Jak mnie taka powszechna ignorancja wk🤬ia, to po prostu krew mnie zalewa. Są ludzie, którzy wszelkiemu "przymusowi" chcą się oprzeć, nie rozważając nawet, czy to czemu chcą się przeciwstawiać jest dobre, czy nie.
To jest tak jak z opozycyjnymi partiami w rządzie. Choćby prawica zaproponowała idealny plan, dobry dla kraju, to lewica musi go zanegować, bo nie jest on ich autorstwa. To mnie chyba najbardziej wk🤬ia w ludziach. P🤬lona ignorancja.
Nigdy nie byłem prymusem. Do szkoły zawsze miałem trochę pod górkę. Ilekroć ja się wk🤬iałem na rodziców, jak mnie siłą z podwórka zaciągali do domu, żeby odrobić lekcje. Teraz? Teraz to im za to dziękuję. Według mnie praktycznie każda poznana dziedzina naukowa daje jakikolwiek rozwój. Umiesz liczyć, pisać, rozpoznawać jakieś tam gatunki roślin i zwierząt, wiesz skąd się biorą dzieci i jak działa grawitacja. Możliwe że znasz twierdzenie Pitagorasa, albo wiesz co to apostrofa. Bardzo fajnie. Czarny pyta - po co mi się to w życiu przyda? Ok, w porządku, nie każdy będzie miał zajebistą pracę za biurkiem, gdzie mu się to wszystko przyda. Jednak ja zapytam inaczej - A w czym ci to człowieku w życiu przeszkodzi?
Czasami jak tak patrzę na niektórych ludzi to mi po prostu jest ich żal. Przed trzydziestką a zupełnie wypaleni. Stoją w miejscu. Zero rozwoju, od zalania mordy do kolejnej najebki, od wypłaty do wypłaty. To jest przykre, wielu moich znajomych tak skończyło.
Wiecie co dobrego daje szkoła? Stawia wam cele. Niektórzy ludzie (w tym ja), mimo, że szkoła nie była ich ulubionym miejscem przyzwyczaili się do osiągania celów. I po skończonej edukacji sami sobie jakieś stawiają. I to jest potęga edukacji. Rozwój, a nie stanie w miejscu.
Skończyłem studia. Postawiłem sobie to za cel i osiągnąłem go. Pracuje w zawodzie? Nie, nie pracuje, sam jestem sobie szefem, w swojej działalności. Niektórzy wyśmiewali mnie - po co Ci te studia, poj🤬o cię? Strata czasu i pieniędzy.
Prawda jest taka, ze czas i tak upłynął. Pieniędzy ile byś nie miał, to jakoś tak na wielki zapas się nie uzbiera. Ci którzy się ze mnie śmiali, stoją w tym samym miejscu w swoich życiach, gdzie stali pięć lat temu. Czy to, że jestem magistrem jakoś poprawia mi humor albo czuję się przez to lepszy? Nie. Po prostu cieszy mnie to, że przez 5 lat swojego życia nie żyłem 'samym chlebem'. I nie ważne czy wiedza zdobyta na studiach mi się w życiu przyda - jest już moja, mogą zabrać mi wszystko, ale tego co mam w sobie nikt mi nie zabierze!
Pozdrawiam ogarniętych ludzi, którzy potrafią czerpać z życia pełnymi garściami!