JeMois napisał/a:
3. Mam wrażenie, że czegoś tu nie rozumiesz...
To do Ciebie nie dociera, że teorie z zakresu ekonomi nie są dla mnie czarna magią i wiem o co w nich chodzi i w ich założeniach zgadzam się.
To Ty nie rozumiesz, tego że:
1. JKM dość drastycznie radykalizuje na Polskie warunki te teorie - co już powoduje zwiększenie ryzyka niepowodzenia cały czas nie dając żadnych gwarancji powodzenia.
2. Przeplata ze sobą kilka teorii i uzależnia jedne od drugich (obniżenie podatków, zniesienie akcyzy, prywatyzacje, obcięcie socjalu, brak deficytu, budżet oparty jedynie na podstawowej stawce podatku, brak kredytów zaciąganych przez państwo), co powoduje kolejne zwiększenie ryzyka i znowu żadnych gwarancji powodzenia.
3. Powodzenie "planu" (szereg reform, spłata zadłużenia, wypłaty składek z likwidowanego ZUSu, itp. itd. - w każdym razie potężne kwoty) JKM, zależne jest w głównej mierze, od najbardziej mało wiarygodnego i prawdopodobnego zysku z prywatyzacji.
JeMois napisał/a:
To Ty myślisz, że JKM będzie to tak grzecznie prywatyzował jak PO? Wystawia swoje udziały (państwowe) na licytację, kto da więcej ten kupuje i niech wyp🤬ala i sam się z tym męczy. Prywatyzacje przede wszystkim polega na zrzuceniu niepotrzebnego balastu a nie na zysku. To czy ktoś kupi jakąś szkołę za 1 zł czy 10 mln to nikogo z Nas nie obchodzi.
Aha... a w takim razie skąd kasa na reformy i spłatę zadłużenia?
Sposób prywatyzacji jaki Ty proponujesz woła o pomstę do nieba. Bo to nie jest tak proste jak Ci się wydaje, że ktoś musi kupić, albo coś trzeba sprzedać. To popyt i podaż regulują czy będą chętni i za ile się sprzeda. A oddawanie mienia, za bezcen to działanie na szkodę państwa i sprzeniewierzenie mienia publicznego. No i oddawanie mienia za bezcen na pewno nie da kasy na długi, czy reformy. Więc pomysł równie idiotyczny jak twierdzenie o wysokiej jakość kształcenia w szkołach prywatnych.
JeMois napisał/a:
Przedstawmy to prosto. Mamy podatek w wysokości ok 7% - ten podatek idzie WYŁĄCZNIE na utrzymanie wojska, policji i sądownictwa. WYŁĄCZNIE, jakim więc prawem państwo ma być nierentowne i się zadłużać?
Oczywiście jest to dokładnie przeliczone i przeanalizowane, że to na pewno wystarczy, szczególnie tą analizę widać po kolejnym zdaniu:
JeMois napisał/a:
Ewentualnie podniesienie podatku do 10% byłoby spowodowane wyłącznie tym by spłacić zadłużenie gdyby nie wystarczyło pieniędzy z PRYWATYZACJI
Czyli cały misterny plan, zakłada jednak że jest sam w sobie bzdurą, bo niby obniża podatki, ale w każdej chwili pozwala je podnieść na rzekome potrzeby spłaty zadłużenia.
Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że pojęcie zadłużenia może występować w każdym kolejnym budżecie, pomimo nawet spłacenia starych zadłużeń. Po porostu potrzeby budżetowe na kolejny rok, będą tak duże że spowodują zadłużenie, które trzeba zniwelować podnosząc podatek.
W ogóle założenia obniżenia podatku z możliwością dowolnego jego podnoszenia jest idiotyczne. Nie lepiej powoli i stopniowo obniżać podatki i znaleźć odpowiednią stawkę, nie ryzykując tym samym bankructwa państwa?
Czy skoro JKM zakłada jakąś stawkę, nie powinien mieć tego przeliczonego, żeby wiedzieć jaka stawka jest odpowiednia, żeby starczyło na wszytko, bez idiotycznego "to ewentualnie podwyższymy".
To kolejny element który pokazuje przygotowanie do tego planu i jego utopijność, tego, że to zbiór kilku teorii i haseł, w żaden sposób nie przekalkulowanych i w żaden sposób nie przeanalizowanych.
Po raz kolejny Ci mówię, że pojedynczo postrzegane punkty planów JKM jako hasła, nie są złe. Jednak brak jakichkolwiek analiz powodzenia, ryzyka, czasu jaki to może zając, wpływania jednej teorii na inne, opieranie fundamentów programu na loterii zwanej prywatyzacją, powoduje, że całość programu jest utopijna i w żaden sposób nie realna.
Każdy punkt programu JKM, rozpatrywany z osobna, ma podstawy teoretyczne i w teorii ma sens, ale nie jest przeanalizowany pod kątem potrzeb Polski, tym bardziej zradykalizowany do stopnia proponowanego przez JKM. A zebranie wszystkich tych zachcianek z każdego punktu to tylko koncert życzeń, nie poparty żadnymi analizami, żadnymi przewidywaniami powodzenia, żadnymi ocenami ryzyka i to powoduje, że całość programowa proponowana przez JKM to utopia.
Jeżeli będą konkretne dane, że 7% podatku przyniesie taki zysk, że policja, armia i sądownictwo to takie nakłady, że spłata zadłużeń planowana jest na poziomie takiej kwoty w roku, że przewiduje się takie i takie reformy (nakreślić konkretny kształt reform, założenia, zbliżone efekty, koszty) i sposób finansowania tych reform, konkretny program prywatyzacji i sposób prywatyzacji, prognozowane zyski z prywatyzacji to dopiero będzie urealnieniem tego programu.
Jeżeli to się przeanalizuje i kwoty będą jasne i klarowne, wydatki będą równoważyć przychody, to wtedy można mówić o realnym programie politycznym, o realnym planie, bo teraz jest to zbiór mrzonek i jakichś hasełek.
A co do znoszenia akcyzy, utrzymania dróg i tych zaoszczędzonych pieniędzy przez obywateli.
Dzisiejsza cena paliwa obciążona akcyzami podatkami i cudami to około 5,00 zł.
Rzekoma cena podawana przez przeciwników akcyzy paliwa (95) gdyby znieść obciążenia to około 2,5 zł (na zeszły rok jakoś).
Teraz to o czym zapominają przeciwnicy akcyzy i podatków w paliwie. Skoro nie w benzynie płacić za utrzymanie i budowę dróg, to bezpośrednio powinno się płacić na wzór autostrad, za przejechane kilometry.
Zatem ile zaoszczędzi rodzinka jadąc 400km na wakacje.
Auto spala (im większe spalanie tym oszczędność większa) dajmy na to 8l/100km. Łatwo przeliczyć, że jadąc na wakacje taka rodzinka musi zatankować 32litry paliwa.
Tankując z akcyzą zapłaci 160zł.
Bez akcyzy itp. 80zł.
No i byle głupi zacznie się cieszyć, że zaoszczędził 80zł.
Ale rodzinka kupująca paliwo z akcyzą, jedzie te 400 kilometrów, darmowymi drogami krajowymi.
A rodzinka, która nie płaci za akcyzę musi płacić, za każdy kilometr i to nawet nie na autostradzie bo wtedy i na drogi krajowe trzeba łożyć bezpośrednio (tym bardziej jakby wzorem planów zwolenników JKM sprywatyzować i drogi w kraju). No i teraz, żeby się opłacało to nie możemy przekroczyć 80zł, na 400... czyli opłata za wybudowanie i utrzymanie dróg (autostrady dziś mają wyliczone tylko utrzymanie) opłata nie może być większa niż 20 groszy za kilometr.
A taka właśnie stawka panuje obecnie na utrzymanie autostrad dla samochodów osobowych, zatem czy stawka za budowę i utrzymanie może być mniejsza (pomijając już marżę gdyby się drogi sprywatyzowało).
No to teraz panowie "mondrzy" powiedzcie ile to zostało by w kieszeni i jakie to oszczędności dla osoby prywatnej.
A co z ciężarówkami dowożącymi towar (bo przecież transport staniej)? Na autostradzie ciężarówki płacą od 30groszy za kilometr, więc jaka może być kwota za kilometr, jeżeli do utrzymania doliczy się jeszcze budowę (i może jeszcze marżę).
Kto nadal jest taki pewny, że osoby prywatne zaoszczędzą na zniesieniu akcyzy, a transport będzie tańszy i produkty stanieją?
Owszem za benzynę zapłaci się mnie, ale za samo poruszanie się po drogach przyjdzie płacić bezpośrednio tyle, że jeszcze się do tego interesu dołoży. A nie daj Bóg prywatyzacja dróg spowoduje, kompletne fiasko tych debilnych pomysłów i znaczny wzrost kosztów transportu i znowu cukier zdrożeje.
Jak ktoś nie umie liczyć, nie powinien się za to brać, bo odjąć coś jest bardzo łatwo i ładne cyferki wychodzą, ale jakoś ktoś zapomina notorycznie, wtedy trzeba będzie wprowadzić bezpośrednie opłaty za przejazd i notorycznie nie podaje jakie to mogą być kwoty, to niech nie cieszy japy z byle głupoty. Zatem jak umiesz liczyć, to licz na siebie, a nie na pajacyków, którzy powtarzają komunały, że benzyna będzie tańsza, jak się odetnie akcyzę, kompletnie zapominając jakie to następstwa przyniesie.