Za komuny stałem w kolejce po chleb przed jeszcze zamkniętą piekarnią. Śniady gówniarz znienacka złapał za rower jednego z kolejkowiczów i zaczął uciekać. A że rower duży i bez przerzutek więc zanim go rozbujał to właściciel zaczął gnoja dochodzić. Ten, widząc, że zaraz będzie dojechany, nie przestając pedałować zaczął się drzeć :,,Panie..! To nie ja!To nie ja!"
podpis użytkownika
Opis