znak graficzny – podkreślił komendant.

Aktualnie policyjne przedsięwzięcia inwestycyjne obejmują łącznie 67 zadań, w tym 33 w ramach programu standaryzacji komend i komisariatów – powiedział wicekomendant KGP.

Konkurs, który zorganizowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, przy współudziale Stowarzyszenia Projektantów Form Przemysłowych, zakładał opracowanie znaku graficznego oraz identyfikacji wizualnej komend Policji. Według założeń konkursu logotyp miał składać się z napisu „Policja” i ewentualnie towarzyszącego mu znaku graficznego. Natomiast w skład identyfikacji graficznej miało wchodzić m.in. oznakowanie, na terenie komendy bądź komisariatu, strefy otwartej, dostępnej dla obywateli; oznakowanie zewnętrzne budynku wraz z informacją o odległości, w jakiej znajduje się jednostka.

źródło


Polska władza jednak nie ma żadnych innych poważniejszych problemów, niż wygląd loga Policji. Cieszmy się więc!

Historia Jessego Jamesa

z................5 • 2013-05-02, 10:51
JESSE JAMES (1847 - 1882) FRANK JAMES (1843 - 1915)

Jesse James was a lad that killed many a man.
He robbed the Danville train.
He stole from the rich and he gave to the poor
He'd a hand, a heart, and a brain.
(The Ballad of Jesse James)


Jesse Woodson James urodził się 5 września 1847 w hrabstwie Clay w Missourii. Jego ojciec, jak wielu innych, wyruszył szukać szczęścia w Kalifornii podczas gorączki złota i nigdy nie wrócił. Jessego i jego starszego o cztery lata brata Franka wychowywała ich matka Zerelda. Ich domostwo było typowym dla południa. Żyli z roli, posiadali niewolników i naturalną koleją rzeczy, kiedy wybuchła wojny secesyjna, rodzina Jamesów poparła konfederatów. W 1862 roku bracia zaciągnęli się do armii i trafili do oddziału Williama Quantrilla. Ten impulsywny południowiec nie potrafił się dopasować do sztywnego, garnizonowego życia i założył oddział partyzancki, który powszechnie nazywano jeźdźcami Quantrilla. W najlepszym okresie oddział liczył 450 ludzi, w najgorszym, pod koniec wojny, tylko 33. Jeźdźcy zdobyli sobie ponurą sławę i byli dobrze znani po obu stronach frontu. Oprócz walki typowo partyzanckiej zajmowali się rabowaniem wozów pocztowych, mordowaniem zwolenników Lincolna oraz prześladowaniem społeczności, które nie były przychylne Konfederacji. Wiadomo również, że zabijali wziętych do niewoli żołnierzy Unii. 21 sierpnia 1863 roku oddział zaatakował miasto Lawrence, gdzie jeźdźcy Quantrilla zabili 150 mieszkańców i zniszczyli ponad 180 budynków. Ten incydent uważa się za jedno z najstraszniejszych, najdrastyczniejszych wydarzeń w czasie wojny secesyjnej. Sam William Quantrill zginął w zasadzce pod koniec wojny. Do jego oddziału należeli oprócz braci Jamesów m. in. Cole i James Younger.


Młody Jesse James

W wielkanocną niedzielę 9 kwietnia 1865 roku, generał Lee, główny dowódca wojsk Konfederacji, podpisał w Appomattox akt kapitulacji. Koniec wojny. Armia Południa złożyła broń. Ale członkowie bandy Quantrilla nie byli traktowani jak pokonani w walce żołnierze, lecz jak zwykli przestępcy. Kiedy Jesse wraz z kilkoma kompanami wjeżdżał do Lexington w Missouri, trzymając w ręku białą chorągiewkę, stacjonujący w miasteczku oddział kawalerii Unii otworzył bez uprzedzenia ogień. Jesse został trafiony trzema kulami: miał dwie rany piersi i postrzeloną nogę. Cudem udało mu się skryć w pobliskim zagajniku. Na jego oczach dokonała się bezlitosna masakra wszystkich jego kolegów. Rannego Jessego znalazł okoliczny farmer i udzielił mu pomocy. Po kilku dniach Jesse wrócił do domu.
Tymczasem Frank zebrał swoich niedawnych towarzyszy broni i 13 lutego 1866 roku dokonał napadu na bank w małym miasteczku Liberty w stanie Missouri. Łupem bandytów padło 62 000$, była jedna ofiara śmiertelna. Ten pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych napad na bank, na tyle ekscytował Jessego, który zdążył już wyzdrowieć, że postanawił pójść w ślady starszego brata. Niewątpliwie duży wpływ demoralizujący miała trwająca kilka lat wojna i wydarzenia z 9 kwietnia.
Zamiarom Jessego i Franka Jamesów sprzyjało również ogólne położenie kraju. Południe okupuwało zwycięskie wojska Północy, nierzadko zachowując się butnie i bezwzględnie. Szczególną nienawiścią darzyli Jankesów mieszkańcy Missouri. Wydany w sierpniu 1863 roku rozkaz, nakazywał ludności, która zamieszkiwała cztery okręgi Missouri graniczące z Kansas, opuszczenie miejsc zamieszkania, jeśli nie byli w stanie udowodnić swojej lojalności wobec Unii. Represje te, które były odwetem za masakrę w Lawrance, odniosły skutek odwrotny, niż to było zamierzone: władze okupacyjne ściągnęły na siebie powszechne potępienie. Nienawiść do Jankesów utrzymywała się do końca wojny. Po kapitulacji spotęgowała ją jeszcze świadomość klęski politycznej i ruiny gospodarczej. Powracający z frontu żołnierze, chcąc pracować na swoich zniszczonych farmach, musieli zaciągać kredyty bankowe, które w tym czasie były oprocentowane niezwykle wysoko. Wzrastało ogólne rozgoryczenie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nietrudno zrozumieć dlaczego Jesse i Frank Jamesowie, podobnie jak większość Południa, szczerze nienawidzili wszystkiego, co kojarzyło się z Unią. Bracia zebrali to, co zostało z jeźdźców Quantrilla, włączając w to braci Younger’ów i kontynuowali bandycką działalność z czasów wojny secesyjnej. Obrabowanie banku czy napad na pociąg, budził wśród mieszkańców Południa uczucie satysfakcji. Oto znaleźli się ludzie, którzy nie bacząc na swoje bezpieczeństwo, a nawet życie, działają na szkodę znienawidzonej Unii. To utożsamianie bandyckich wyczynów z działalnością ideowo-polityczną, pozwoliło braciom James znaleźć szerokie oparcie w społeczeństwie. I bracia te nastroje wykorzystali.
W trakcie trwającej ponad piętnaście lat działalności, łupem bandy padło dwanaście banków, siedem pociągów, cztery wozy pocztowe, nie wspominając już o licznych, pomniejszych przestępstwach.



W kwietniu 1874 roku Jesse ożenił się ze swoją kuzynką Zee Mimms, wieńcząc w ten sposób dziewięcioletni okres narzeczeński. Dwa miesiące później Frank poślubił Annie Ralston, córkę farmera. Wydarzenia te jednak nie wpływają na bandycką działalność braci. Napady na banki, pociągi i dyliżanse, już nie tylko w Missouri, ale także w Teksasie, w Kansas, w Zachodniej Wirginii czy w Missisipi nie ustają. Czy wszystkie były dziełem braci Jamesów, trudno dziś orzec. Mieszkańcy Południa tak jednak myśleli.
W tym też okresie gang wszedł w ostry konflikt z agencją Pinkertona. Rozpoczęli Jamesowie zabijając dwóch detektywów agencji. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Pojemnik z zapaloną naftą wrzucony do domu Jamesów zabił dziewięcioletniego brata Jessego i Franka, Archiego, a ich matka straciła w wyniku zamachu rękę. Jeśli Jesse miał do tej pory jakiekolwiek skrupuły, to od tego wydarzenia poczuł się usprawiedliwiony i rozpoczął festiwal napadów i grabieży. Powszechnie występował jako mściciel swojego brata i amerykański odpowiednik Robin Hooda. I taką też opinią się cieszył. Południowcy lubili go i szanowali, chętnie też udzielali schronienia jemu i jego bandzie, co można też wytłumaczyć faktem, że na południu każdy jest z każdym spokrewniony. Banda zawsze miała się gdzie ukryć. Wielokrotnie, kiedy wydawało się, że już będą schwytani, nagle rozpływali się w powietrzu i nikt nie wiedział, gdzie się podziali. Był jeszcze jeden powód sympatii dla Jessego. Banda atakowała przede wszystkim Jankesów i wszystko, co było związane z rządem w Waszyngtonie. Co więcej, robili to nadzwyczaj skutecznie. Fakt, że grupa byłych żołnierzy Konfederacji gra na nosie znienawidzonej Północy, był powodem do uzasadnionej dumy całego umęczonego Południa. Jesse stał się bohaterem, powstawały nawet o nim wiersze. W tym samym czasie, kiedy mieszkańcy Missuori śpiewali pieśni o swoim Robin Hoodzie, co najmniej 11 osób zginęło z ręki gangu.


Jesse i Frank Jamesowie

Dobra passa odwróciła się od gangu w wrześniu 1876 roku. Gang wyruszył do Minnesoty. W skład grupy wchodzili bracia James, bracia Younger oraz Charlie Pitt, William Stiles oraz Clell Miller. Gang najpierw podzielił się na niewielkie grupy, które przeprowadziły zwiad. Zastanawiano się, w którym mieście dokonać napadu na bank. W grę wchodziły takie mieściny jak Minneapolis, St. James, Red Wing, czy Lake Crystal. Wybrali prawdopodobnie najgorzej jak mogli- Northfield. Plan wyglądał następująco: Frank James, Charlie Pitts i Bob Younger mieli wejść do banku i go obrabować, Cole Younger i Clell Miller pilnowali wejścia do budynku, Jesse James, Jim Younger i William Stiles pilnowali drogi ucieczki. Napad mógłby się powieść, tak jak powiodły się inne wyczyny gangu, gdyby nie kasjer, który odmówił otworzenia sejfu. Zginął zastrzelony przez Franka Jamesa. W odpowiedzi mieszkańcy miasta chwycili za broń. Rozpoczęła się regularna strzelanina, w wyniku której William Stiles i Clell Miller zostali zabici, a pozostała ósemka zraniona i zmuszona do ucieczki. Bandyci, nie znając Minnesoty i pozbawieni swojego przewodnika Stiles’a, którego ciało pozostało na ulicach Northfield, szybko się zgubili. W obawie przed pościgiem rozdzielili się. Bracia James pojechali w kierunku Południowej Dakoty, a bracia Younger oraz Charlie Pitts wyruszyli w stronę miasta Madelia, gdzie zostali rozpoznani. Wywiązała się kolejna strzelanina, w której zginął Pitts, a Cole Younger został postrzelony aż siedem razy, ale cudem przeżył. Bracia Younger zostali schwytani. Cała trójka: Bob, Cole i Jim została potem skazana na dożywocie. Jesse i Frank, chociaż obaj postrzeleni, zdołali uciec i uniknąć kary.

Youngerowie po schwytaniu w Minnesocie.
Od góry : Thomas Coleman - Cole, James - Jim i Robert - Bob

Po tej masakrze bracia musieli się ukrywać. Jesse osiadł w Nashville, gdzie występował jako Thomas Howard, ale najprawdopodobniej specjalnie nie ukrywał swojej prawdziwej tożsamości. Jesse nie nadawał się przykładnego obywatela i do mieszczańskiego życia. Tkwił w nim niespokojny duch, który nie pozwalał mu żyć w spokoju i zgodnie z prawem. Niespełna trzy lata po napadzie w Nothfield rozpoczął tworzenie nowego gangu, gdzie znalazł się pomiędzy innymi niejaki Robert Ford. Banda zajmowała się głównie rabowaniem pociągów. Podczas jednego z takich napadów w 1881 Jesse zabił konduktora i jednego z pasażerów. Gubernator stanu Missouri, gdzie doszło do napadu, wyznaczył za głowę Jessego Jamesa astronomiczną jak na tamte czasy nagrodę: 10 000 $. Ktoś musiał spróbować zdobyć te pieniądze, ktoś musiał spróbować zabić słynnego bandytę, tym kimś okazał się być wspomniany wyżej Robert Ford.


Robert Ford

Ford, that dirty little coward
I wonder how he does feel
For he ate Jesse's bread and he slept in Jesse's bed,
And he laid Jesse James in his grave.
( The ballad of Jesse James)


Dramat rozegrał się 3 kwietnia 1882 roku. Wtedy z przyjacielską wizytą do Jessego przyszli bracia Charlie i Bob Fordowie ( obaj byli członkami bandy). Niejasny jest przebieg całej wizyty, wiadomo za to na pewno, że w pewnym momencie James stanął na krześle i zaczął poprawiać wiszący na ścianie obrazek. Bob Ford strzelił mu wtedy w plecy i zabił na miejscu.
Ford został uznany za winnego zabójstwa i skazany na karę śmierci, ale dwie godziny po ogłoszeniu wyroku został przeproszony przez gubernatora, ułaskawiony i wypłacono mu należną nagrodę. Taki był koniec najsłynniejszego amerykańskiego bandyty - Jessego Jamesa. Przynajmniej według oficjalnej wersji wydarzeń, bo prawda może być trochę bardziej skomplikowana.

JESSE JAMESA ŻYCIE PO ŻYCIU

Zacząć trzeba od tego, że w pamiętniku Calamity Jane z dnia 30 listopada 1889 roku znaleziono dziwny zapis. Calamity pisze, że niedawno spotkała Jessego Jamesa, który ukrywa się pod nazwiskiem J. Frank Dalton. Bandyta miał stwierdzić, że przyzna się do swojej prawdziwej tożsamości, jeśli dożyje stu lat. I żeby było ciekawej, na początku dwudziestego wieku, od miasta do miasta jeździł, dając pokazy strzeleckie, niejaki pan Dalton, który twierdził, że naprawdę nazywa się Jesse James. To samo mówił staruszek, który zmarł w wieku 104 lat w miasteczku Granbury w Teksasie. Podobno zidentyfikowano go jako Jessego Jamesa po 33 charakterystycznych bliznach i śladach po kuli. Na pogrzeb mężczyzny znanego oficjalnie jako J. Frank Dalton przyjechał również Lee Hawk, wnuk słynnego bandyty, który oficjalnie przyznał, że pochowany staruszek to jego słynny dziadek. I żeby było jeszcze ciekawiej, trzeba powiedzieć, że matka Jessego, Zerelda nosiła panieńskie nazwisko Dalton.
Jeśli jednak naprawdę Jesse James zmarł na zapalenie płuc w wieku 104 lat w Granbery, to kogo zabił Ford i jak doszło do pomyłki przy identyfikacji zwłok? Jeśli oczywiście zaszła jakaś pomyłka?
Okazuje się, że wątpliwości pojawiły się już w latach osiemdziesiątych XIX w. Prawdziwy Jesse miał problemy z wzrokiem i początki katarakty. Człowiek, który został pochowany jako słynny bandyta, nie miał żadnych wad oczu. Prawdziwy James był rudy, pochowany był brunetem. Wątpliwości budzić mógł również brak niektórych blizn. A jednak pomimo tego ciało zidentyfikowano jako ciało Jessego Jamesa. Czy Ford zastrzelił nie tego człowieka, co trzeba? To chyba niemożliwe. Robert Ford przez kilka lat należał do bandy Jamesa i dobrze wiedział jak wygląda bandyta. W żaden sposób nie mógł się pomylić. Więc coś się tak naprawdę stało 3 kwietnia 1882 roku?




Pośmiertne zdjęcia Jesse Jamesa

Najbardziej prawdopodobna teoria mówi, że Jesse czuł się zagrożony i wiedział, że prędzej czy później, ktoś spróbuje zdobyć te 10 000 $ nagrody. Dlatego zorganizował spisek, w którym brali udział on, jego brat Frank i Robert Ford. Ta trójka miała się podzielić nagrodą za głowę Jessego. No właśnie, wszystko to bardzo piękne, ale kogo właściwie zabił Ford?


Jesse James jako Thomas Howard

Jak się okazuje, na pociągi napadała jeszcze jedna banda, której hersztem był niejaki Charles Bigelow, który, jakże sprytnie, od czasu do czasu podawał się za Jessego Jamesa. To właśnie on miał zostać zastrzelony przez Forda i pochowany jako słynny bandyta. Czy jednak nikt nie zorientował się w tej mistyfikacji? Przecież obaj mężczyźni sporo się do siebie różnili! Tą wątpliwość może rozwiać fakt, że ciało identyfikowali członkowie bandy Jamesa i oddziału Quantrilla. Każdy z nich miał coś na sumieniu i wszyscy wzajemnie się wspierali, kiedy tylko mogli albo kiedy konieczność tego wymagała. Identyfikując ciało jako ciało Jessego Jamesa, członkowie bandy dawali swojemu hersztowi wolność i bezpieczeństwo, którego bardzo potrzebował. Jeśli wszystko to jest prawdą, to słynny bandyta miał pozostać żywy i wolny, nagroda została podzielona równo pomiędzy wspomnianą wyżej trójkę i nikt nic nie stracił. Oprócz biednego Bigelowa, którego wybrano na kozła ofiarnego. Plotka głosi, że Jesse, po zgoleniu charakterystycznych wąsów miał wziąć udział w własnym pogrzebie i do tego z wielkim uczuciem odśpiewywał żałobne pieśni. Cóż… To by było do niego podobne.
A jak było naprawdę? Czy Ford zabił prawdziwego Jessego czy podstawionego Bigelowa? Można by ten problem rozstrzygnąć przeprowadzając testy DNA, ale na to się nie zanosi. Póki co mamy więc intrygującą zagadkę i mroczną tajemnicę, nad którą możemy się głowić do woli. A legenda Jessego Jamesa wzbogaciła się o kolejny rozdział: życie po życiu.

Autor tekstu: Mieczysław Chmielarz

Ważniejsze napady braci Jessego i Franka Jamesów

1866 (luty) - bank w Liberty (Missouri) - tylko Frank
1866 (październik) - bank w Lexington (Missouri)
1866 - bank w Richmond (Missouri)
1868 - bank w Russellville (Kentucky)
1869 (7 grudzień) - bank w Gallatin (Missouri)
1871 (czerwiec) - bank w Corydon (Iowa)
1872 - bank w Columbii (Kentucky)
1872 - bank w Ste. Genevieve (Missouri)
1872 - bileter na jarmarku w Kansas City (Kansas) - tylko Jesse
1873 (20 lipca) - pociąg w Council Bluffs (Iowa)
1873 - pociąg w Adair (Iowa)
1874 (31 stycznia) - pociąg w Gads Hill (Missouri)
1875 (grudzień) - pociąg w Munsey
1876 (8 lipca) - pociąg w Otterville (Missouri)
1876 (7 września) - bank w Northfield (Minnesota)
1879 (październik) - pociąg w Glendale (Missouri) - tylko Jesse
1881 (lipiec)- pociąg w Winston (Missouri)
1881 (wrzesień) - pociąg w Blue Cut (Missouri)

Jesse James i członek jego bandy



Listy gończe za braćmi Jamesami

DALSZE LOSY TYCH, KTÓRZY PRZEŻYLI

Frank James, nie chcąc podzielić losu brata, poddał się dobrowolnie. Chociaż kilkakrotnie stawał przed sądem, nigdy nie został skazany. Zamieszkał w rodzinnej farmie w Missouri, skąd często też jeździł na swoje ranczo we Fletcher w Oklahomie. Razem z Cole Youngerem, który został zwolniony warunkowo z więzienia w 1901 roku, prowadził przez pewien czas wędrowną rewię z Dzikiego Zachodu, w której wspólnie opowiadali o swoich przygodach i popisywali się swoją sztuką strzelecką. Zmarł w 1915 roku w wieku 72 lat.
Rok później, ma rodzinnej farmie w Lee's Summit w Missouri, zmarł Cole Younger. Był już wtedy skrajnym bigotem.
Najmłodszy z braci Youngerów Bob zmarł w więzieniu w Stillwater (Minnesota) na gruźlicę. Jim, tak jak i Cole, został zwolniony warunkowo, ale chory, pogrążony w depresji, nie umiejący żyć na wolności, popełnił samobójstwo.
Co do Roberta Forda, to hańba szła za nim krok w krok. Nie zdołał nawet odebrać nagrody w całości. Wyjechał do Kansas, gdzie przez pewien czas, za 100 dolarów za wieczór, pokazywał się w teatrze, jako ten, który zabił Jesse Jamesa. Zginął w bójce w 1892 roku.

Frank James w 1898 roku

źródłó

Bandyci

F................6 • 2013-04-04, 10:42
Złapali bandyci Nowego Ruskiego, wrzucili do bagażnika, zawieźli w odludną okolicę nad rzekę i wypytują. Przytopili go na 10 sekund i pytają:
- Pieniądze?
- Nie.
Przytopili na 20 sekund i pytają:
- Kosztowności?
- Nie.
Przytopili na pół minuty i pytają:
- Złoto?
- Nie. Słuchajcie, albo dajcie latarkę, albo głębiej zanurzajcie, tu nic nie widać.

Kolejny marsz niepodległości...

S................x • 2012-11-16, 0:12
Nauczeni doświadczeniem, organizatorzy już postanawiają skonsultować się z policją. O to przebieg tych konsultacji.

Bardzo ciekawy dokument

C................1 • 2012-03-22, 1:01
o Wiezieniach W USA

Zręczny glina

P................D • 2011-04-16, 23:18
Prawie jak Chuck Norris.