Nigdy nie zrozumiem takich zabaw, za moich czasów jeśli ktoś zaliczył "zgon" to się go zostawiało w spokoju, ewentualnie holowało do domu w razie potrzeby...
Polska wersja to "rowerek".
Do wykonania są potrzebni: śpiąca ofiara, 3 asystentów, widzowie.
Asystent wkłada ofierze papier między palce u nóg. Podpala. Pozostali asystenci przytrzymują ofiarę.
Widownia ryczy z zachwytu, gdy ofiara "pedałuje" nogami, usiłując zgasić ogień.
Zainspirowany filmem bodajże "Ballada o Januszku" brałem w tym udział (jako asystent). Później mieliśmy przesrane.