Wysłany:
2012-09-22, 19:20
, ID:
1427620
2
Zgłoś
W naturalnym społeczeństwie zawsze jest jakiś niewielki odsetek ludzi bardzo odmiennych. Chodzi tu o plus/minus 5 %, w którym zawierają się:
1) życiowe ciamajdy ostracyzowane przez społeczeństwo, które nie chcą mieć dzieci, aby oszczędzić im c🤬jowego życia z powodu ojca ciamajdy (rzadziej matki, bo u kobiety niezaradność nie była taką istotną wadą),
2) osoby z różnego rodzaju odchyłami o charakterze medycznym - uraz psychiczny, socjopaci, nieprawidłowości hormonalne itp.
3) osoby wyznaczone do pełnienia wyjątkowej funkcji w społeczeństwie naturalnym - szamani, mędrcy, kapłani, wiedźmy (w tym wypadku może być to połączone z pkt. 2)
Jeśli zaś chodzi o dzisiejsze społeczeństwa "nowoczesnych" krajów, to przyznasz pewnie, że chęć posiadania potomstwa jest o wiele mniej powszechna niż kilkadziesiąt lat temu. Otóż zgadzam się z Tobą, że kariera nie jest tu wymówką.
Jedną z przyczyn, wg mnie, jest raczej wynaturzenie pojęcia "kariera". Dziś większość osób uważa, że zrobienie kariery wymaga poświęcenia tak dużej ilości czasu, że nie będzie go starczyło na inne rzeczy - w tym również utworzenie rodziny. W ten sposób mamy pseudobiznesmenów z wrzodami na dupie i żołądku, którzy nie potrafią żyć bez codziennej wizyty u psychoterapeuty albo wciągnięcia kreski koki. Tymczasem robienie kariery powinno polegać na umiejętności zdobyciu prestiżu w danym zawodzie, bez potrzeby rezygnowania z potrzeb naturalnych takich jak uprawianie sportu, hołdowanie wyższym ideałom, czy choćby założenie rodziny. Innymi słowy nie każdy może robić karierę w dowolnym zawodzie ( co nie oznacza, że nie może zrobić kariery nigdzie - po prostu musi znaleźć swoją dziedzinę).
Jeszcze inną przyczyną współczesnego niżu demograficznego jest konsumpcjonizm kreowany w dzisiejszych mass-mediach. No bo po c🤬j mam robić i wychowywać dzieci, skoro sztucznie kierowane, przez specjalistów od marketingu, społeczeństwo wymaga, abym zarabiał, a następnie kupował niepotrzebne do życia smartphony, markowe ciuchy, auta itp. Dodatkowo jeszcze istnieją ludzie, którzy nie doceniając doniosłej roli płodzenia i wychowania dzieci krytykują te czynności. Ty się do nich prawdopodobnie zaliczasz i wyjdzie Ci to bokiem, kiedy mając 70 lat spostrzeżesz, że nikt nie pracuje na Twoją emeryturę, bo rynek pracy składa się głównie z Twoich ukochanych imigrantów islamskich, którzy za c🤬ja się nie zasymilują i prędzej dokonają zamachu samobójczego, niż zapłacą składkę ZUS. Częściowo też feministki maczają w tym palce, p🤬leniem, że kobieta, która rodzi dziecko jest zniewolona i pohańbiona, ale całe szczęście większość ludzi potrafi poznać, że one są jebnięte.
Ponadto idea państwa opiekuńczego jest częściowym winowajcą. Niech Ci tylko takie dziecko ucieknie, to od razu przyjdą urzędnicy z opieki społecznej, w asyście policji, op🤬lą Cię, że jesteś poj🤬y i nieodpowiedzialny i że oni lepiej będą wiedzieć jak wychować Twoje dziecko (oczywiście za Twoje pieniądze, bo alimenty będziesz musiał płacić). Przez to tworzy się psychoza, że wychowanie dziecka to jedna z najtrudniejszych czynności w życiu, a tymczasem jest to jedna z najpowszechniejszych czynności. Każdy dorosły człowiek był kiedyś wychowany przez kogoś - jeden lepiej, drugi gorzej, ale dzięki temu jesteśmy różnorodni, co przynosi pożytek dla ogółu społeczeństwa. Wypadki się zdarzają i choćby administracja państwa na głowie stanęła i uszami zaklaskała, to nadal wypadki śmiertelne u dzieci będą się zdarzać.
Ale najgorsze, wg mnie, to nadmiar edukacji wyższej. Studia to dla większości przedłużenie dzieciństwa. Jesteś na studiach, więc nie wypada mieć dzieci, bo nadal (będąc całkowicie dorosłym) jesteś niesamodzielny, ponieważ udajesz, że zdobywasz wykształcenie. Tymczasem 70 % studentów c🤬ja robi. Traktuje studia jak przedłużenie szkoły średniej, z tą różnicą, że tutaj nikt ich nie zmusza do regularnej nauki. W ten sposób mamy armię 23-letnich dzieciaków, które są absolutnie nieprzygotowane do założenia własnej rodziny, a kształcenie uniwersyteckie gówno im dało, bo nie każdy człowiek się do niego nadaje.
Sora, że przynudzam, ale prawdopodobnie jest więcej powodów dlaczego ludzie nie chcą mieć dzieci. To jest temat na książkę.