Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
 

Co sądzą Niemcy o islamie

j................s • 2013-05-24, 9:58
Artykuł pochodzi z euroislam.pl ogólnie polecam śledzić tą stronkę jest tam wiele informacji pomijanych przez media.Miłego czytania

Soeren Kern

Najnowsze badania pokazują, że ponad połowa Niemców postrzega islam jako zagrożenie dla swojego kraju oraz uważa, że nie należy on do kultury zachodniej.

Takie dane potwierdzają rezultaty poprzednich ankiet oraz pokazują rozdźwięk, jaki pojawił się pomiędzy poglądami zwykłego obywatela, a europejskimi multikulturalnymi elitami rządzących, które w imię kulturowej różnorodności od dekad promują masową imigrację z krajów muzułmańskich.

Badania, zatytułowane „Monitoring Religii 2013: religijność i spójność w Niemczech” (obecnie są dostępne tylko w języku niemieckim) zostały przeprowadzone przez Bertelsmann Foundation, jeden z najbardziej wpływowych i opiniotwórczych think-tanków będący propagatorem takich idei jak multikulturalizm i rząd światowy.

Ankieta została stworzona, aby sprawdzić „religijność i jej najważniejsze formy” wśród obywateli niemieckich, pokazała jednak, że większość z nich postrzega islam jako „inny, obcy i zagrażający”. Dokładniej mówiąc: 51% Niemców obawia się, że islam jest zagrożeniem dla ich stylu życia. We wschodnich Niemczech jest to 57%, a w Zachodnich 49%. (ankieta pokazała także, że 20% uważa, że judaizm jest zagrożeniem dla ich stylu życia)

Tylko 25% Niemców uważa, że islam ma pozytywny wpływ na społeczeństwo niemieckie.

Pomimo tego 85% uważa, że społeczeństwo powinno być otwarte na różne religie, a 67%, że “każda religia zawiera w sobie ziarno prawdy”. Dokładnie 50% uważa, że islam nie przynależy do Niemiec.

Ankieta pokazuje także, że muzułmanie mają najsilniejszą tożsamość religijną w Niemczech. 90% z nich uważa religię za ważną lub bardzo ważną, 40% określa siebie jako bardzo religijnych, a 30% regularnie uczęszcza do meczetu. Dla porównania tylko 18% protestantów regularnie bywa w kościele.

Ponadto 40% muzułmanów w Niemczech uważa, że islam ma “monopol na prawdę”, a inne religie są fałszywe. 20% twierdzi, że tylko politycy, którzy wierzą w boga mogą sprawować urzędy”. Przeszło 30% jest zdania, że muzułmańscy liderzy religijni powinni mieć większy wpływ na podejmowanie decyzji przez rząd.

Pomimo tego aż 80% muzułmanów w Niemczech wierzy, że „demokracja jest dobrą formą rządów”, zarazem jednak tylko 24% jest zaangażowanych w jakąkolwiek aktywność społeczną poza rodziną i pracą. Bertelsmann tłumaczy tą rozbieżność “silnym przywiązaniem do rodziny, które powoduje przedkładanie związków rodzinnych ponad aktywność społeczną”.

Rezultaty ankiety są niewątpliwie złą wiadomością dla zwolenników społeczeństwa multu-kulti. Są oni teraz zajęci zrzucaniem winy za „islamofobię” na niemiecką ignorancję oraz przestawianiem muzułmanów jako ofiar „negatywnych stereotypów”. Bertelsmann twierdzi, że ci którzy najbardziej obawiają się islamu reprezentują “starszą oraz gorzej wykształconą część społeczeństwa”, jednak raport nie przedstawia żadnego empirycznego dowodu na poparcie tej tezy.

Podczas wywiadu udzielonego stacji Deutsche Welle socjolog Detlaff Pollack, który uczestniczył w badaniach, próbuje marginalizować negatywny obraz muzułmanów wśród Niemców poprzez twierdzenie, że może to wynikać z braku osobistych kontaktów pomiędzy Niemcami, a muzułmanami. Innymi słowy, gdyby Niemcy włożyli trochę wysiłku w spotkania z muzułmanami i poznanie ich, to spodobałoby im się to, co by odkryli.

Tłumaczenie Pollacka wydaje się niewystarczające, ponieważ inna ankieta przeprowadzona przez tą samą fundację pokazuje, że przytłaczająca większość Niemców ma pozytywny obraz buddyzmu i hinduizmu pomimo, że większość z nich prawdopodobnie nigdy nie spotkała buddysty ani hinduisty, którzy stanowią odpowiednio 0,3% i 0,1% populacji Niemiec.

Kolejny współautor badania, Stephan Vopel, w osobnym wywiadzie udzielonym Deutsche Welle mówi: „Na pewno edukacja ma bardzo duży wpływ na tolerancję wobec islamu. Ponadto odkryliśmy, że istnieje bardzo silna korelacja pomiędzy tym, czy miałeś kontakt z wyznawcami innych religii, a tym jakie masz do innych religii nastawienie. Oznacza to, że ludzie różnych wyznań muszą ze sobą rozmawiać, musi istnieć między nimi jakaś wymiana”

Jednak tymi słowami Vopel podważa swój inny argument, że istnieją już znaczące relacje pomiędzy Niemcami, a muzułmanami. On sam mówi, że „w porównaniu do innych europejskich krajów w Niemczech nie jest tak źle. Nie mamy tutaj tak wielu gett i podziałów między sąsiadami jak w innych krajach”. Zamiast przekazać muzułmanom odpowiedzialność za budowanie ich własnego wizerunku poprzez większą integrację ze społeczeństwem niemieckim, Vopel twierdzi, że trzeba wprowadzić do „szkół publicznych więcej lekcji na temat islamu”, tak aby Niemcy byli bardziej świadomi, czym islam jest.

Próbując wytłumaczyć “przerażające” wyniki badania ankieterzy Bertelsmanna najwyraźniej nie mogą zdobyć się na przyznanie, że rezultaty te mogą odzwierciedlać rzeczywistość: może Niemcy mieli kontakt z muzułmanami i po prostu nie spodobało im się to, co zobaczyli.

Na przykład problem sponsorowanej przez państwo poligamii został poddany pod dyskusję po tym, jak RTL Extra wyemitował materiał na ten temat 29.04. czyli zaledwie jeden dzień po tym, jak światło dzienne ujrzały wyniki ankiety Bertelsmanna (Grupa RTL jest jednym z największych koncernów mediowych w Europie i jest własnością tego samego Bertelsmanna, który zastanawia się dlaczego w Niemczech panuje „islamofobia”).

RTL Extra wyemitował 23 minutowy materiał (który można znaleźć na YouTube) w którym wyjaśnia jak muzułmańscy poligamiści są sponsorowani przez niemieckich podatników. Pomimo że poligamia jest zakazana w Niemczech zgodnie z paragrafem 1306 kodeksu cywilnego i paragrafem 172 kodeksu karnego to w praktyce nie dotyczy to muzułmanów. Materiał RTL opisywał jak muzułmańscy mężczyźni mieszkający w Niemczech wykorzystują system opieki społecznej poprzez sprowadzanie z krajów muzułmańskich kilku kobiet i poślubianie ich przed obliczem imama. Pomimo, że małżeństwa poligamiczne nie są uznawane w Niemczech oraz podlegają karze grzywny i pozbawienia wolności to są jednak częstą praktyką wśród muzułmanów we wszystkich dużych miastach. Na przykład ocenia się, że w berlińskiej dzielnicy Neukölln co trzeci muzułmanin ma co najmniej dwie żony.

W Niemczech kobiety występują o świadczenia socjalne zawierające koszty utrzymania samodzielnego mieszkania dla nich i ich dzieci na podstawie twierdzenia, że są „samotnymi matkami”. Według RTL organy rządowe nie podejmują żadnych działań, pomimo iż tajemnicą poliszynela jest fakt, że muzułmańscy imigranci wyłudzają w ten sposób miliony euro każdego roku. Jednak muzułmanie stają się głównym elektoratem w Niemczech i główne partie wsłuc🤬ją się w ich żądania przed wyborami, które odbędą się 22 września tego roku.

Opozycyjna SPD agresywnie próbuje uwieść muzułmańskich wyborców w desperackiej próbie zdetronizowania obecnej kanclerz Angeli Merkel. Przykładem może być Peer Steinbrück, 66 letni kandydat na kanclerza wysuwany przez centrolewicową SPD. W kwietniu podczas wiecu w Berlinie powiedział on, że popiera ideę, aby ze względu na uprzejmość w stosunku do muzułmanów wprowadzić w niemieckich szkołach podział na klasy męskie i żeńskie podczas zajęć wychowania fizycznego. Steinbrück zapożyczył scenariusz kampanii wyborczej z sąsiedniej Francji gdzie muzułmanie zdecydowali o wynikach wyborów prezydenckich w maju 2012 wybierając Françoisa Hollande’a, a jego partii socjalistycznej dając większość w parlamencie.

Początkowo rządząca centroprawicowa partia CDU zareagowała oburzeniem na propozycję Steinbrücka, a jej rzecznik powiedział, że „rodzice oraz ich dzieci muszą przyzwyczaić się do faktu, że tutaj razem się dorasta i ma się takie same prawa bez względu na płeć”. Jednak od tego czasu CDU zmieniła retorykę i teraz aktywnie zabiega o muzułmańskich wyborców, którzy już niedługo mogą zadecydować o tym kto zostanie następnym kanclerzem. Przemawiając na ceremonii 60-lecia Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) w Norymberdze Angela Merkel wezwała Niemców do okazywania szacunku muzułmańskim imigrantom. Powiedziała, że „niewystarczającym jest bycie krajem z dużą liczbą imigrantów, ale Niemcy muszą też stać się krajem zintegrowanym”. Na zakończenie stwierdziła, że „dla wielu imigrantów pobyt w Niemczech nie jest tymczasowy, jak nam się czasem wydaje, lecz stał się dożywotnią rzeczywistością”.

Takie słowa stoją w sprzeczności z tym, co Merkel mówiła w październiku 2010, kiedy stwierdziła, że multikulturalizm „zawiódł całkowicie” oraz miesiąc później, kiedy CDU pod jej przewodnictwem przegłosowało uchwałę akcentującą niemieckie dziedzictwo kulturowe (Leitkultur) jako opierające się na „chrześcijańsko-żydowskich korzeniach, starożytnej i oświeconej filozofii oraz narodowym historycznym doświadczeniu”

CDU ocenia, że Niemcy są teraz domem dla 16 milionów imigrantów, z czego 5,6 miliona będzie mogło pójść do urn wyborczych we wrześniu. Dlatego aktywnie promuje obecnie muzułmańskich kandydatów. Dużą nadzieję CDU pokłada w Cemile Giousouf, 34-letniej Turczynce z pochodzenia, która jest kandydatką do parlamentu z okręgu wyborczego Hagen, miasta w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia będącym domem dla jednej z największych społeczności muzułmanów. Jeśli Giousouf wygra wybory w swoim okręgu, stanie się pierwszym parlamentarzystą CDU pochodzenia tureckiego w regionie.

Przewodniczący forum niemiecko-tureckiego w CDU tak podsumował sytuację: „Aby zjednać sobie muzułmański elektorat, CDU będzie potrzebować więcej parlamentarzystów pochodzenia tureckiego”.

Tłumaczenie Severus-Snape

Źródło: gatestoneinstitute.org/3696/germany-islam-threat

Szympansi astronauci

D................k • 2013-05-24, 8:56



Gdzie człowiek nie może, tam małpę pośle.

Utrata dziecka

D................k • 2013-05-24, 8:46


Śmierć dziecka i smutek matki.

Kazimierz Ratoń - Poeta wyklęty

B................z • 2013-05-23, 17:16
Witam.
Widzę że pojawiło się sporo wpisów o polskich poetach dlatego chciałbym przybliżyć nieco jednego z najbardziej niedocenianych współczesnych poetów.

Czasie mego życia i czasie mej śmierci. Słońce, słońce, ubóstwiam cię bardziej niż ciemności, choć znam twe iluzje i twą nędzę. O pustynie, na które uciekałem, by zginąć lub skonać. I nie umrzeć przy tym. Oto ucieczka w wolność straszliwą i złowieszczą. Potem nieubłagane powroty, ciężar czasu i nowych podróży. Życie, życie, które jesteś nieustającą, potworną agonią i płomiennymi urodzinami. Ten wielki , długi szok, wstręt i zachwyt, który stawal się moim grobem, krzyżem i nadzieją...Czyż wszelkie nadzieje bywają tylko złudzeniem i są daremne?... Nie! nie! Trwam dzieki nim i miłościom. O serce moje, które zmienne jesteś ; tak różne jak moich kilka twarzy. Mam dla was czułość i nienawiść palącą jak ogień. O istoty ludzkie, mogę was znieść, lecz trudno mi czasami znieść wasze życie. O poezjo i sztuko, które ocalacie byt i nadajecie mu sens. Święta naiwności... Osiągałem pustkę, aby stawać się później po stokroć pełniejszym. O poezjo i sztuko, mój drogi okręcie, mój orle szalony. I ty mój losie trwożliwy, przeklinany tylekroć , nieubłagany. Floro, fauno, wszystkie zwierzęta- wzywam was oto- otoczcie moje wiary, zwątpienia i wszelkie cmentarze boskim natchnieniem. Lecz może Stwórca...
Dość!... Dość! Nie sięgam dziś nieba, by je obalać lub utrwalać. Stałem się zbyt smutnym, o jakże okropnym dla siebie nawet. Więc dość!...Spokój i cisza opanowują ziemię. By potem!...lecz dość! Zbyt wiele potu, rozpaczy, łez i krwi.




Kazmierz Ratoń (1942-1983) urodził sie w Sosnowcu. Jego poezja jest dość hermetyczna i nieprzenikalna, nie do zrozumienia dla ludzi młodych i zdrowych, dla których ból i cierpienie są rzeczami abstrakcyjnymi znanymi jedynie z literatury czy filmów. Ratoń chorował na gruźlicę mózgu, najcięższą postać gruźlicy pozapłucnej, która nieleczona lub niedostatecznie wcześnie wykryta powoduje nieodwracalne uszkodzenia neurologiczne, psychiczne i charakterologiczne. Załatwiano mu szpitale, sanatoria, lecz ten nie potrafił poddać się reżimom szpitalnej terapii, zwłaszcza, że chciano go wyleczyć później także z alkoholizmu.

Zacząłem kochać tylko siebie
I tylko siebie nienawidzieć.
Żyłem już tylko sobą -
I tak zacząłem umierać.


Za życia wydał jeden tomik Gdziekolwiek pójdę, doceniony zresztą i nagrodzony w roku 1974 nagrodą Roberta Gravesa przyznaną przez Zarząd Główny Polskiego Pen-Clubu. Kazimierz Ratoń nazywany jest „poetą cierpienia prawdziwego” gdyż doskonale wiedział, czym jest prawdziwe cierpienie i obłęd spowodowany wyniszczającą chorobą. Chory od jedenastego roku życia najpierw na gruźlicę płuc, a później na gruźlicę kości i mózgu – najcięższą odmianę gruźlicy pozapłucnej umierał żywcem, bez znieczulenia. Całe jego życie było codzienną walką z cierpieniem, walką ze spoglądaniem na swoje ciało, które uważał za rozpadająca się padlinę toczoną przez robactwo.

Chory
Z wyjętymi wnętrznościami
Z wyjętym sercem
Z wyjętym mózgiem
Gnijący szkielet
Gnijące mięso
Gnijący grób
Zmurszały krzyż


Trudno wyobrazić sobie żeby miłość była dostępna dla człowieka tak zniszczonego cierpieniami fizycznymi połączonymi z cierpieniami duszy. Z wypowiedzi ludzi, którzy znali Ratonia wynika, że poeta nie poznał nigdy kobiet, a równocześnie sprawiły mu one wielki ból. Jan Marx przytacza cytat, który doskonale obrazuje gorycz niespełnienia w miłości, cytat ten pochodzi z dziennika poety: „Kobiety nie będą mnie sądzić”. Mimo wszystko poeta często przytacza w swojej twórczości obraz dam, nie jest to jednak obraz zbyt piękny i z całą pewnością niewiast Ratoń nie ubóstwia, często jest to wizerunek kobiety gw🤬conej lub rozpustnicy:

Kobieta
części ciała zespolone stawami
wnętrzności wzmocnione biodrami
serce oddychające sutkami

Kobieta
strzępy mięsa uformowane w rzeźby
gładkie i wilgotne w zakończeniach
rzeźby miękkie i cuchnące


Poeta sprowadza do poziomu rynsztoka zarówno miłość jak i jej symbol- kobietę. Bulwersuje przekonaniem, że wszystkie są k🤬ami, a ich mężczyźni jedynie klientami: na tym polega – zdaniem poety- miłość. To bardziej wysublimowane, lepsze i spełnione uczucie, może pojawić się jedynie w śnie. Kobieta z krwi i kości utożsamiona zostaje z rozczarowaniem i destrukcją, fizjologią i marzeniem – dającym złudną nadzieję i codzienne umieranie nadziei : ” Kobieta/ brzuch i uda rozdzielone kroczem/ kroczem o oddechu agonii/ Kobieta jest śmiercią/ długą i bolesną śmiercią” ( “Nie ruszaj się” )..



Kazimierz Ratoń w tym czasie żył już tylko samym sobą i umieraniem. Nie zdecydował się- jak inni “poeci przeklęci- na samobójstwo, bo wciąż “żył z kobietami, które nie istnieją i nie żył z kobietami innymi”. Czuł obrzydzenie do trywialnej rzeczywistości lecz nie ulegał mirażom rezygnacji i apatii. Tylko marzenia na jawie i w śnie pozwalały mu dalej trwać. Tylko tęsknota.

Jego wiersze są może obsesyjne, ale wolne od stylizacji, pisane ze środka cierpienia, swoista "agonia oddychającego jeszcze mięsa". Ratoń umierał żywcem, bez znieczulenia, przez wiele lat. Snuł się po Warszawie coraz bardziej umarły, widmowy, odrażający fizycznie. Oglądał świat przez pryzmat śmierci. Sam był personifikacją umierania, stał się człowiekiem widmem, żywym trupem odczuwającym rzeczywistość jak cmentarzysko. Choroba wyniszczała jego organizm, tak jak leki psychotropowe popijane denaturatem lub wodą brzozową, bowiem na piwo czy wódkę nie było go stać. Był nędzarzem, jednak nie dało mu się w żaden sposób pomóc, należał do tego typu ludzi, wobec których bezsilna jest jakakolwiek filantropia czy pomoc społeczna. Nieszczęśliwy człowiek pokrzywdzony przez los i życie.

Lecz oto żyjesz jeszcze nie żyjąc
Błazeński grymas wstrząsa twoim ciałem
Jest jedynym objawem istnienia

Lecz oto żyjesz jeszcze udając życie
Bełkotliwe strugi modlitw i przekleństw
Pozostawiasz za umęczonym ciałem

Lecz oto żyjesz jeszcze w ostatnich godzinach
Z twego ciała wypływa niemy jęk
Jęk zabijanego zwierzęcia

Dlaczego nie przestaniesz żyć


"Umarł w styczniu 1983 roku. Trudno jednak dokładnie określić dzień śmierci. Podaje się, iż stało się to 14 stycznia, ale równie dobrze mogła nastapić trzy lub dwa dni wcześniej. Niektórzy mówią nawet o grudniu. Umierał samotnie, w samym centrum Warszawy, wśród butelek po wodzie brzozowej, odoru denaturatu, na posłanym szmatami tapczaniku. Poeta Kazimierz Ratoń." (B. Bocheński "Kloszard z Emilii Plater", Nowa Trybuna Opolska 1994 nr 12 s 11)

Pochowała go opieka społeczna na dalekim Żoliborzu, w Wólce Węglowej.

Muzyczna interpretacja jednego z Jego wierszy wykonana przez Black Metalowy zespół "Non Opus Dei"

Cud nad Wisłą

m................2 • 2013-05-22, 21:39
Dzień dobry, hej i czołem.
Zamieszczam poniżej filmik związany z bitwą warszawską mojego autorstwa.

Bitwa warszawska nie jest wolna od wielu stereotypów urastających do miana legend. Najważniejsze z z nich to wyznaczenie daty 15 sierpnia jako dnia przełomowego w bitwie - faktycznie miał miejsce dzień później - i czczenia jej jako święta narodowego w tym właśnie dniu.

Uliczni dentyści

~LeweOkoSaurona2013-05-21, 20:07
Jakość usług i estetyka dla Europejskich mieszkańców jest po prostu niewiarygodna. Wykonywane w średniowiecznych warunkach zabiegi nie budzą żadnych wątpliwości wśród niewykształconych mieszkańców Indii, Pakistanu czy Chin. Poddają się oni wszelakim pseudo-lekarzom aby tylko pozbyć się kłopotów związanych z uzębieniem, a przede wszystkim tego jednego z największych bólów - bólu zęba. Uliczni dentyści w krajach gdzie większość społeczeństwa dotknięta jest biedą, są jedynym rozwiązaniem dla cierpiących mieszkańców. Dostęp do opieki medycznej jest bardzo trudny. Np. w Pakistanie, gdzie żyje 155 ml ludzi dentystów jest 6800 - to pięciokrotnie mniej niż w 38 milionowej Polsce. Dla porównania koszt usługi w gabinecie to ok. 20 zł a na ulicy od 20 gr do 8 zł.

Takie praktyki budzą grozę wśród organizacji zdrowotnych, które alarmują o zagrożeniach. Dochodzi do częstych zakażeń HIV i wirusowego zapalenia wątroby, gdyż pacjenci leczeni są narzędziami, które "sterylizuje" się przy użycia wiadra z wodą i mydła. Uliczni dentyści twierdzą, że robią swoje a reszta jest w rękach Allacha.













kradzione z hcfor

Wiktor Schauberger

G................r • 2013-05-21, 19:09
Wiktor Schauberger – wynalazca technologii implozji, rozwijał własne teorie na bazie "wirów w płynach". W czasie II wojny światowej zatrudniony przez nazistów do budowy maszyn latających. Jakkolwiek kilka z jego prac zostało potwierdzonych przez naukę, większa ich część jest uznawana za pseudonaukę.

Jego niekonwencjonalne pomysły

Patenty

Wszystkie patenty załączone poniżej są austriackie. Schauberger zdobył także ochronę patentową w innych państwach.
113487 – Konstrukcja do tworzenia dzikich strumyków i regulacji przepływu
117749 – Turbina odrzutowa
122144 – Sztuczny kanał dla transportowania
134543 – Warunki wody w przewodnikach i kanałach
136214 – Instalacja i poprawa przepływu w przewodnikach kanałowych
138296 – Warunki wody
142032 – Konstrukcja do fabrykacji wody użytkowej
145141 – Turbina wiatrowa
146141 – Przebieg i sprzęt do atomowej transformacji "Droppable Liquids" lub lotnych substancji
166644 – Pług
196680 – Przewody dla lotnego medium i przepływu
Część wzięta z Wikipedii
Filmy z Youtube (PO NIEMIECKU )

Przyjaźń z porywaczem

Mizantrop2013-05-21, 11:05
Tekst w całości skopiowany stąd. Autorem jest Ismail Zaboub i on posiada do tekstu pełne prawa.

Cytat:

„Zorganizowane działanie mające na celu uprowadzenie kogoś (…) wbrew czyjejś woli” – taka jest słownikowa definicja porwania. Jest to jeden z najbardziej przerażających aktów przemocy, potępiany przez (zdrową umysłowo) część cywilizowanych współczesnych społeczeństw. Jako ludzie wychowani w kulturze europejskiej, u której podstaw leży poszanowanie osobistej wolności każdego człowieka, nie możemy zrozumieć takiego działania. Czynu, którego istotą jest właśnie, brutalne tej wolności odebranie.

Tym bardziej, trudny w zrozumieniu jest tzw. syndrom sztokholmski. Jest to pojęcie przedstawione po raz pierwszy w latach siedemdziesiątych XX wieku przez szwedzkiego psychiatrę i kryminologa Nilsa Bejerota, wtedy znanego głównie ze swoich prac na temat uzależnienia od narkotyków.

Przyjęto, że każdy może zostać nim dotknięty, wystarczy, że zostaną spełnione cztery warunki:

istnieje zagrożenie życia,
porwany ma przekonanie (niekoniecznie prawdziwe), że nie ma możliwości ucieczki,
porywacz przynajmniej czasami wykazuje oznaki przyjaznego zachowania
widoczne jest odizolowanie ofiary od świata zewnętrznego.
Historia tego pojęcia rozpoczyna się pod koniec sierpnia 1973 roku w stolicy Szwecji. Dokładnie 23 sierpnia Jan-Erik Olsson wchodzi do sztokholmskiego oddziału Kreditbanken w samym centrum miasta i rozpoczyna napad. Policja zostaje wezwana natychmiast. Jednak zaraz
po wejściu do środka dwóch funkcjonariuszy Olsson otwiera ogień – jednego z nich rani, a drugiemu każe usiąść i śpiewać. Ten posłusznie wykonuje polecenie. Następnie wszystko przebiegło już według dobrze znanego policji scenariusza: zostali wzięci zakładnicy, przedstawiono żądania, a nawet wykonano telefon do premiera Szwecji (tragicznie później zmarłego Olofa Palmego), a w końcu po sześciu dniach negocjacji i gróźb – napastnicy zostali obezwładnieni, a zakładnicy uwolnieni (żaden z nich nie odniósł znaczących obrażeń).


Jan-Erik Olsson
Kolejnymi krokami w tym scenariuszu jest zawsze przesłuchanie zakładników, którzy są przecież najlepszymi z możliwych, bo naocznymi, świadkami całego zajścia oraz osądzenie sprawców napadu. Nagle jednak zaczęło robić się ciekawie z psychologicznego punktu widzenia. Zarówno Nils Bejerot, który współpracował podczas tego napadu z policją, jak i sami funkcjonariusze zauważyli, że pomimo wszystkich tych wydarzeń, uwolnieni już zakładnicy bronią przestępcy i odmawiają składania zeznań. Co więcej, rodziny jednej z zakładniczek (Kristin Enmark) oraz jednego ze sprawców (Clarka Olofssona) zaprzyjaźniły się (sic!).

To wszystko skłoniło Nilsa Bejerota do przyjrzenia się przypadkom zbliżania się zakładników do porywaczy. Zaraz po napadzie podzielił się swoimi spostrzeżeniami z dziennikarzami, udzielił też wielu wywiadów, a stworzony przez niego termin „syndrom sztokholmski” przyjął się zarówno w środowisku naukowym jak i w świadomości społecznej.

Najbardziej znanym przykładem występowania tego zjawiska jest historia Patrici Hearst. W lutym 1974 roku została ona porwana przez Symbionese Liberation Army (SLA), lewicową grupę rewolucyjną. Ta 19 letnia wówczas kobieta – znana, jako Patty – była wnuczką magnata prasowego Williama R. Hearsta, człowieka będącego pierwowzorem postaci Charlesa Kane’a w uznawanym za najlepszy film wszech czasów – „Obywatelu Kane” Orsona Wellesa. Sprawą zainteresowała się cała Ameryka. Dwa miesiące po porwaniu zostało upublicznione nagranie, na którym widać Patty mówiącą o zmianie swojego życia, zrywającą ze swoim narzeczonym oraz oskarżającą swojego ojca o zbrodnie przeciwko ludzkości. Mimo zapewnień samej porwanej wszyscy uznali, że została ona zmuszona do tego nagrania. Ten pogląd został jednak brutalnie zweryfikowany przez rzeczywistość, a dokładnie przez to, co wydarzyło się 15 kwietnia 1974 roku. Odkryto wtedy, że w napadzie SLA na bank wzięła udział właśnie… Patty Hearst.

Niecałe pół roku później została aresztowana. Podczas rozprawy broniła się przed więzieniem twierdząc, że została do tego przymuszona przez innych członków grupy oraz przez swoich porywaczy. Sąd jednak nie uwierzył w jej zapewnienia, m.in. ze względu na to, że porywacze nie byli obecni w banku podczas napadu. Nie było więc przymusu bezpośredniego. Została skazana na 7 lat więzienia, jednak najpierw jej kara została skrócona na wniosek prezydenta Jimmiego Cartera, a następnie została objęta amnestią przez Billa Clintona.


Natascha Kampusch – dziś austriacka celebrytka

Bardzo znanym przykładem występowania syndromu sztokholmskiego jest również przypadek Nataschy Kampusch. Ta dziś 25 letnia kobieta, w wieku dziesięciu lat została porwana w drodze do szkoły przez Wolfganga Priklopila, który przez 8 lat przetrzymywał ją wbrew jej woli w specjalnie przystosowanej do tego celu piwnicy. Przez ten czas była wielokrotnie bita, poniżana, a nawet wykorzystywana seksualnie przez porywacza. Udało jej się uciec, gdy Priklopil myślał, że myje samochód. Kiedy skupiła na sobie uwagę całej Austrii i świata, wprawiła wszystkich w zdumienie płacząc przed kamerami, gdy dowiedziała się, że jej oprawca popełnił samobójstwo. Domagała się także możliwości uczestniczenia w jego pogrzebie. Przypadek ten jest jednak tak szczególny, iż wielu badaczy proponuje by nazywać go po prostu „syndromem Nataschy Kampusch”.

Kiedy przyjrzymy się teraz temu – z pozoru – niezrozumiałemu zachowaniu osoby porwanej, dojdziemy do wniosku, że jej działania są jak najbardziej logiczne. Spróbujmy, bowiem postawić się w takiej sytuacji. Wiemy, że nasze życie leży w rękach osoby, która nas porwała. Jeśli nawet pogodzimy się już z tym, że umrzemy pozostaje jeszcze przed nami krótki okres naszej (liczonej już najczęściej w godzinach
lub dniach) przyszłości – staramy się, więc możliwie ograniczyć wszelkie okazje na odczucie jakiegokolwiek cierpienia. W takiej sytuacji, możemy zadecydować tak naprawdę już tylko o jednym – czy będziemy współpracować z porywaczem. Wydaje się jednak dość rozsądnym spełnianie żądań osoby, która stoi nad nami z pistoletem. Nie uważasz?

Rozmowa z matką na temat mycia wsłuchajcie się dobrze =D

Prywatna policja

r................g • 2013-05-20, 22:10
Wywiad z Dale Brown'em z Cop Block na temat ich działalności. Angielski wymagany