Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika.
Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:
Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:
Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics: Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
Jeśli Waters po Floydach, to tylko solowo. The Pros and Cons of Hitch Hiking (małe The Wall) i Amused to Death to majstersztyki, ale z drugiej strony trudno to porównać do stylu Gilmoura z choćby On an Island. Post-waterski sierotom jednak dobrze się wiodło, Division Bell to snadne p🤬lnięcie.
Co by nie gadać że Roger Waters był trzonem Pink Floyd i że The Wall jest we większości jego dziełem to po rozstaniu z zepsułem niczego wielkiego nie zrobił. Szkoda że przecenił swoją wartość w tym zespole bo moglibyśmy mieć jeszcze kilka takich płyt do posłuchania...
Jeśli uznać za lata jego świetności okres The Wall, to idziemy do 1979 roku
The Wall? Najbardziej komercyjna i c🤬jowa płyta PF? Prawda jest taka, że naprawdę warte uwagi i wnoszące coś do muzyki są: jedynka, dark side i umma, ja tam osobiście jeszcze animals sobie puszczę.
Czy to nie powinno trafić do kibla "to czego słuchają sadole" Ja za swoje tematy muzyczne dostałem ostatecznie bana. No co, równi i równiejsi, żeby nie było, nie wrzucałem kawałków, tylko wybitne sesje z gitarzystami popisy na koncertach etc.