Powinien oklep dostac i kazda szmata co tak zwalnia na autostradzie!
Taa? A co było wcześniej? Wiesz ile razy ledwo brakowało, a bym mnie k🤬a z tira rozj🤬a na trasie? Jadę sobie lewym pasem, dajmy na to 140 [pewnie ciut więcej, ale nieważne], a kutafon jadący prawym uznał, że nie będzie czekał aż go wyprzedzę tylko od razu zacznie swój manewr, c🤬j, że jestem jedynie 50-60 metrów za nim, ten sobie zmienia pas jadąc 85 km/h, ja muszę dać po heblach żeby ratować życie. Czasami jest to jedynie wyhamowanie ale też gw🤬towne, ścieram sobie klocki hamulcowe bo k🤬a w tirze nie może poczekać 10 sekund.
P.S i powiem więcej, ja tak czasem robię, że jak mnie takie ścierwo niemal zabije, to gdy już go wyprzedzę, to sobie zjeżdżam na prawy pas i zwalniam do np. 70 km/h, nie tak, żeby ten musiał gw🤬townie hamować, nie będę narażał siebie na stłuczki, po prostu zabieram temu kretynowi to, co wydaje mu się, że zyskał na manewrze.
Z cyklu troszczę się o własne życie, ale dam nauczkę wp🤬lając się pod 20 tonowy zestaw w nadziei, że da po hamulach.
Idź być debiliem gdzie indziej.
No przecież tłumaczę, że nie zajeżdżam drogi, ty byś nie zrozumiał ulotki dotyczącej użytkowania młotka, nawet jakby zawierała niemal same obrazki. Poszedłbym "być" debilem gdzie indziej, ale wszędzie królujesz ty, debil nad debile, pierwszy człowiek z ujemnym IQ.
"... ja tak czasem robię, że jak mnie takie ścierwo niemal zabije, to gdy już go wyprzedzę, to sobie zjeżdżam na prawy pas i zwalniam do np. 70 km/h, nie tak, żeby ten musiał gw🤬townie hamować..."
Po pierwsze o tym czy ktoś za Tobą zahamuje, decyduje właśnie osoba ZA TOBĄ. Przy różnicy prędkości 20 km/h, nawet trzymając "bezpieczne" 20m od jego zderzaka, to dajesz mu na reakcję mniej więcej 3,5s.
Po drugie powiedz mi skąd bierze się w Tobie chęć zemsty? Chęć dawania lekcji na PUBLICZNEJ drodze, gdzie są też inni postronni ludzie?
Po trzecie zastanów się, jeśli ktoś wyprzedzał mając w dupie to czy jedziesz, to czemu miałby się przejmować, że hamujesz? Notabene w ten sposób stając się sprawcą potencjalnego wypadku.