Wysłany:
2014-01-21, 9:02
, ID:
2873925
22
Zgłoś
Należę do bractwa. W sumie nic tam nie robię oprócz picia alkoholu, bo do bitki kobiet nie puszczają (sama również się tam nie rwę, zbyt bardzo bolą uderzenia).
Ale wracając. Dla jednych to pasja, dla drugich bezmózgie mordobicie, dla trzecich dziecinada.
Ale trzeba tam być, pojechać na jakiś turniej i poczuć tę atmosferę, zobaczyć jak oni się wypowiadają i o walce, i o przeciwnikach. Posłuchać wrzasku tłumu, odgłosu zderzenia dwóch mieczy, trzasku tarczy pękającej pod naporem metalu.
Zupełnie inny świat. Zabawa zdecydowanie nie dla dzieci, gdyż karetki są wzywane często i wcale nie do delikatnych zadrapań.
Ale to pasja, a z pasją się nie decyduje. Przynajmniej ta jest pożyteczna: i wiedzy się zdobędzie o czasach średniowiecza (gdyż bez tego nawet nie da się skompletować stroju), i radości dzieciarni przysporzy. Nie wspominając już o biesiadzie, która jest nieodłącznym elementem każdego turnieju (a oglądający raczej pojęcia o niej nie mają, gdyż odbywa się późno w nocy i tylko dla rekonstruktorów), gdzie piwo leje się strumieniami, a zabawa trwa do białego rana.
Lepsze to niż nap🤬lanie się bejsbolami, prawda?