Jedynym wytłumaczeniem dlaczego on się w ogóle podniósł i może ruszać kończynami jest to, że jego głowa wbiła się chyba w miękką ziemię zaraz za tym betonowym murkiem. W przeciwnym razie nie widzę wyjaśnienia - ludzie praktycznie zawsze kończą sparaliżowani skacząc na główkę do płytkiej wody w której przecież wytracają prędkość, a tutaj jeszcze taka masa.
A ja tam szanuje, jest tucznikiem ale jednak chce się ruszać, jak się nie zabije wcześniej to będą z niego ludzie. A nie taka świnia z chowu klatkowego co jak słyszy ze po pracy idę na spacer kilka km to patrzy na mnie jakbym powiedział że idę wyr🤬ac mu syna, córkę psa i rybki.