Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

#żabka. huje muje dzike węże

Jako, że już tu jestem od jakiegoś czasu to i swoją historią się podzielę.

Szłam sobie po fajki do żaby (100 metrów od domu) i mijając przystanek zaczepiali mnie panowie o brązowym odcieniu skóry (jakaś sienna palona gównem czy cos w tym stylu) , niestety była to godzina 17 w zimie (wiadomo ciemno w p🤬du). Kupiłam, wracam, mijam przystanek no i mnie szarpią, krzyczą, dorwali się do torebki, coś tam grzebią no i nagle widze, że z przystanku z naprzeciwka leci inna banda. Myślę sobie, h🤬j, zabiją mnie, zgw🤬cą, krzaki przecież obok. Ale nie. Z przystanku nadlecieli tzw "Rycerze ortalionu" i zaczeli bić po mordach tych "panów o brązowym kolorze skóry" Stoję, zbieram rzeczy i mam zamiar uciekać a tu nagle jeden z dresów mówi do mnie (cały czas jedną ręką bijąc po mordzie któregoś co mnie zaatakował) "eeee pani stąd ucieka bo tu k🤬a zara dym będzie" No i uciekłam.

I tutaj chciałabym powiedzieć, że jeśli was spotkam kiedyś jeszcze obrońcy to wam serio po piwo pójdę do sklepu i bardzo serdecznie pozdrawiam. Nie każdy dres zły jest.