Misiek_KRK napisał/a:
Kto nie ma własnego dziecka ten nie zrozumie. Nawet twardziel zmięknie
"Gimusy nie zrozumiO"
Problem dzisiejszej młodzieńczy, jak i całego pokolenia Y, a także począwszy od lat osiemdziesiątych XX wieku pokolenia X, polega na tym, że te gimby jednak zrozumiejo. Tym nie mniej dojrzałość do rodzicielstwa nie nabiera się razem z wiekiem, a w raz możliwościami do wychowania, które jest lepsze w wieku średnim kiedy człowiek już ma ustabilizowane życie. Tutaj też ciśnie mi się przykład mojego Taty, który ojcem został w wieku 22 lat i bynajmniej nie był z tego powodu tak szczęśliwy, ponieważ de facto z Mamą nie mieli warunków oraz perspektyw na wychowanie dziecka. Niestety jednak nie mieli okazję tego sprawdzić, ponieważ brat mój zmarł trzy dni po urodzeniu, w wyniku błędu w sztuce lekarskiej. Ten ogromny cios i absolutny brak wzajemnego wsparcia w małżeństwie pokazał swoje oblicze także, po narodzinach mojej siostry i mnie. Nie rozpracowana trauma, niezgodność charakterów, dwoje tak naprawdę nie chcianych dzieci i alkoholizm Mamy przyczynił do rozpadu związku moich rodziców i ich rozwodu. Tym nie mniej chciałbym i to piszę z pełnym przekonaniem być choć w promilu takim Tatą dla swojego dziecka, jak mój jest dla mnie.
Aczkolwiek mam też pełną świadomość, że zmarnowałem swojemu Tacie duży kawał jego życia i to tego fragmentu, który w życiu każdego człowieka jest ogromnie istotny. Rodzicielstwo w młodym wieku, więc dosyć problematyczną kwestią i jeżeli mój Tata dał radę, to i taki gimbus da radę.