Leży gość na plaży w Soczi. Opala się. Nagle widzi piękną blondynkę w kostiumie. Zrywa się i podchodzi do niej:
- Hej piękna! Zabawimy się? Dam sto baksów!
- Spadaj!
- Trzysta dam!
- Daj mi spokój!
- Pięćset!
- Idź w cholerę!
- TYSIĄC! TYSIĄC BAKSÓW! MOJE OSTATNIE SŁOWO!
- Człowieku! Odwal się!
- Kurcze. No nie rozumiem. Dziewczyno, co ci szkodzi? Parę minut i tyle kasy? Nie rozumiem...
- Słuchaj. Na urlopie jesteś, co nie?
- No tak.
- Pracujesz?
- No pracuję.
- Jako kto?
- Traktorzysta.
- No to sobie wyobraź. Jakbyś przyjechał na plażę w Soczi na urlop, a tu wkoło same traktory...
- Hej piękna! Zabawimy się? Dam sto baksów!
- Spadaj!
- Trzysta dam!
- Daj mi spokój!
- Pięćset!
- Idź w cholerę!
- TYSIĄC! TYSIĄC BAKSÓW! MOJE OSTATNIE SŁOWO!
- Człowieku! Odwal się!
- Kurcze. No nie rozumiem. Dziewczyno, co ci szkodzi? Parę minut i tyle kasy? Nie rozumiem...
- Słuchaj. Na urlopie jesteś, co nie?
- No tak.
- Pracujesz?
- No pracuję.
- Jako kto?
- Traktorzysta.
- No to sobie wyobraź. Jakbyś przyjechał na plażę w Soczi na urlop, a tu wkoło same traktory...