Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#banderowcy

Ukry się bawią

Lubieketchup2024-08-17, 22:22
Przyjemna jazda na hulajnodze - dla sadoli



A my w piwnicy
Wiadomo, czemu się tak dzieje, ale postanowiłem tu to wrzucić dla każdego, kto by może potrzebował w rozmowach z gronem ukrofilskim. Mam też nadzieję zamknąć tym usta każdemu, kto pieprzy, że oni tu do nas "do uczciwej pracy".
----------
Już w 2018 roku policyjne statystyki odnośnie przestępstw dokonywanych przez Ukraińców były udostępniane w głównych mediach i na portalach. Dla przykładu, portal RP.pl pisał:

Ukraińcy królują w policyjnych statystykach
Ukraińcy królują w niechlubnych policyjnych statystykach – dotyczy ich blisko 100 proc. wydanych za wykroczenia listów gończych.
W 2017 r. Ukraińcy popełnili w Polsce 6,2 tys. przestępstw. Są liderami na liście poszukiwanych
Popełniają przestępstwa i wykroczenia, nie płacą grzywien i są bezkarni – w ciągu dwóch lat nastąpił lawinowy wzrost liczby ściganych listami gończymi obcokrajowców. W zdecydowanej większości są to obywatele Ukrainy poszukiwani do odbycia kary w polskich więzieniach, np. za nieuiszczoną grzywnę. Uchodzi im to płazem, bo uciekają za wschodnią granicę.
Niechlubna czołówka
Z danych Komendy Głównej Policji dla „Rzeczpospolitej" wynika, że choć generalnie spada liczba osób poszukiwanych listami gończymi (ponad 22 tys. osób w 2015 r., 20 tys. w 2016 r. i 18 tys. w obecnym), to w przypadku cudzoziemców – rekordowo rośnie. Dziś na liście ściganych jest ich 3949, z czego aż 3253, czyli ponad 80 proc., to obywatele Ukrainy (rok wcześniej Ukraińców było 1,6 tys., a dwa lata temu – tylko 956). Co ciekawe, ubyło ściganych listami Białorusinów – z 242 w 2015 r. do 122 w roku obecnym. Ukraińcy królują również w rankingu poszukiwanych listami gończymi za wykroczenia: na 2573 osoby na policyjnej liście aż 2515 to Ukraińcy (tylko pięć osób jest z Białorusi). Jeszcze w 2015 r. Ukraińców na liście było trzykrotnie mniej, bo 617 (rok później już 1,2 tys.).
[1]

Obecnie, statystyki wcale nie wyglądają lepiej. Portal RMF podaje w marcu tego roku, za kolejnym materiałem z Rp na podstawie specjalnego raportu policyjnego:

W ubiegłym roku zarzuty usłyszało 12 437 obcokrajowców, z których ponad połowa to obywatele Ukrainy. W niecały miesiąc tego roku (do 23 stycznia) już 1648, co wskazuje na rosnący trend. Statystycznie dziennie w ubiegłym roku zarzuty ogłaszano 34 przybyszom, w tym już 71" - czytamy w gazecie.
Według "Rzeczpospolitej", "w statystykach przestępczości najczęściej figurują przedstawiciele tych narodowości, których jest u nas najwięcej - Ukraińcy, co naturalne przy ogromnej rzeszy uchodźców, a także Białorusini i Gruzini".
"Problemem cudzoziemców - zwłaszcza obywateli Ukrainy - jest jazda z promilami, i to nierzadko z ilością podpadającą pod przestępstwo - w 2022 złapano na tym blisko 4,7 tys. osób, z tego 70 proc. (3,3 tys.) z Ukrainy" - donosi dziennik
[2]

Pomiędzy tymi materiałami, w 2022 roku PAP opublikował opinię rzecznika koordynatora służb specjalnych, Stanisława Żaryna:

"Informacje o zagrożeniu bezpieczeństwa Polaków ze strony Ukraińców są rozpowszechniane przez rosyjską propagandę – ocenił rzecznik ministra"
Rzecznik twierdzi, że według danych służb odpowiedzialnych za porządek publiczny
"(...) ta rzesza ludzi nie spowodowała rażącego wzrostu statystyk"
[3]

Mamy więc naprawdę bardzo ciekawy rozwój czarowania rzeczywistości przez media i władzę. Z jednej strony, dostępne informacje ze statystyk mówią o tym, iż Ukry odpowiadają za większość listów gończych i wykroczeń. Z drugiej, że nie ma wzrostu statystyk.

Jak dla mnie, oczywista próba wybielania napływu bydła do kraju przez przemilczenie.

[1] rp.pl/kraj/art9650481-ukraincy-kroluja-w-policyjnych-statystykach
[2] rmf24.pl/fakty/polska/news-coraz-wiecej-obcokrajowcow-z-zarzutami-za-p...
[3] pap.pl/aktualnosci/news%2C1236415%2Cczy-naplyw-uchodzcow-z-ukrainy-spo...

Czerwono-czarni, czyli raport z Ukrainy

H................8 • 2014-02-22, 13:23
Sytuacja na Ukrainie oczami polskiego nacjonalisty.

Bartosz Bekier: Czerwono-czarni, czyli raport z Ukrainy

Poranne ulice przedmieść Kijowa nie różnią się niczym od zapracowanych arterii innych aglomeracji. Dopiero ścisłe centrum miasta nieomylnie przypomina o impasie politycznym, który stał się udziałem Ukrainy. Głęboko zakorzeniony konflikt wciąż trwa. Państwo reprezentowane przez prezydenta Janukowycza powoli wycofuje się przed wspieranymi przez Zachód siłami o zróżnicowanej proweniencji – od wiecowych liberałów, po zmilitaryzowany aktyw narodowosocjalistyczny.

Dziwna wojna

Centrum Kijowa przypomina miasto frontowe. Jest to strefa, która znajduje się całkowicie poza jurysdykcją państwową, o czym przypominają uliczne punkty kontrolne obsadzone przez opozycję. Pomiędzy wzgórzami usypanymi z worków wypełnionych piaskiem, swoją służbę pełnią wartownicy sterujący ruchem. Wzgórza zwieńczone są czerwono-czarnymi sztandarami ukraińskiego nacjonalizmu i zostały wzniesione na wszystkich rogatkach przejętego obszaru miasta. Tymczasem państwowe formacje mundurowe są obecnie całkowicie niewidoczne – najwyraźniej zostały celowo wycofane ze strefy rewolucyjnej, co jednak na pierwszy rzut oka wygląda na ich pełną kapitulację. Dostrzegamy jedynie kilku funkcjonariuszy „Berkutu” ściśniętych w bramie pałacu prezydenckiego, oraz milicjanta pilnującego wejścia przed niezbyt gwarną siedzibą Partii Regionów.

Tymczasem na Placu Niezależności, zwanym u nas z ukraińska „Majdanem”, a także w jego szeroko pojmowanym sąsiedztwie, sytuację wydaje się całkowicie kontrolować umundurowana milicja nacjonalistów, z wyraźną słabością do kamuflażu niemieckiego typu Flecktarn, uzbrojona w koktajle Mołotowa, kije bejsbolowe, tarcze, pałki wzmacniane metalowymi okuciami, karabiny pneumatyczne i granaty hukowe. Młodzi rekruci biorą udział w warsztatach odbywających się na świeżym powietrzu, gdzie pod okiem instruktorów uczą się pałować milicję. Ten, kto oglądał zamieszki, wie, iż nie jest to tylko pusta przechwałka. Nacjonaliści uczą się walczyć w formacji, taktycznie wycofywać się pod osłoną szeregu tarcz, oraz skutecznie kontratakować. Ukraińskie służby państwowe, które mogłyby mieć chociaż nieśmiałe pretensje wobec tego typu jawnych warsztatów społecznych w centrum stolicy, nie reagują. W centrum Kijowa panuje spokój, ale to już nie jest ich ziemia.

Szturm na instytucje

Nacjonaliści ukraińscy w walce o władzę realizują drogę rewolucyjną, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ich taktyka polega na „leninowskim” atakowaniu terenowych struktur administracji państwowej, a następnie ich przejmowaniu i tworzeniu tam swoich sztabów. Również w samej stolicy Ukrainy część urzędów znajduje się obecnie pod kontrolą narodowych rewolucjonistów. Taki los spotkał Kijowską Radę Miejską, gdzie po przymusowej eksmisji radnych, swój komitet utworzyła nacjonalistyczna partia „Swoboda”.

Z gmachu Rady spogląda na nas portret Tarasa Szewczenki w rysunkowej stylizacji graficznej. Przed wejściem wartownicy dokonują kontroli dokumentów, jednak sam widok polskiego paszportu działa niczym przepustka. Wartownicy na zewnątrz sprawiają wrażenie milicji „ludowej”, o czym świadczą ich futrzane czapy i kolorowe, ortalionowe spodnie, jednak wewnątrz budynku od razu napotykamy na umundurowany batalion nacjonalistów. Na kamuflażu i kamizelkach taktycznych można dostrzec „Czarne Słońca”, oraz symbolikę neobanderowską. Budynek sali obrad Rady został przekształcony w coś pomiędzy świątynią grekokatolicką, ołtarzem Stiepana Bandery, a sztabem zarządzania obszarem rewolucyjnym. W ustawionych rzędami krzesełkach zwolennicy rewolucji modlą się o jej pomyślne zakończenie, a przy okazji mogą się trochę ogrzać. Przy długich ławach ustawionych pod ścianą pracują umundurowani sztabowcy w kominiarkach. Pomiędzy zebranymi przemyka kapłan grekokatolicki w niemieckiej kurtce wojskowej narzuconej na czarny habit. Mównica została zamieniona w ołtarz, nad którym dominuje wielki portret Bandery.

Budynki zajęte przez rebeliantów połączone są kablami sieci wewnętrznej, co ułatwia kontakt i czyni go pewniejszym. Kable instalowane są na bieżąco i dyskretnie przeciągane przez mury, oraz rozwieszane ponad ulicami. Przy komputerach ktoś nieustannie pracuje, zbierane są komunikaty z terenu, sytuacja monitorowana jest również poprzez Internet. Oddziały ukraińskich nacjonalistów operujące na ulicach utrzymują kontakt poprzez krótkofalówki.

Narodowa rewolucja za obce pieniądze

Dzienny kosztorys rewolucji jest zatrważający. Strefa kontrolowana przez opozycję przypomina miejscami sprawnie zarządzaną powstańczą fortecę. Ulice prowadzące koncentrycznie z eksterioru ku obszarowi kontrolowanemu przez rebeliantów, zostały umocnione barykadami, sięgającymi niekiedy na wysokość drugiego piętra. Zdobią je ukraińskie flagi narodowe, sztandary nacjonalistów, emblematy partyjne, symbole białoruskiej opozycji, druty kolczaste, pręty żelbetonowych zbrojeń. Nie brakuje też flag unijnych i amerykańskich, a także barw rebeliantów syryjskich i czeczeńskich. Banner „Gazety Polskiej” wisi obok namiotu z wyrysowanym napisem „UPA”, naprzeciwko portretu Bandery.

Wewnętrzny obszar rewolucyjny również jest poprzecinany barykadami, pomiędzy którymi rozlokowane są wojskowe namioty, gdzie nocują setki ludzi. Nad Placem Niezależności unosi się zapach palonego drewna, który wydobywa się z kuchni polowych rozmieszczonych co kilkadziesiąt metrów. W menu m. in. barszcz, naleśniki z serem, gotowana kasza. Nie niepokojone przez nikogo ciężarówki nieustannie dowożą zaopatrzenie: tony żywności, drewna, opon. Te ostatnie lądują na barykadach oraz w odwodowych magazynach, w razie gdyby znów trzeba było zorganizować mur ognia, w charakterze zapory przed jednostkami formacji Berkut. Rozbudowany węzeł sanitarny obsługiwany jest przez cysterny, nieustannie działa też wiecowa scena, oraz wielki telebim. Niektórym osobom pełniący służbę, wartownikom, kierowcom, osobom koczującym na Placu Niezależności wypłacane są regularne pensje. Nazwy sponsorów pojawiają się niekiedy w rozdawanych na barykadach i przy kuchniach ulotkach, gdzie znaleźć można logo m. in. unijnej Partii Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy, należącej do Międzynarodówki Liberałów. Innych sponsorów można się tylko domyślać, biorąc pod uwagę wspólne wiecowanie przywódcy „Swobody” z Johnem McCainem, oraz pojawiające się tu i ówdzie amerykańskie flagi w sąsiedztwie obiektów logistycznych

Sława Ukrainie – bohaterom sława!

Pełne werwy zawołanie nacjonalistów, sięgające swymi korzeniami czasów OUN, przyciąga dziś młodych Ukraińców jak magnes. Atmosferze zbiorowości dali się ponieść nawet polscy politycy neokonserwatywni, choć w ich ustach zawołanie epigonów UPA wybrzmiewało szczególnie perwersyjnie. Nie tylko dlatego, że kiedyś pozdrawiali się nim sprawcy okrutnego ludobójstwa Polaków na Wołyniu, ale także z uwagi na to, iż obecnie jest to hasło ukraińskich idealistów, zawołanie, którym cyniczni politycy wycierają swoje kłamliwe usta. Również ci ukraińscy, a może przede wszystkim oni. Niezależnie od źródeł finansowania i geopolitycznego kontekstu, rewolucja przyciągnęła też ludzi, którzy pragną autentycznego oczyszczenia swojego kraju z podłości, fałszu i brudu. Na manowce prowadzą ich jednak liderzy rewolucji, będący de facto lokajami obcych mocarstw, a także zgubne elementy aksjologii ukraińskiego nacjonalizmu, takie jak szowinizm i nieprzejednana nienawiść do niemalże wszystkich sąsiednich narodów. Obecnie na Placu Niezależności akcentuje się przede wszystkim niechęć do Rosji, co wynika z immanentnego poczucia zagrożenia ze strony Moskwy, natomiast celowo zapomina się o „problemie polskim”, co zbieżne jest ze wsparciem Warszawy dla dążeń ukraińskiej opozycji. Reinterpretacja neobanderyzmu wciąż jest jednak zjawiskiem powierzchownym, fasadowym, o czym powinni pamiętać zarówno establishmentowi decydenci, jak i neokonserwatywni dysydenci w Polsce, którzy bezrefleksyjnie wspierają opozycję w jednym szeregu z odległym Waszyngtonem i Brukselą, pomijając niewygodne dla siebie wątki rewolucji.

Bartosz Bekier (tekst, zdjęcia)
























Witajcie. Przeglądając dziś zdjęcia na onecie z Majdanu zauważyłam dość ciekawą rzecz, mianowicie pana banderowca z nazistowskimi napisami na kasku, dumnie pozującym do zdjęcia i pokazującym nabój do broni palnej (oh jaki to ja biedny, strzelajo do mnie etc)

A więc drodzy sadole, aby wam przybliżyć znaczenie swastyk na kasku oraz tajemniczego napisu 14/88 zacytuję ciocię wikipedię :
Cytat:

Fourteen Words występuje najczęściej w formie skróconej, jako liczba 14, niekiedy w połączeniu z 88 (np. 14/88, 1488 lub 8814). Liczba 88 w tym połączeniu oznacza 88 Spostrzeżeń, bądź jest kojarzona jako akronim od zawołania "Heil Hitler!" – H jest ósmą literą alfabetu łacińskiego.



a oto swastyka obecna na kasku

Jest to kolovrat - swarga, cyrylickie сварга – nazwa słowiańska, podobnie jak polskie świąszczyca, używane współcześnie przez polskie organizacje nacjonalistyczne i ruchy neopogańskie swarożyca, swarzyca, czy regionalne góralskie krzyżyk niespodziany, wariantem (na planie koła) był kołowrót (słoweńskie kolovrat, bośniackie kolovrat, chorwackie kolovrat, białoruskie колаўрат/kolaurat, rosyjskie коловрат/kalowrat lub коловорот/kalowarot, ukraińskie коловрат/kołowrat, serbskie коловрат/kolowrat)

Link Do artykułu : wiadomosci.onet.pl/swiat/ukraina-trzeci-dzien-walk-w-centrum-kijowa-ro...

I zadajcie sobie ważne pytanie drodzy sadole - kogo popieracie w tym całym szambie?