To to c🤬j, kiedyś wyjechałem na ścieżkę rowerową w krótkich spodenkach po kilkudniowym deszczu.
Na 1m2 było ich setki, na początku wymijałem ale alkohol dodawał odwagi
Pękały jak folia bąbelkowa i rozbryzgiwały mi się na nogach, rękach, twarzy nawet.
Jak wróciłem do domu po godz 04 00 to nie dość że zjebkę dostałem za to że zostawiłem tel. i śmierdziałem alkoholem (spotkałem szwagra) to jeszcze za to że wyglądałem jak bym z gównem się bił
Było zabawnie do czasu aż nie spojrzałem w lustro, na twarzy miałem szczątki ślimaka (takiego bezdomnego), zieloną papkę z trawy i błotko, nogi najgorzej wyglądały