Wysłany:
2016-11-21, 14:20
, ID:
4759228
8
Zgłoś
Moje zdanie jest takie:
Do tej pory, analizując tylko to co pojawiało się w mediach i internecie, uznawałem całą tę szopkę za fanaberię ze strony kościoła popieraną przez rząd. Fanaberię, która tylko umacnia podział pomiędzy praktykującymi katolikami, a ludźmi domagających się rozdziału państwa od kościoła.
Komentarz użytkownika Jod123 zmotywował mnie do zagłębienia tematu i dochodzę do wniosku, że to wszystko ma sens, choć jak z prawie wszystkim przy obecnym rządzie - wykonanie c🤬jowe.
Wizje Celakówny rzeczywiście w dużej mierze się urzeczywistniają. Biorąc pod uwagę odsetek katolików (zarówno praktykujących, jak i jedynie zadeklarowanych), jako kraj, mamy mentalne przesłanki do tego by zgodnie z dogmatami wiary pretendować do czegoś w rodzaju narodu wybranego.
Doszliśmy do momentu, w którym z dużym prawdopodobieństwem spełnia się wizja Celakówny, mówiąca w skrócie o zniszczeniu narodów Europy Zachodniej i ocaleniu Polski, jeśli ta uzna Chrystusa za swojego Króla. Nawet na mnie, jako osobie, która nie angażuje się w kwestie wyznaniowe, przeczytanie jej wizji, zrobiło wrażenie.
Choć sam jestem przeciwny mieszaniu się polityki i kościoła, to w tym przypadku nie chodzi o rozdawnictwo kasy czy gruntów dla episkopatu. Nie chodzi o narzucanie poglądów czy czegokolwiek innego. Taki akt z pewnością nie zaszkodzi, a może rzeczywiście pomóc Polsce.
I nie mam tutaj na myśli tego, że bogu wyjdzie spomiędzy chmur, rozłoży ręce i otoczy nas swoją opatrznością. Korzyść z intronizacji widzę w tym, że przynajmniej część katolików zaangażuje się w to, by nasz kraj nie angażował się w unijną politykę dotyczącą "multikulti". Jak pokazuje obserwacja, Polacy zazwyczaj nie mają nic przeciwko obcokrajowcom i jesteśmy wyjątkowo tolerancyjni. Duży odsetek katolików (choćby w teorii), wpływa pozytywnie na mentalność przybyszy, którzy przyjeżdżając tutaj mają świadomość, że ciężko im będzie narzucić swoje zasady, więc muszą się dostosować.
To jest podobna tendencja jak w krajach muzułmańskich. Tam też właśnie odsetek muslimów ma znaczenie, bo choć nie wszyscy zgadzają się z doktrynami koranu, to chyba każdy ma świadomość, że gdyby spróbował wprowadzać tam inne zasady niż muzułmańskie, to wyleci z hukiem (sic!).
A na ile jesteśmy tolerancyjni? To widzę choćby po sobie, gdzie choć nie chodzę do kościoła, to wyznaję główną doktrynę pastafarianizmu - "po prostu bądź dobrym człowiekiem". Często mam styczność z zagorzałymi katolikami, którzy nie wyobrażają sobie, że można nie chodzić co niedzielę na mszę czy na procesję w Boże Ciało. I tak samo jak ja im niczego nie narzucam, tak i oni zawsze odnosili się do mnie z szacunkiem. Żadnej wrogości, czy czegokolwiek w tym stylu. Jedyne co było mi narzucane to wolne dni w święta, gdy pracowałem na etacie. Teraz gdy prowadzę działalność i największy ruch mam właśnie w niedziele i święta - nikt nigdy nie powiedział mi, że powinienem być w kościele, a nie w pracy.
Podsumowując, intronizacja ma charakter symboliczny, który w skali kraju jest niemal bezkosztowy (poza organizacją samej ceremonii), a może umocnić nasz naród w postawieniu się wobec narzucenia polityki multikulti, która poważnie narusza morale kraju i jego obywateli (co da się zaobserwować na zachodzie, gdzie mniejszość [w skali kraju] zaczyna stanowić większość [w skali miasta czy regionu]).
[edit]
Jeszcze dwie uwagi:
1. Często w mediach da się spotkać komentarze, że Jezus nie może być Królem, powołując się na konstytucję i kwestie prawne. Ignorując to, że w praktyce jest to sformalizowanie tytułu TEOLOGICZNEGO. Za wiki:
"Chrystus Król (łac. Christus Rex) – teologiczny tytuł Jezusa z Nazaretu ściśle związany z pojęciem Królestwa Bożego i wiary chrześcijan w panowanie Jezusa w tym królestwie jako Bożego Pomazańca"
2. PiS wraz z episkopatem wzmacniają przypisaną im gębę i zamiast poprzedzić ceremonię odpowiednimi informacjami (skąd ten pomysł, jakie to ma uzasadnienie, że zgodnie z wizjami, powinien w to być zaangażowany rząd, że jest to ukłon w stronę katolickiej większości, a nie uległość wobec kościoła itd), to oczywiście przyj🤬i od razu mszą i sloganem "Chrystus Królem Polski". Wykonanie godne Korwina, który zamiast stwierdzić, że osoby niepełnosprawne, które nie są w stanie pracować nie przynoszą korzyści z perspektywy budżetu państwa, ale zasługują na szacunek, bo to nie ich wina, potrafi rzucić hasłem o przekazie w stylu "kaleki są pasożytami w tym kraju".