Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#1995

Denominacja złotego po '89 roku była jedną z reform która miała postawić na nogi zrujnowaną Polską ekonomię po latach tkwienia w gospodarce centralnie planowanej komunizmu.
Film przedstawia ideę reformy walutowej z '95 roku, oraz przybliży nam same banknoty których używamy na codzień.

Cytat:

Gorzej zdali test szóstoklasisty i egzamin gimnazjalny. Teraz najmniej spośród nich zdało maturę. 1995 to po prostu zły rocznik? Maturzyści bronią się i winę za niepowodzenia zrzucają na polityków.

Niemal jedna trzecia tegorocznych maturzystów nie zdała egzaminu dojrzałości. Co dziesiąty nie poradził sobie z więcej niż jednym przedmiotem. Dla porównania: w 2013 roku egzamin w majowej sesji zdało 81 proc. podchodzących do niego, a w 2012 – 80 proc

Zamiast szukać winy po stronie przygotowujących i sprawdzającej testy, czyli Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, czy też nauczycieli, na konferencji, podczas której ogłoszono wyniki egzaminu, minister Joanna Kluzik-Rostkowska zwróciła ostrze ataku w w stronę… uczniów.

- Te dzieci zdały gorzej test szóstoklasisty i egzamin gimnazjalny. Zastanawiamy się, co się stało, że cały rocznik przez cały proces nauczania wypadał gorzej – powiedziała dziennikarzom. Samym uczniom poradziła, by spędzili wakacje, ucząc się do sierpniowej poprawki. Może do niej przystąpić 19 proc. spośród wszystkich uczniów - to ci, którzy nie zdali jednego przedmiotu.

Przekaz minister wzmocnił zaproszony na konferencję prof. Zbigniew Marciniak z Konfederacji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. - Ten, kto nie potrafił uzyskać minimalnego progu, na studia się nie nadaje – powiedział i dziękował MEN za to, że zdjęło z uczelni obowiązek rekrutacji.

Podejście urzędników oburzyło licealistów zdających tegoroczną maturę. Frustrację widać na forach internetowych i słychać w rozmowach z maturzystami. Jakub z Łodzi: - U mnie w liceum nie zdały cztery osoby, wszystkie przez matematykę. Faktycznie, łatwa nie była – poprzednie arkusze rozwiązywałem średnio na 90 proc., teraz dostałem 76 proc. O tym, że matura była trudniejsza, są przekonani też ci z moich kolegów, którzy podchodzili do niej po raz drugi, by poprawić swój zeszłoroczny wynik. Inny Jakub, który maturę zdawał w Warszawie, ocenia matematykę podobnie. – Każdy arkusz, który robiłem w domu, dawał mi wynik ponad 90, z centralnej mam 70 - mówi.

- Zadania otwarte oceniam jako dość trudne, jedno z nich nawet bardzo. Zrobiłam je, ale straciłam na to mnóstwo czasu, kreśliłam wszystko pięć razy – mówi Jagoda, która ukończyła liceum nastawione głównie na matematykę. Maturzystka dodaje, że nawet w jej szkole nie wszystkim udało się zmierzyć z tym zadaniem.

O tym, że arkusze były trudniejsze, plotkowano w internecie już kilka tygodni przed ogłoszeniem wyników – szacunek, że jedna trzecia uczniów nie zda, jako pierwszy podał na swoim blogu nauczyciel Dariusz Chętkowski. Urzędnicy zaprzeczali. Szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, Marcin Smolik, mówił w wywiadzie dla DGP: Wszystkie osoby, które opanowały wiadomości i umiejętności określone w standardach wymagań egzaminacyjnych, egzamin zdadzą. Te osoby, które nie opanowały - nie zdadzą.

Jak jednak tłumaczyć to, że nagle, w jednym roczniku, umiejętności koniecznych, by zdać egzamin dojrzałości nie opanowało o 10 proc. więcej uczniów niż w poprzednich latach? Odpowiedzi ze strony urzędników, poza wspomnianymi już ogólnikami, nie ma.

Tymczasem socjolodzy próbują wyjaśniać to na własną rękę. Wojciech Krzysztofiak, filozof i bloger "Newsweeka" nazwał wyniki tegorocznej matury polityczną rzezią. Tuż po ich ogłoszeniu komentował na swojej stronie: Zdając egzamin poprawkowy pod koniec sierpnia, maturzysta jest w stanie "rekrutować się" wyłącznie – z powodu uniwersyteckich praktyk rekrutacyjnych – na studia w tzw. wyższych szkołach zawodowych (wymyślonych przez Kudrycką) lub w prywatnych uczelniach na ogół w odpłatnym trybie zaocznym. Bez wątpienia "oblanie" na maturze o 10 proc. więcej uczniów niż w roku ubiegłym służy temu, aby uniwersytety nie "wyczyściły" rynku uczniów; aby pozostawić "kawałek rynkowego tortu edukacyjnego" szkołom prywatnym.

Inne teorie mieli też sami maturzyści. Jedna z komentatorek bloga nauczyciela Dariusza Chętkowskiego napisała: Przygotowuje się nas pod schematy, bardzo powtarzalne arkusze, a w tym roku po raz pierwszy postawiono na to, abyśmy się rozwinęli. Tylko dlaczego wcześniej nikt nam nie powiedział, że tak ogóle można?

Na to, że matura bardzo zmieniła się od ubiegłego roku, zwrócili uwagę też inni internauci. Maturzystka XXI LO Łódź: Zarówno na egzaminie gimnazjalnym, jak i na maturze obecni 19-latkowie zostali zalani falą niesztampowych zadań. Iga Maturzystka: Rocznik 95 jest rocznikiem zaraz przed reformą i już na nim zaczynają wprowadzać zmiany. Najpierw na egzaminie gimnazjalnym, gdzie pierwszy raz na teście humanistycznym było tak dużo zadań z historii, a teraz na maturze, gdzie CKE odeszło od typowych zadań maturalnych. Chciałabym podkreślić, że np. matura z matematyki rozszerzonej przez 3 poprzednie lata opierała się na tego samego rodzaju zadaniach, a w tym roku nastąpiła zmiana. Zadania były innego typu, znacznie trudniejsze.

Maturzyści przekonują, że trudniejszy był cały egzamin. Jagoda ocenia, że bardzo podniesiono poziom trudności arkuszy rozszerzonych z matematyki i fizyki. Podobnego zdania jest Jakub z Łodzi. - Zdawałem rozszerzoną chemię, większość zadań wymagała wiedzy fizycznej i matematycznej, a chemii organicznej i nieorganicznej było może 40 proc. – ocenia i dodaje, że problemem była dla niego też liczba zadań. W rozszerzonym arkuszu z chemii – 39. Dla porównania, w roku 2013 było ich 31, a w 2012 – 37. O tym, jak wpłynie to na wyniki uczniów, będzie można zobaczyć 25 sierpnia, kiedy CKE opublikuje pełne wyniki matur.

Maturzyści już mają swoje teorie. Znów komentarz z bloga Chętkowskiego: W tym roku poszło fatalnie, ostatni rocznik tego programu, głupszy jakiś, a za rok objawią się geniusze, pokażą wszystkim, jak fantastyczna jest reforma. Szkoda tylko nas. I z serwisu dziennik.pl: To jest polityka MEN-u. W przyszłym roku jest nowa podstawa i nowa matura. Zapewne ministerstwo ogłosi sukces, bo zdadzą dużo lepiej, ale żeby tak było, trzeba w tym roku podkręcić poziom. Za długo pracuję w szkole, żeby tego nie widzieć.


Żródło
Film przedstawia fragmenty niezwykłych rozmów przeprowadzonych przez 6-letniego Tomka (syna reżysera) z przypadkowymi przechodniami spotkanymi w parku. Mały chłopiec, nie przejmując się kamerą, podbiega do nieznajomych i zadaje im przeróżne pytania: "Dlaczego pani jest samotna?", "Dlaczego pan jest smutny?". Niewiarygodne, jak wiele ze swojego życia dorośli ludzie są skłonni opowiedzieć nieznanemu dziecku.

Cz. 1


Cz. 2


Cz. 3


Osobiście obejrzałem to 3 razy. Teraz mi się przypomniało, więc wstawiam

Wybuch gazu w Gdańsku

Qunda2013-02-09, 21:48
Wybuch gazu w gdańskim wieżowcu, który miał miejsce 17 kwietnia 1995 o godzinie 5:50. Blok mieszkalny przy ul. Wojska Polskiego 39 w dzielnicy Strzyża został poważnie uszkodzony - zapadły się całkowicie 3 dolne kondygnacje (2 piętra zostały wbite w ziemię). Ponieważ uszkodzony budynek groził w każdej chwili zawaleniem, ekipy ratunkowe podjęły decyzję o wysadzeniu 18 kwietnia 1995 pozostałej części budynku. Akcję ratunkową prowadzono dopiero na gruzowisku.

W wyniku katastrofy zginęły 22 osoby, a 12 zostało rannych. Przyczyną był prawdopodobnie sabotaż jednego ze współmieszkańców, który także stał się ofiarą.

Inna wersja mówi o kradzieży zaworu instalacji gazowej, której miał dokonać bliżej niezidentyfikowany złomiarz (skradzionego zaworu nie odnaleziono w żadnym punkcie skupu złomu). Spowodowało to ulatnianie się gazu. Zaś do samego wybuchu miała przyczynić się wedle tej teorii mieszkanka bloku, która zeszła do piwnicy nakarmić mieszkające tam bezpańskie koty. Zapalenie światła wywołało – według tej teorii – jednocześnie iskrę, która zainicjowała wybuch.

Według relacji niektórych poszkodowanych, którzy przeżyli tę katastrofę, zapach gazu był wyczuwalny na różnych piętrach od dłuższego czasu. Część sąsiadów chodziła od drzwi do drzwi i nawoływała do jak najszybszego opuszczenia budynku.

W 1997 na miejscu dawnego budynku wzniesiono nowy, w którym zamieszkała część rodzin ofiar katastrofy. 18 kwietnia 2005 odsłonięto tablicę poświęconą ofiarom katastrofy.




Randka w Ciemno - odcinek 1995

Q................z • 2012-11-29, 23:45
W roli głównej Andrzej - pracownik salonu samochodowego. Jak sam stwierdza, w tym odcinku "wygra ta wiewiórka, która najszybciej poradzi sobie z twardym orzechem"

Polska lat 90' - A Wam drodzy sadole, która się podoba najbardziej ?

Defekt motocykla żużlowego i fatalne skutki

S................T • 2012-09-22, 12:36
1995, Drużynowe Mistrzostwa Świata.
Ostatnia prosta, Gollob na prowadzeniu tuż przed taśmą załapuje defekt motocykla i...

(podniesiona ręka Golloba sygnalizowała defekt motocykla)
25 stycznia 1995 roku Norwedzy i Amerykanie wystrzelili z jednej z norweskich wysp rakietę wyposażoną w specjalistyczny sprzęt, którego przeznaczeniem było badanie Arktyki (jej ukształtowania terenu). Zgodnie z obowiązującą wtedy procedurą Norwedzy poinformowali Rosjan o wystrzeleniu pocisku badawczego. Niestety wiadomość ta nigdy nie trafiła do odpowiednich ludzi.

W środku nocy sytuacja stała się naprawdę gorąca.
Rosyjski radar wykrył coś, co wyglądało jak pocisk atomowy zmierzający w stronę Moskwy wystrzelony z amerykańskiej łodzi podwodnej. Wojskowi natytchmiast przekazali niesamowite wieści o ataku prezydentowi Borysowi Jelcynowi (nie wiadomo, czy w tamtym momencie Jelcyn był trzeźwy). Zszokowany zaistniałą sytuacją prezydent po raz pierwszy w historii kraju musiał aktywować otoczoną wątpliwą sławą czarną walizkę, zawierającą kody niezbędne do uruchomienia pocisków nuklearnych. Prezydent miał zaledwie kilka minut na podjęcie decyzji na to, czy skorzystać z arsenału atomowego Rosji, który liczył blisko 2000 pocisków nuklearnych, czy pozwolić USA, by ten atak uszedł im płazem.

Na szczęście, kiedy Jelcyn naradzał się z najważniejszymi wojskowymi w kraju jeden z radarów pokazał, że rakieta wcale nie zmierza do Moskwy, lecz jej celem jest po prostu środek morza. Podwyższony stan gotowości został odwołany, a do III Wojny Światowej nigdy nie doszło.

Co powinno nas martwić? Na pewno fakt, że obecnie rosyjski system wczesnego ostrzegania znajduje się w o wiele gorszym stanie, niż w roku 1995. Instytut Elektryki i Inżynierii Elektronicznej (międzynarodowa instytucja non-profit, która powstała, by wdrażać nowe rozwiązania w branży inżynierii elektronicznej) wyjaśnia, że aby mieć całkowitą możliwość wcześniejszego wykrycia rakiet zagrażających Mateczce Rosji Rosjanie potrzebują 21 satelit na orbicie okołoziemskiej, a do roku 1999 mieli do dyspozycji wyłącznie 3 (brak wzmianki o aktualnej liczbie). Więc niech bóg ma nas w swojej opiece, jeśli rosyjscy biurokraci ponownie zapomną przekazać informację tego typu swoim przełożonym. Wtedy może nie skończyć się na otworzeniu „czarnej walizki”.

Ówcześni prezydenci Rosji i USA:


Po tagach nie było