Wysłany:
2012-04-16, 17:54
, ID:
1088335
9
Zgłoś
Przej🤬e jak w ruskim czołgu. Sam mam 204cm wzrostu - to NIC w porównaniu z nim, a i tak w paru dziedzinach życia jest ciężko. Futryny mają 200cm wysokości, więc chwila nieuwagi... W autobusach na siedzenia wciskam się z wielkim trudem (a przecież nie up🤬lę sobie nóg powyżej kolan...). Na stojąco też nie jest fajnie (im wyżej jest środek ciężkości, tym mocniej trzeba się trzymać w czasie pokonywania zakrętów).
Na siłowni przej🤬e podwójnie. Aby nabrać takiej masy mięśniowej takiej, żeby było cokolwiek widać, trzeba białko i kreatynę wp🤬lać łopatami. Długie kości kurewsko ciężko jest obudować mięśniami. Po pięciu latach siłki, przy wadze 120kg wyglądam... normalnie.
Trochę dziwnie wygląda się na ulicy z dziewczyną. Nawet, jeśli sama jest bardzo wysoka (jak na kobietę = ponad 180cm), to i tak różnica wzrostu jest widoczna. W liceum spotykałem się z laską mierzącą 157cm. Miny ludzi na ulicach - bezcenne. Zresztą, nie kręcą mnie wysokie dziewczyny, z reguły posiadają one słabo zaznaczone fizyczne cechy kobiecości. Po ludzku - zwykle są chude jak afrykański Murzyn po trzymiesięcznej głodówce, a cycki to u nich rzecz czysto umowna.
Narzekać narzekam, ale jednak nie zamieniłbym swojego wzrostu na niższy. Obok wad, jest też trochę korzyści. Podstawowa, to: prawie nigdy nie potrzebuję stołka, drabiny czy innego podwyższenia. Firanki ściągam i zakładam bez większych problemów. Uliczne kozaki tak jakoś dziwnie pokornieją, gdy mnie widzą i spada im poziom agresji (w dużej części jest to czysta psychologia, kop w jaja działa tak samo niezależnie od wzrostu i masy).
Aha, gdyby ktoś się łudził - tak, wzrost MA znaczenie dla kobiet. Podobnie jak zarobki, uroda, zaradność, siła (fizyczna i charakteru), usposobienie, dbanie o siebie i 1001 innych rzeczy, o których nie mamy pojęcia.