Wysłany:
2018-03-20, 11:36
, ID:
5168828
3
Zgłoś
Z perspektywy starego konia pragnę stwierdzić, iż nadal nie rozumiem dlaczego większość nauczycieli woli zareagować na taki wybryk wścieklizną niż jakoś inteligentnie zakpić z nędznego poczucia humoru swoich wychowanków i obrócić tą sytuację na swoją korzyść. Nie wiem jaka to była lekcja, ale spokojnie mógł narysować tam układ współrzędnych, przestylizować ciula na jakąś literę, czy jakkolwiek inaczej pokazać, że ma dystans do cudzej głupoty. Takie coś zawsze działa lepiej niż wścieklizna i wyciągamy karteczki. Odkąd pamiętam zawsze szanowało się tych wykładowców i nauczycieli, którzy potrafili pokazać ludzką stronę oraz wyznaczali jasne granice: "teraz możecie żartować, sam się przyłączę" albo "dobra przegięliście, spokój". Z kolei sztywniacy wiecznie musieli wszystkich uciszać nieważne jakimi karami się nie posługiwali.