no, powiem, 偶e jestem pod wra偶eniem. Jak na amator贸w, to zupe艂nie przyzwoita praca n贸g i to z ka偶dej strony. Wida膰, 偶e co艣 lizn臋li boksu. Czarny si臋 szybciej spompowa艂, by膰 mo偶e przewaga masy fioletowego zrobi艂a swoje.
Jedynie przyczepi艂bym si臋 do zako艅czenia, bo jak fioletowy wyja艣ni艂, to czarny powinien po prostu uzna膰 swoj膮 pora偶k臋, poda膰 r臋k臋 i si臋 rozej艣膰, a nie losowo kontynuowa膰 niehonorowo walk臋 - by膰 mo偶e czarny str贸j splami艂 nieco geny i dlatego tak post膮pi艂.
Tak, czy siak, jak na podw贸rkow膮 walk臋, to wygl膮da艂a ca艂kiem nie藕le.
Ale przynajmniej honorowo, czysta walka, nie po murzy艅sku, skakaniu po g艂owie itp itd! Szkoda 偶e laska si臋 wtr膮ci艂a, mogliby sobie wyja艣ni膰 pewne sprawy. W takich walkach nawet przegrany jest w pewnym sensie zwyci臋zc膮. Wiem to z praktyki, moja szko艂a to lata 90-te, takie konfrontacje to by艂a codzienno艣膰, na ko艅cu wszyscy si臋 godzili, cz臋sto nawet po takich intrygach budowa艂y si臋 przyjacielskie silne relacje. Ale lewusy tego nie rozumiej膮. Pozdrawiam.