Tak myślę, że ci, co filmowali zjazd reszty, ciut wcześniej spowodowali gw🤬towne hamowanie gostka z golfa...
Bo te pedalarskie k🤬y uważają się za święte krowy. Że im wszystko wolno... Pod prąd pojechać??? A co k🤬a, czemu nie...
U mnie na ulicy jednokierunkowej na długości 300m naliczyłem za jednym razem k🤬a pięciu pedalarzy, co walili pod prąd. A co k🤬a, im wolno...
Osobiście miałem trzy przypadki z pedalarzami.
1. Jadę, z naprzeciwka stoją dwa autobusy, na końcu gówniarz wyjeżdża mi na czołówkę... nie pomyśli, że wjeżdża na przeciwny pas i coś może jechać. H🤬j, rower na pakę i jadę z nim na chatę (jego). Babka najpierw dziękuje, że go przywiozłem, bo by 3 dni nie wrócił ze strachu, a za chwilę pyta, czy był na swoim pasie... K🤬a!!! Mówię, że jeśli był na swoim pasie to tylko kołem, bo kierownicą był na moim... i tą kierownicą jebnął mi w słupek przedniej szyby...
(dla chcących się doj🤬, zachowałem ostrożność...)
2. Jadę rondem, zjeżdżam z ronda, wjeżdżający na rondo mają ustąpić. Na lewym stoi TIR, z prawego wypada rowerzysta (gówniarz oczywiście) i jebut przelatuje przez maskę... Ja mówię mu, "Czy ten TIR zatrzymał się na lewym pasie, bo się zepsuł??? Czy dlatego, że ustępował pierwszeństwa?). K🤬a debil w h🤬j.
3. Wzdłuż głównej drogi biegnie ścieżka rowerowa, tam, gdzie skręca się do mnie na osiedle ścieżka się kończy, jest PRZEJŚCIE dla pieszych i dalej chodnik... Skręcam, zatrzymuje się przed przejściem, bo wiem, że stara k🤬a na rowerze się na przejście wp🤬li.... no bo skąd ma wiedzieć, że nie wolno... Wjeżdża, ja w klakson... k🤬a trzy kółka w miejscu zrobiła. I jak nie z ryjem do mnie, zabić ją chciałem, przejechać.... I krzyczy, że dzwoni na policję... ja mówie dzwoń... mieszkam tuż obok... dyżurny chciał się wylać na nią... pół godziny dzwoniła, słyszałem jak darła się do słuchawki aż u siebie. W końcu przyjechali, wielce była zdziwiona, że to ona popełniła wykroczenie...
Więc k🤬a... stoję po jasnej stronie mocy, p🤬lić pedalarzy