Wysłany:
2013-09-19, 0:15
, ID:
2516796
Zgłoś
Spotkalem pewnego starszego Kanadyjczyka w tym roku, opowiadal mi o swojej wycieczce po Europie w 1978 roku. Jak przyjechal do Warszawy wymienil sobie dolary na zlotowki. Ostatniego dnia przed dalszym wyjazdem na wschod poszedl do restauracji - zamowil cos do jedzenia, jakies piwo, kawe. Rachunek byl na dwadziescia kilka zlotych. Jako ze nie mozna bylo wywozic waluty, a zostalo mu ok 600zl, cala kwote zostawil kelnerce, ktora nie mogla uwierzyc ze to sie dzieje na prawde. Jestem pewny ze ten dzien pamieta do dzis!
Swoja droga, wymienil wowczac rownowartosc nie wiecej jak 50 dolarow bo nie wiedzial ile mozna za to kupic. O takim kursie teraz mozna tylko pomarzyc!