Czester napisał/a:
W Warszawie dosyć często psy zaczepiają dziki ale chyba jeszcze nie było nigdy żeby dzik zaatakował.
Kumplowi, dzik załatwił psa. Głupi kundel obszczekał i ruszył krzaki, gdzie rył dzik. Kundel skończył z flakami na wierzchu. To było centrum jednego z największych miast w Polsce. Tak się składa, że dziki widzę często, bo zakład, w którym pracuję, graniczy z lasami komunalnymi, gdzie dzików jest sporo. Ludzi mają pod ogonem. Nawet lochy z warchlakami. Można przejść chodnikiem metr od nich i nic. Najwyżej ostrzegawczo chrumkną, a najczęściej, tylko patrzą, czy czegoś nie masz do żarcia. Za to, na widok psa, zawsze się wk🤬iają - jak, na filmie, lochy z młodymi w las, a odyńce robią porządek z kundlem.