Pamietam jak za gowniarza gralo sie z kumplami w pilke. Podczas jednej z takich gierek chcialem kopnac ze "szpica" kumpla w leb(gralismy w jedno podanie, c🤬j z tym nie pamietam), on sie uchylil, pilka poleciala, mala dziewczynka za nim na hustawce dostala w czape. Tak wylapala, ze tutaj to nic, tutaj to malo, byla taka mala drobna dziewczynka, dostala w pape, ale hustawki nie puscila. Tak sie obracala o 90 stopnia, to do tylu, to do przodu na tej hustawce. Ja odruchowo spanikowany, odwracam sie do jej mamuski co czytala cos na lawce i mowie "przepraszam", ale ta tak dziwnie tylko na mnie popatrzyla. Mamuska nie widziala, mloda mimo ze wylapala "petarde" w zeby, nawet slowem nie pisnela(jak przyklejona dupa na tej hustawce).