Wysłany:
2013-04-04, 13:50
, ID:
2001003
15
Zgłoś
Nie zapomnę jak koreańce ( z seulu, nie phoengjangu ) przywieźli do polski na robotę swoje alko, w kontenerach na narzedzia i części. Nazywało sie to to "sodżiu" - znaczy tak to wymawiali, jebaństwo miało może z 5%, trzymali to to w takich małych, zielonych, plastikowych buteleczkach podejżanie przypominających te nasze butelki na toluen. Klepać to to nie klepało wcale, ale bolało po tym wszystko na drugi dzień. Łeb, kości w stawach, żołądek, kichy, wszystko k🤬a, nawet gałki oczne mnie swędziały. Za kilka dni w ramach rewanżu i wymiany kulturowej zabraliśmy żółtego na flachę. 4 kielony polskiej czterdziestki i sk🤬iela trzeba było do hotelu taszczyć.
podpis użytkownika
Geny mi w mózgu namieszały, żebym odczuwał wolę bożą, c🤬jki se wykombinowały, że tym sposobem się rozmnożą.
Tylko, że mózg też ma metody, żeby zjeść ciastko i je mieć, podwiąże se nasieniowody i mogą sobie k🤬a chcieć.