Reżyserowany pewnie był od zawsze, ale przynajmniej kiedyś wyglądało to wiarygodnie. Porównajcie scenę dachowania Hammonda sprzed paru lat (w Suzuki Super Carry), i tą z ostatniego odcinka. Wtedy wyglądało to tak, jakby nie było zaplanowane (kto wie, może faktycznie nie było). Natomiast tydzień temu zaserwowano nam ujęcie samochodu przejeżdżającego zakręt, potem doklejone odgłosy wypadku, i w następnej scenie Hammond stoi obok leżącego na boku auta, oczywiście nieuszkodzonego.
Takich przykładów w ostatnich seriach jest sporo, IMO widać, że większość żartów jest robiona na siłę. Ale z sentymentu nadal oglądam, czekając na jakąś perełkę