tu chodzi o to, że jeżeli Bruksela wyda jakieś dyrektywy, to Niemcy NIE muszą tego wprowadzać. Polska natomiast musi zaakceptować wszystko jak leci. Czyli, na dzień dzisiejszy, Niemcy mogą wpływać na sprawy Polskie, a nie odwrotnie.
Jeżeli chcesz mi wmówić, że UE (czyli głownie Niemcy) ładują w Polskę kasę by żyło nam się lepiej, to chyba nie wziąłeś porannej dawki leków. Nie ma czegoś takiego jak bezinteresowność w geopolityce. Za komuny śpiewka była podoba, wmawiano ludziom, że mają telewizory czy samochody dzięki dobroci Związku Radzieckiego. Ale motłoch i tak w to wierzy.
Niemcy próbowali wielokrotnie zbrojnie podbić Europę, teraz robią to za pomocą UE.
Mają najwięcej przedstawicieli, rządzą Unią, mają sporo hajsu by finansować swoje agentury w innych państwach (CDU -> PO - Proniemieccy Oszuści), mamić tępy motłoch dotacjami (a niestety mamy demokrację i barany widzą tabliczki - zbudowane dzięki funduszom unijnym, słyszą tę propagandę ile to łaskawa Unia nam bezinteresownie daje) oraz co najważniejsze, Niemcy jako jedyny kraj w UE są suwerenni i unijne dyrektywy nie mają wyższości nad ich prawem państwowym i konstytucją. Dlatego m.in. tak Wielka Brytania sprzeciwia się Unii i najprawdopodobniej niebawem ją opuści. Ludzie zaś nie wiedzą, że członkostwo kosztuje nas grube miliardy, a co rusz nowe rozkazy z Berlina i Brukseli osłabiają naszą gospodarkę chociażby przez sankcje na jabłka, kary za nadprodukcję mleka, czterokrotny wzrost podatku od węgla (pod przykrywką walki z globalnym ocipieniem), by zniszczyć nasze kopalnie - przykłady można by mnożyć... Prawda jest taka, że w Unii jesteśmy tanią siłą roboczą oraz rynkiem zbytu Niemiec - głównie towarów używanych, zniszczonych i drugiej/trzeciej kategorii. Niedługo dotacje zostaną ograniczone, my będziemy musieli łożyć na utrzymanie Grecji, Portugalii i Hiszpanii, a dzięki niszczeniu naszego przemysłu, demograficznie i ekonomicznie będziemy głęboko w dupie. Jeśli niebawem się nie obudzimy i nie odsuniemy od władzy zdrajców, bankructwo będzie nieuniknione.