Wysłany:
2013-03-31, 13:47
, ID:
1987861
Zgłoś
Nikt nie posuszył tematu samej książki Antonio Salasa:
"Nazywa się Muhammad Ali Tovar Abd Allah, Abu Ajman, Al. Filastini. Jego matka i dziadkowie byli Palestyńczykami, którzy uciekli przed okupacją kraju przez syjonistyczne siły zbrojne Izraela. Jego ojciec, komunista i agnostyk, ostatecznie przeszedł na islam, aby ożenić się z jego matką. Matki niestety nigdy nie poznał; zmarła wydając go na świat. Źródło swego kulawego arabskiego tłumaczył braciom muzułmanom, latami, jakie minęły od śmierci dziadka, który zaszczepił w nim islam i uczył języka Świętego Koranu. Hiszpański akcent zaś tym, że to właśnie w Hiszpanii osiadła jego rodzina przed 1979 rokiem, po przegranych wyborach wenezuelskiej lewicy. W wieku 18 lat, jako dobry muzułmanin, jak i dobry komunista, angażował się w działania różnych organizacji humanitarnych zajmujących się współpracą międzynarodową w Afryce i na Bliskim Wchodzie, co zaowocowało przydatnymi dla dżihadu kontaktami w krajach arabskich. W trakcie jednej z takich akcji poznał swoją żonę- Dalal Madżahad S. Niestety, zbłąkana kula patrolu izraelskiego na ziemi palestyńskiej, zakończyła życie jej i ich pierworodnego syna. Wtedy zapragnął zostać mudżahidem i walczyć w jakiejkolwiek części świata przeciwko syjonistom oraz ich północnoamerykańskim i europejskim sprzymierzeńcom, aż do męczeństwa. Od tamtej pory jego celem jest żyć i umrzeć za dżihad, eliminując po drodze wszystkich możliwych niewiernych.
Oto nowe wcielenie, nowa tożsamość Antonio Salasa, znanego już polskim czytelnikom za sprawą jego poprzedniego śledztwa dziennikarskiego- "Handlowałem kobietami". Infiltracja międzynarodowych organizacji terrorystycznych przez Salasa rozpoczęła się 11 marca 2004 roku. Aby jeszcze bardziej uwiarygodnić swój wizerunek jako arabskiego muzułmanina, Salas poddał się obrzezaniu.
Większość wykorzystywanych w trakcie śledztwa dokumentów, nagrań wideo itp. znajdziemy na stronie www.antoniosalas.org"
"Ja, terrorysta" poprzez kaliber poruszanych tematów, nie jest lekturą łatwą. Bardzo dbając o to, aby każdy podjęty wątek w śledztwie nie nosił nawet cienia podejrzeń o złamanie prawa przez Salasa (dowody w ten sposób zdobyte nie mogłyby być wykorzystane w sądzie), spotykał się z wieloma dodatkowymi trudnościami. Ryzykując swoje życie i zdrowie psychiczne, przedstawił niezwykle obiektywnie temat terroryzmu. Niejednokrotnie skłania czytelnika do weryfikacji swoich opinii, wiadomości, jakie powszechnie są dostępne. W śledztwie tym, po raz kolejnym wykazał się bohaterstwem, fantazją i rzetelnością w zbieraniu materiału dziennikarskiego."
Osobiście nie czytałem, ale gdyby autor tematu włożył tyle energii w zbadanie tematu co w jego wrzucenie to sam doszedłby do wniosku, że żart jest suchy.