Nie chcę mi się nagrywać, ale chyba technologia hamowania silnikiem jest Ci znana, skoro potrafisz jeździć bez sprzęgła. Zrzucasz biegi w dół podnosząc tym samym obroty silnika (na tym polega ta technika) i hamujesz tymże silnikiem, który sprawia opór. Zrzucasz tak z ew. 6 na 5, z 5 na 4, z 4 na 3, z 3 na 2, z 2 na 1 i wtedy masz prędkość kilku km/h, w ostatniej fazie kiedy obroty spadają poniżej 1000 rpm i auto zaczyna szarpać wciskasz sprzęgło (nie zakładam combo - czyli brak hamulców i brak sprzęgła

) i dohamowujesz ręcznym, albo po 10-20 metrach zatrzymujesz się sam.
Wiadomo, że taka operacja wymaga skupienia, spokojnej jazdy i odpowiednio szybkiej reakcji, ale nikt mi nie powie, ze kierowca niebieskiego sprintera z filmu nie zauważył zamkniętego od 30 sekund przejazdu (czyli miał dobre 300-400 metrów na reakcję), no chyba że grzebał w telefonie, a to jest plaga XXI wieku.
PS. przeczytałem Twój post po raz kolejny i odnoszę wrażenie, że technika hamowania silnikiem jest Ci jednak obca, skoro piszesz, że wrzuciłbyś luz i czekał aż auto się zatrzyma.
500000 km na PS się nie liczy i nie przypisuj sobie wyczynu dojechania z Siedlec do Wawy bez sprzęgła, bo stary opowiadał, że dokonał takiego wyczynu syrenką w 1985.