Sam nap🤬lałem miliony kilmetrów za młodu na rowerze, ale nigdy nie odp🤬lałem takiej maniany jak teraz odp🤬la większość rowerzystów. Jeździło się po chodniku owszem, ale nie dzwoniło na pieszych jak teraz robi co drugi pedalista w Warszawie, nie przep🤬lało się na czerwonym dla pojazdów, owszem przejeżdzało się przez przejscia, wtedy scieżki rowerowe i przejazdy to były, ale w Holandii czy Niemczech, ale zawsze sprawdzając czy coś cię nie rozjedzie. A teraz wiekszość to bogowie szos i chodnikó, takie drugie BMW czy moto tyle że dla pedała.
Z jednej strony jeśli trzeba się zatrzymać, to koleś zj🤬 sromotnie. Ale z drugiej, przecież wszyscy już przechodzili, nikt nie stał przy krawężniku więc co szkodziło aby gość zwyczajnie przejechał(...)
Nie ma sensu.. walka z wiatrakami, rowerzysci wymuszaja pierszenstwo, op🤬laja cie z prawej, zmieniaja pas kiedy chca jak chca, smigaja na czerownych, ale to cb policja jebnie za 70kmh w zabudowanym.
To szkodziło, że póki pieszy całkowicie nie zejdzie z przejścia, nie można na nie wjechać pojazdem. Przynajmniej takich zasad uczą na kursie prawa jazdy, ale jak widać niektórych rowerzystów ten przepis nie dotyczy i mogą go swobodnie po swojemu zinterpretować.
up
Mój mózg nakazałby mi się w takiej sytuacji zatrzymać i z życzliwości oraz bezpieczeństwa przepuścić pieszych.
To jest zwyczajne przejście, a nie żadne specjalne. Jako ciekawostkę powiem, że mają specjalne przejścia dla koni, byłem w szoku jak przeczytałem w kodeksie, trochę nie dowierzałem, ale faktycznie są, miałem okazję przejeżdżać przez dwa takie wynalazki.