Wcale nie jest taki niezniszczalny. Owszem, jest dużo wytrzymalszy od wielu innych modeli, ale ma też swoje słabe strony (jak wszystko). Jego legenda głównie wzięła się z propagandy radzieckiej oraz opowieści Amerykanów, którzy w czasie, gdy musieli ciągle naprawiać i czyścić swoje zacinające się M16, byli zmuszeni do walki przeciw Wietnamczykom, których kałachy znosiły bez większego problemu wodę, piasek i pył. Żadna broń nie lubi zanieczyszczeń, ale im większe luzy i im mniejsze spasowanie, tym lepiej - Kałach spełnia te wymogi. Równie dobrze moglibyśmy postawić przywołany tutaj wcześniej Stalingrad. MP40 był spasowany i miał mało luzów. Niemcy dostawali k🤬icy, bo eMPisz potrafił zamarznąć - tak, tępe Niemiaszki pakowały tam smar nieodporny na niskie temperatury - pojawiały się nawet karane śmiercią (sic!) rysunki przedstawiające MP schowane w zamrażarce/lodówce i podpisem "pamiętaj, aby Twoja broń była ciepła!". A PPSz? Śmigał, jak pop🤬lony. Luźny, niespasowany... Tam tylko magazynek był na styk, dlatego jak Ci się skończyły pestki, to zwykle magazynek poległego kumpla nie pasował
Wracając do Kałacha - elementy drewniane dziś częściej sklejka, wcześniej drewno bukowe. Elementy stalowe niegdyś oksydowane, dziś częściej fosfatowane. Wszystko fajnie. Ale? Ale biorąc pod uwagę fotę powyżej i wcześniejsze wnioski - kałach jest odporny. Jest luźny. Jest mało wrażliwy na bród. Nic jednak nie wytrzyma tego całego syfu, który wypływa z ludzkiego ciała w czasie rozkładu. To kurewstwo zżera stal, drewno, skórę (choć o dziwo skóra wytrzymuje to całkiem nieźle). Niszczy aluminium, odbarwia wszystko, co się da, na taki właśnie dziwny białawy kolor, którego ni c🤬ja nie idzie usunąć. W stali nierdzewnej potrafi zrobić wżery. Bez przesady więc - broń z fotki jest do wyrzucenia.
A finalizując swoje wypociny, na które i tak macie pewnie wyj🤬e, to żadna broń nie znosi zaniedbania i prędzej, czy później, odpłaci się awarią.