I dlatego właśnie boję się za każdym razem gdy wyjeżdżam swoim 125p z żoną w sobotni ciepły dzień na przejażdżkę aby go rozruszać! Tyle pieniędzy i własnej robocizny nagle pójdzie w p🤬du, bo jadę prawidłowo a nagle jakiś bananowy zjeb wyjedzie ci z za zakrętu i w ciebie wyjebie z impetem! Już c🤬j, pomijam fakt że pójdzie moja inwestycja w sekundę się j🤬, ale może nas taki pozabijać! Gdyby akurat ktoś stał na chodniku to już c🤬j, raczej po nim!
Ubezpieczalnia bananowego zjeba zapłaci Ci za szkody, więc czym się przejmujesz?
A jeżeli samochód masz na żółtych, to można szczególnie dużo pociągnąć w przypadku szkody.
Widać nie miałeś do czynienia z naprawą zabytkowego samochodu z czyjegoś OC. Otóż w skrócie znajomemu baba wjechała w Toyotę MR2 Turbo TRD (wartość powyżej 150k) zaś ubezpieczyciel od razu przywalił całkę i wartość rynkowa wg niego 12k. Po dwu letniej batalii sądowej (gdzie biegli wycenili samochód na powyżej 150k) ubezpieczyciel wypłacił siano ale zaniżone kilkukrotnie, części zamiennie, zużycie materiałowe itd zaś naprawy bezpośrednio w ASO odmówił i tak kolejna sprawa sądowa się toczy.
Z czego 30 na łące.
Wartość pojazdu zabytkowego, lub z jakiegoś powodu unikatowego, wylicza się w oparciu o rynkowe ceny podobnych samochodów. To że ubezpieczyciele wyliczają w oparciu o programy kalkulacyjne (eurotax, info ekspert), na niekorzyść poszkodowanego to już inna historia, mająca na celu zaniżyć należne odszkodowanie. Gdyby ubezpieczyciele płacili każdemu od ręki, odszkodowanie wyliczone zgodnie ze wszystkimi wytycznymi i orzecznictwem sądów, to poszliby z torbami, albo my płacilibyśmy za ubezpieczenie astronomiczne składki.
Na 10 osób 2 osoby idą do sądu, a reszta olewa temat i tak się kręci ten interes.
Zostały zagazowane cyklonem LPG