Bo u nas nadal jest gówniane sk🤬iałe komunistyczne myślenie, że tylko SCENTRALIZOWANE instytucje mogą coś robić by to potem sprzedać.
Wszędzie k🤬a na świecie są cudowne miejscowe sklepy, gdzie można op🤬lić zajebiste miejscowe specjały żywnościowe... nie wspominając o alkoholizowaniu się - daleko nie trzeba szukać dojczlandy, czy cudne pod tym względem kraje śródziemnomorskie, gdzie co baniocha i sklep, gdzie dostaniesz zajebiste sery, wędliny, których obok już nie ma i popijesz zacnym trunkiem...
A u nas jak za sk🤬iałej komuny - tylko spiryt, czy bimber zero j🤬ej inwencji twórczej, nic k🤬a. Dobra jeszcze są gospodarstwa agroturystyczne, ale to samo i lepiej i taniej mam u rodziny na wsi...
Wk🤬ia mnie to coraz bardziej, że nie było rozliczenia z komuną, tak konkretnie po mordzie z kopami na dupę sk🤬ielom czerwonym co teraz wszędzie ich pełno i każdy miał książeczkę partyjniacką, ale walczył w opozycji... j🤬e świnie.
Ale jak sam zacznę nak🤬iać salto z mołotowem na Wiejskiej to mnie tylko spałują, zamkną i nawet nikt tego nie zobaczy i nie dowie się.
P🤬lę to nasze badziewstwo - zjem zajebisty litewski ser żółty (odkryty w pobliskim POLSKIM sklepie nie w biedrze), zapiję piwem z małego, polskiego browaru, do tego op🤬lę wędlinę z hiszpanii

i obejrzę amerykański film