@darnok - niezbyt nadażam za Twoim stylem rozumowania - podałem najpierw pensję "polską" brutto, potem jej przelicznik netto i holenderską pensję netto Rensa. Owszem, powinienem dla proporcji podać również pensję brutto Holendra, ale uznałem tą wartość za nieistotną, Ty zaś niedoczytałeś tego i próbujesz się wybronić w oczach przypadkowych czytających zarzucając mi że porównałem pensję "marzenie" brutto do holenderskiej pensji netto.
Co do "krwiopijców przedsiębiorców" - to, że ktoś x lat temu musiał przez 2-3 lata zaciskać pasa i ciężko pracował na założenie/utrzymanie firmy nie oznacza, że ma przez kolejne 20-30 lat mścić się na kolejnych pokoleniach pracowników dając im najniższą możliwą pensję samemu dostając niebotycznie wysokie zyski (których, między Bogiem a prawdą, nie jest w stanie "przejeść" a i do grobu nie zabierze). Kwestia zatrudniania ludzi i płacy im przydzielonej ma więcej wspólnego z psychologią, etyką i moralnością niż z ekonomią i typowym rachunkiem zysków i strat. Przy zwykłej perspektywie wiadomo, im mniej dassz komuś tym więcej masz dla siebie, więc podnoszenie płac ponad minimum ustawowe i ponad zwykłe prawo popytu-podaży pracy nie ma sensu, ale przy spojrzeniu szerszym, mając pod uwagę moralność - im więcej dasz komuś, tym lepiej będzie mu się żyło. Wyższe płace w sposób oczywisty generują też lepszy konsupcjonizm, ale wiadomo, to że pan Heniek z małego warsztatu w Pipidówie Małej podniesie swojemu pracownikowi pensję o 100 zł więcej niż ustawowa nie napędzi gospodarki, miliony takich panów Henków musi podnieść pensje milionom pracowników żebyśmy poczuli wzrost gospodarczy.
Co do konkurencyjności - popatrz na Niemcy, Holandię, Francję - ceny zarówno towarów jak i usług są tam są niemal takie same jak u nas a pensje 3-4 razy wyższe a mimo to ich gospodarki są prężne i rozwijające się, mają mnóstwo fabryk, biur, punktów usługowych a u nas wszystko jest znacznie tańsze, "robole" robią za 2 euro za godzinę a mimo to wszysto się sypie - skąd to się bierze, gdzie znika ta różnica miedzy niską ceną pracy a końcową, wysoką ceną produktu? Podam przykład: Carrefour Polska, firma miała w zeszłym roku ponad 5 miliardów złociszy zysku na czyściocha, co ciekawe Carrefour France miała podobny (bodajże 1,7 miliarda euro) zysk, mimo że dziala w większym kraju, ma więcej sklepów i potencjalnych kupujących. W Polsce kasjerka zarabia 1500 zł (BRUTTO, żebyś się k🤬a nie czepiał) a we Francji koło 1400 euro BRUTTO, czyli ponad 5200 zł BRUTTO. W obu krajach jest to pensja minimalna a i pozycja zawodowa kasjerki jest niska, szkolenie trwa jeden dzien, pracę tę może wykonywać niemal każdy. Skoro we Francji firma może płacić prawie pięć tysiaczków zwykłej kasjerce (o menagerach, dyrektorach nie wspominając), ma więcej oddziałów (a więc - wyższe koszty płacowe) i wciąż notuje zysk a w Polsce płaci 1,5 tysia i notuje niemal identyczny zysk - coś chyba jest nie tak, prawda? Nietrudno zauważyć, że z tych 5 miliardów złotych firma mogła by poświęcić te 100-200 milionów i dać je pracownikom w postaci podwyżki płacy, prawda?
Spector napisał/a:
To teraz wam wyjebie prosto w mordy - 5 msc temu obroniłem się na kierunku SOCJOLOGIA i w tym momencie zarabiam 3000zł netto (+ dodatki, prywatna opieka medyczna, darmowe żarcie, itp...), mam umowę o pracę, biuro w zajebistym miejscu, wyposażenie, atmosferę... i tak, pracuje w Polsce! Moja dziewczyna skończyła Europeistykę i zarabia (trochę wstyd) nawet więcej niż ja, nie mówiąc już nawet o jej premiach... Żadne z nas nie miało żadnych znajomości kiedy szukało pracy. Teraz niech wszyscy informatycy/budowlańcy/lekarze zaczną pisać że jestem pop🤬lony, ale prawda jest taka, że nie ważne co kto studiuje/gdzie pracuje, jak nie jesteś ogarnięty na tyle, żeby znaleźć dobrą pracę to podtrzymuj stereotypy o bezrobotnych politologach, socjologach itp... i narzekaj jak to c🤬jowo w naszym kraju! a i jako Socjolog wiem przynajmniej, że przy zarobkach nie powinno się liczyć średniej a medianę.
W internecie każdy jest drugim Rocco Sfendi z wielkim 30 cm penisem, ma wielką willę, wielki samochód i żonę supermodelkę z wielkimi balonami. Ja mogę napisać to samo - mam 8000 euro pensji, żona zarabia drugie tyle, sramy kasą. I co? Jakoś ludziom to "wyj🤬ie prosto w mordę" nie zaimponowało... Nie jesteś nam w stanie udowodnić tego, że podane zarobki są prawdziwe, nie możesz udowodnić posiadanego wykształcenia, nie możesz udowodnić, że ta mityczna firma która zatrudnia do prostej pracy biurowej debili po socjologii i europeistyce dając im takie niebotyczne pensje ( i to na start, 5 miesięcy po obronie!) w ogóle istnieje a także, że nawet jeżeli istnieje - stanowisko nie zostało stworzone przez wujka/ciotkę/kolegę ojca specjalnie po to, żeby synek po socjologii miał gdzie pracować. A więc