Bo kościół to święta krowa, z której nie wolno żartować a sugerowanie, jakoby szerzyły się tam wszelkiego rodzaju dewiacje seksualne to przejaw "gimbusiarstwa". Fascynuje nie, że ci wszyscy dojrzali ludzie mają problem z sięgnięciem po słownik, żeby zastąpić tego potworka ciekawszym określeniem (co oczywiście tyczy się szerszego spektrum kwestii).
Hehe
Dobry rysunek ;p
Widzę że co poniektórzy się bardzo bulwersują...
Otwórzcie oczy i zobaczcie co się dzieje...
A nie ślepo bronicie swej 'wiary w księży'...
Siedząc w pierwszej ławce w każdą niedziele nie stajesz się prawdziwym wierzącym...
No chyba że taka Twoja wiara;)
Wszystkim broniącym Czarnej Mafi: POLISZ KOLANKO ;p
podpis użytkownika
„Tępy człowiek jest jak tępy nóż, specjalnej krzywdy nie zrobi, ale jak wk🤬ia!”Wszystko ładnie, pięknie dopóki jeden z drugim "ateista" nie potrzebuje chrzcin, ślubu czy pogrzebu, wtedy łeb w dół, uszy po sobie i dalej do zakrystii załatwiać sprawy z duszą na ramieniu i wzrokiem wbitym w ziemię byle tylko ksiądz dobrodziej o ostatnią kolędę nie zapytał.
Po drugie... Bogactwo kościoła, czemu idąc i zamawiając mszę za kogoś, ksiądz wyjmuje zeszycik z cennikiem i mówi: 50 złoty...
Wszystko ładnie, pięknie dopóki jeden z drugim "ateista" nie potrzebuje chrzcin, ślubu czy pogrzebu, wtedy łeb w dół, uszy po sobie i dalej do zakrystii załatwiać sprawy z duszą na ramieniu i wzrokiem wbitym w ziemię byle tylko ksiądz dobrodziej o ostatnią kolędę nie zapytał. I co, już wtedy nie przeszkadza pedofilia, czarni khmerzy, mafia itp? Wtedy cacy? I taka niestety jest prawda, 90% z tych internetowych (lub nawet "realnych") krzykaczy - napinaczy to pokazówka i śledzenie gówno-mody. Zaznaczam, sam daleki jestem od piania nad świętością księży, ale nie będę ślepo szczekał jak kundel, choćby z tego powodu, że szanuję swoich rodziców, szanowałem i kochałem dziadków dla których Kościół i wiara były bardzo ważne, mało tego, wtedy wiara utrzymywała ludzi przy życiu. Teraz faktycznie, siedząc na dupie w ciepełku, z jedzonkiem podsuwanym pod nosek i sowitym kieszonkowym większości padalców faktycznie łatwo marudzić że wiara to przeżytek, nuda, bujda i ciemnogród, nie ma potrzeby wierzyć, wystarczy "mieć". Ale ta sama wiara ratowała życie wcale nie tak dawno temu, dawała nadzieję gdy piekło nie było tylko filmową wizją narkomana, lecz było elementem rzeczywistości, na wyciągnięcie ręki, tuż za oknem. I choćby za to że czyjejś matce czy ojcu (na 100% niejednemu) ta właśnie wiara pomogła przeżyć, należy się szacunek. Zwykły, ludzki szacunek i wdzięczność, niezależna od naszywek na piersiach, medalików, krzyżyków czy gwiazd.
Ale mnie wk🤬ia takie ślepe ujadanie bo wszyscy ujadają, p🤬lona psychologia tłumu.