Pamiętam że kiedyś na weselu taki jeden wujek mój dobierał się do młódki z rodziny panny młodej, tak na oko z 25 lat a wujek już dawno po 50tce. Najpierw wiadomo, tańce połamańce więc nikt nie patrzy kto z kim i jak tańczy, ale potem było większe spożycie, piosenka wolniejsza się trafiła a wujek ją znowu bierze w obroty ale tym razem już łapka zaczęła schodzić niebezpiecznie poniżej pasa, młódka uciekła do stołu, on za nią i sprośności jej non stop gada. Ona w końcu nie wytrzymała i wypaliła coś w stylu "Jakbyś był młodszy to może byśmy pofiglowali, ale jesteś za stary" a on "Może kuśka już nie staje jak u młodziaka ale język mam sprawny, jak byłem w twoim wieku to tyle cipsk wylizywałem co tydzień że aż mi się zęby starły!" (i tu na dowód wyciągnął sztuczną szczękę

Śmiechu było co niemiara, najlepsze jest to, że wujek umarł z rok potem a umarł jak prawdziwy mężczyzna - poszedł do burdelu i "w trakcie" mu pikawa staneła