@
: i jak wytłumaczyć, że mimo wszystko NATO/Unia z USA nie mogą sobie z nimi poradzić?
A może się dogadali i sobie podzielili Ukrainę.
Hooy wie
@
:
Skąd te wszystkie informacje, kolego? Głównie te z wcześniejszego posta. Ciekawie napisane, łap browca
Ten sam człowiek, który z Tobą pracował, zapraszał do domu na obiad, szczerze rozmawiał, o życiu, z którego żoną tańczyłeś, a z dzieciakami się bawiłeś; ten sam człowiek, w razie "w", bez mrugnięcia okiem wpakuje Ci kulę w łeb. Nie miej złudzeń. To kacapy.
@
: 80% racja, ale sojusz, czytaj Amerykanie/Izrael jest sojuszem ofensywnym. Ciągle prą w stronę Ruskich i to są fakty.
Niebyłe umowy? Nie ma większej qrwy na świecie niż Anglosasy i ich łamanie umów, kiedy im coś nie pasi. Ruskie jakie są, takie są, ale umów międzynarodowych dotrzymują 5 X częściej niż wszystkie podnóżki Usraela.
Reszta zgoda, żeś się k🤬a napisał, to masz 🍺 gorzej jak masz taki skrypt lub gpt ci to podał.
Nie radzą sobie przez brak zrozumienia Rosjan. Poza tym, to, że Rosjanie mają u siebie bagno i burdel większe, niż reszta cywilizowanego świata, nie oznacza, że we wszystkim. Braki jakościowe, technologiczne, sprzętowe, zastępują ilością lub czynnikiem ludzkim (też ilościowo). Są mistrzami w rozgrywaniu innych narodów, polityków, w dyplomacji - to oni wymyślili podstawy, zasady i reguły obowiązujące dyplomatów (Kongres Wiedeński, 1815 rok). Jeżeli w czymś sobie nie radzą, walą w zęby i tego samego spodziewają się po przeciwniku. Mimo wszelkich zmian ustrojów, kursów politycznych, wciąż mają najlepsze służby wywiadowcze na świecie, których najważniejszym zadaniem nie jest zdobywanie informacji, czy kradzież technologii, ale wpływanie na politykę całych społeczności, narodów i państw, a przy tym stuletnią praktykę w takich działaniach (inna sprawa, czy politycy rosyjscy tych służb słuchają, czy wolą, by ktoś im właził w dupę i tylko potwierdzał ich wyobrażenia, o świecie). Wynika to z tego, że rosyjska mentalność, charakteryzuje się olbrzymią paranoją - oni serio uważają, że ich państwo, mimo, że jest największe na świecie, jest okrążone przez wrogów, którzy chcą ich zniszczyć, zająć ich ziemię i wyeksploatować surowce. Wg nich, także NATO ich okrąża. Nie zauważają jednak, że długość ich granic z Sojuszem, to tylko 2500 km, a długość łączna wszystkich rosyjskich granic, to prawie 58 tys. km. Jak można ich okrążyć? Na c🤬j, komu ich zadupie? Tego nawet Chińczycy nie są w stanie zająć i utrzymać.
Rosjanie mają ciekawą i w wielu przypadkach wspaniałą kulturę - muzykę, poezję, literaturę, malarstwo... Mają ludzi utalentowanych w wielu dziedzinach, także w nauce i technologii. Jednocześnie, to naród pełen kompleksów. Szczególnie mają kompleks niższości wobec zachodu (niekoniecznie, we wszystkim uzasadniony). Chcieliby być bogaci, zaawansowani technologicznie i społecznie, ale w większości nie potrafią wyjść poza schemat, w którym tkwią od wieków - samodzielność jest dla nich zbyt trudna i bez pana, który im mówi, co mają robić, jak myśleć, sobie nie radzą. To nie są Chińczycy, którym wystarczyło dać wolność gospodarczą, bez zdejmowania politycznego kagańca, by stali się potęgą. Właśnie tego zachodni politycy i społeczeństwa nie rozumieją, bo mają inne, bardziej wolnościowe i demokratyczne doświadczenia. Nie rozumieją, że na Rosjan nie działają typowe dla zachodnich społeczeństw sentymenty, polityczne pryncypia, pragnienie rozwoju, czy zasady ekonomiczne i wiara, że wszystko się kręci wokół mniej lub bardziej wolnego handlu oraz seksu i pieniędzy. Nie rozumieją, że przeciętny Rosjanin nie potrzebuje Coca-coli, hamburgerów z Maca i steków z frytkami. Wystarczy mu słonina i wódka. Pod warunkiem, że ktoś mu powie, że jego wyrzeczenia są dla "matki Rosji", i że jego kraj jest najwspanialszy i najpotężniejszy na świecie, a ta wielkość sprawia, że wszyscy się go boją. Bo dla Rosjan, pełnych strachu przed zacofaniem wobec innych, najważniejsze jest, by inni się bali Rosji. Zachód nie rozumie, że dla Rosjan, jakiekolwiek porozumienia, umowy, są tylko środkiem do zdobycia aktualnego celu i w każdej chwili mogą być uznane za niebyłe. Nie rozumie, że jakiekolwiek stopniowe wdrażanie sankcji, stopniowe wydłużanie kija, na zmianę z dawaniem marchewki, na Rosjan nie działa, bo oni rozumieją tylko język siły i tego właśnie oczekują. Nikt na zachodzie nie rozumie, że Rosjanie zawsze będą testować, jak daleko mogą się posunąć poza postawione im granice, dopóki nie natrafią na solidny mur. Dlatego Zachód przegrywa i będzie przegrywał, dopóki nie postawi muru. Słabo dawkowana kroplówka pomocy dla Ukrainy, to nawet nie był solidny fundament. W dodatku, właśnie się sypie na własne życzenie zachodnich polityków.
Z punktu widzenia Putina, podział Ukrainy już nastąpił dawno. Dla niego nie ma, w tej chwili, większego znaczenia, czy to, czego nie zajął, pozostanie całkowicie wolne, czy pod jakąś formą zachodniego protektoratu. Wciąż jest wygrany, bo ma Krym i Donbas. Nawet, biorąc pod uwagę, że specjalną operacją, zyskał tylko trochę więcej. (Natomiast potężna strata, w postaci wejścia Szwecji i Finlandii do NATO, dla przeciętnych Rosjan nie jest bardzo widoczna, więc władzy nie zagraża.) Putin wie, że wolną Ukrainą, na razie, nie będzie rządził nikt posłuszny na miarę Janukowycza, ale Ukraina nawet po ewentualnym wejściu do Unii Europejskiej, z czasem może być rządzona przez przychylnych polityków podobnych Orbanowi, czy Fico. W tym bajorku, wciąż można bełtać. A rosyjskie ofiary wojny? Kogo to, na Kremlu, obchodzi? Ważne, by Zachód się bał i znowu uznawał Rosję za mocarstwo równe Chinom i USA. Jak niegdyś ZSRR.