@mazin
Mam sprzęt za parę kafli - uważasz że jestem gwiazdą i nie potrafię jeździć?
Co do samych cen sprzętu i czy naprawdę narty/snowboard to sport dla snobów.
Przede wszystkim trzeba sobie powiedzieć jasno - to nie jest tani sport. Jak klepiesz 1700zł do ręki i masz na utrzymaniu 5osobową rodzinę, to mam dla Ciebie przykrą wiadomość. Raczej nie zostaniesz Tannerem Hallem.
Jednak zastanówmy się, czy za małą kasę można poszusować, a przynajmniej spróbować i zobaczyć czy to sport dla nas. Od razu mówię, oczywiście że się da
Przede wszystkim nie musimy od razu jechać w Alpy na dwa tygodnie. Wystarczy weekendowy wypad do Zakopca. Jest też w Polsce mnóstwo małych stoczków, sztucznych górek - Warszawa-Szczęśliwice, Bełchatów, Szwajcaria Bałtowska itd...
Żeby spróbować, nie trzeba od razu się ubierać od góry do dołu w dobre ciuchy. Wystarczy polarek, kurtka zimowa, sportowe spodnie, jakieś wodoodporne i rękawiczki - rękawiczki warto albo kupić najtańsze narciarskie, albo pożyczyć. Nie polecam jakichś zwykłych wełnianych.
W wypożyczalni dostajemy: narty, buty, kijki, kask, gogle. (ok. 50zł taki komplet na dzień w kurorcie w sezonie)
W szkółce bierzemy na godzinę instruktora - lepiej znaleźć sobie kogoś do pary, bo wychodzi taniej, a nauka nie jest specjalnie inna. (50-70zł)
Próbujemy. Spodobało się? To mam smutną wiadomość. Zachorowałeś/łaś na chroniczny brak hajsu
Przede wszystkim, w miarę jeżdżenia, rozkręcania się, potrzebujemy coraz to lepszego sprzętu. Potrzebujemy dobrych ciuchów, żeby spędzić te 8-10h w terenie, potrzebujemy dobrych nart, żeby robić postępy. Kupujemy swoje buty (nowoczesne buty są tzw. termoformowalne, dopasowują się do nogi użytkownika pod wpływem ciepła i już takie zostają, dlatego nie kupuje się uzywanych butów narciarskich).
Górka w mieście, czy Bełchatów już przestaje wystarczać, chcemy jechać na wyjazd np. w Alpy - ok . 3-4 tysiące, zależy co kto preferuje. A i praktycznie nie ma górnej granicy wydatków na wyjazd narciarski
Co do cen sprzetu już dla doświadczonego narciarza czy snowboardzisty:
Sama kurtka dobra, z membranami, taka żeby wytrzymała więcej niż dwa sezony, kosztuje grubo ponad kafla... Spodnie podobnież.
Narty+buty+wiązania+kijki - ok 3/4 tysie. A dla doświadczonego narciarza dwa, trzy zestawy to nic nadzwyczajnego...
Do tego polary, polarki, ocieplacze, chustki, bielizny termiczne, których ma się kilka kompletów, rękawiczki dobre, skarpety odpowiednie, kominiarki... - ok. 2 tysie (jak nie więcej)
Kask + gogle - w moim przypadku fanaberią okazały się gogle - 450zł - i wiesz co? ani trochę nie żałuję. Mogę je bez obaw wrzucić do plecaka bo wiem, że się nie porysują. Tyle gleb ile one przeżyły, taka technologia, która kosztuje
Plecak, jak zamierzamy zapuszczać się poza trasy, do tego sonda lawinowa, detektor, apteczka, dodatkowe ubranie, pancerny telefon w stylu samsunga solida, radiotelefon do wezwania pomocy itd itp.
Teraz laik bądź mało doświadczony pomyśli "o k🤬a, poj🤬o, ja przecież widziałem w Tesco kurtkę narciarską za 99zł".
Dobra kurtka, dobra, a nie zajebista, kosztuje. Trzeba wydać, żeby potem nie było zimno jak wieje, za gorąco jak świeci słońce. Żeby nie j🤬a po jednym dniu na stoku. Żeby nie rozwaliła sie od kilku upadków. W moim przypadku było to 3 tys za górę i dół. Półka raczej z tych normalnych - Columbia. Rossignola czy Quiksilvera nie polecam. Gówno pruje się w rękach.
Narty+buty rossignoll scratch - freestylowe, kupiłem, bo nie stać mnie było na 3 komplety nart + butów, a te są w miarę uniwersalne (W MIARĘ). Ideałem byłaby boazeria do freeridu (bardzo szerokie narty), jakieś all-roundy i typowe twin tipy do szaleństw w snowparku.
Cała torba ciuchów dodatkowych - a to jakiś decathlon, a to giełda narciarska, a to normalny sklep z ciuchami. Bieliznę polecam markową dobrej jakości z jonami srebra. Można sie potem po nartach bez strachu rozebrać przy koleżance na jakąś szybką akcję przed obiadokolacją
Kaski, gogle, plecaki - kolejna kasa.
Potem wszystko zależy, w którą stronę człowiek pójdzie - różne rzeczy trzeba kupić, ale hajs pozostaje ten sam - dużo.
I złota zasada mówi - biednego nie stać na tanie rzeczy. Jak chcesz kupić raz a dobrze, to kup raz a dobrze a nie kurtka narciarska za 200zł...
No i taki paradoks naszego kraju:
Jak ktoś mówi, że nie wyjeżdża za granicę na narty, bo go nie stać, to pieprzy głupoty. Koszty wyjazdów są porównywalne, a niestety warunki na polskich stokach są po prostu c🤬jowe. Oczywiście, na sylwestrowy wypad spoko, można się pobawić, ale jak ktoś od 10 lat jeździ po włoskich czy austriackich stokach, to męczenie jednego czy dwoch stoczków cały tydzień jest po prostu irytujące...
To mówiłem ja, Rosolsky, narciarz z 20 letnim doświadczeniem, snowboardzista z 10letnim doświadczeniem