Wysłany:
2016-03-21, 23:42
, ID:
4490473
1
Zgłoś
Ech, pamiętam jak dziś, jak poszedłem z kolegami z osiedla na mecz lokalnej drużyny. To było coś, ja z kolegami zrobiliśmy ze dwa kilo mieszanki dymnej z saletry z cukrem, inni robili serpentyny z papieru do kas, inni organizowali flagi - nikt się o nic nie czepiał, pamiętam nawet jak byliśmy zdziwieni, że ochroniarz miał uwagi do drzewca flagi zrobionego dwumetrowej cienkościennej rurki - ostatecznie i tak pozwolił wejść.
W trakcie meczu, impreza na całego, darcie mordy, saletra (w tamtych czasach nie wiedziałem co to race), wtedy po marnym popisie naszego piłkarza ktoś za mną rzucił w niego butelką wódki. Koleś odrzucił prosto we mnie - myślał, że to moja wina.
Po spotkaniu oczywiście naj🤬e towarzystwo zrobiło zadymę - jatka z policją, rozwalili autobus gości - to był pierwszy i ostatni raz jak byłem na meczu.