Myślałem że to gaz po Sprite, ma się uczucie że chce się beknąć ale nie może. Próbowałem kaszleć, nic. Rzygnąć, nic. Przełknąć, nic. Jakiś typ raz pogłaskał mnie po plecach, nawet nie klepnął, też nic. Walę się ręką w mostek, nic.Mnie kiedyś zimą w górach chciało zaj🤬 jablko. Byłem na szlaku z dziewczyną, zrobiliśmy sobie przerwę na przegryzienie czegoś. No i podczas jedzenia jabłka zaśmiałem się, wtedy właśnie zadławilem się tym jabłkiem. Moja myślała, że żartuję. A ja po chwili blady, pot na czole i walczę o odrobinę powietrza. Przej🤬e uczucie. Miałem wrażenie, że jeszcze kilka sekund i odpłynę, ale jakimś cudem kawałek jabłka wypadł. Myślałem serio, że to już koniec. Byliśmy tylko my we dwoje.
Ps kiedyś oglądałem, że jak się dławisz, to należy przyjąć pozycję jak do robienia pompek i upacs na klatkę piersiową. Ten sposób niby ma pomóc. Podczas walki o powietrze całkowicie o wszystkim zapomniałem. Tak więc jak nie ma nikogo w pobliżu, to masz przej🤬e.
Trzeba mieć farta
Nie ma co liczyć na fachowców...
Kiedyś w pracy jadłam barszcz czerwony i nieopatrznie połknęłam listek laurowy. Ten sukinkot przykleił mi się tak, że nie mogłam złapać tchu....
Walczę, kaszlę, pokazuje koleżance pielęgniarce obok, żeby mnie w plecy waliła, a ta dalej je zupę. Łzy mi płyną, myślę że to koniec.
A ona, patrząc na mnie, mówi:
- chlebem popchnij.
Druga sytuacja:
Bolało mnie w klatce, kłuło i kłuło, zaczelam się martwić... Mówię do kolezanki: ej Basia, serce mnie boli, chyba mam zawał...
A ona na to: - idz zrób siku, to ci przejdzie...
No i co? Pomogło
Liczcie na siebie, kochani Sadole!
Ja też przez pierwsze 46 ani razu się nie dławiłem. Za sześć lat uważaj.Ja p🤬le rozumku to nie ma człowiek który wpieprza jak zwierz i nie myśli przy jedzeniu , mam 40 lat i nigdy się nie zadławiłem , bo jem jak człowiek powoli ! Ameby heimliha potrzebują świat się skończył nie będzie naklejki dzielnego pacjenta ! Ale nagroda Darwina
Myślałem że to gaz po Sprite, ma się uczucie że chce się beknąć ale nie może. Próbowałem kaszleć, nic. Rzygnąć, nic. Przełknąć, nic. Jakiś typ raz pogłaskał mnie po plecach, nawet nie klepnął, też nic. Walę się ręką w mostek, nic.
Tu trzeba porządnie przeponę nacisnąć, właśnie tak by dolne żebro złamać. Nie pamiętam dokładnie jak się Heimlicha wzorcowo robi ale ten gościu co mnie uratował trochę mnie podniósł i użył grawitacji aby w momencie samego naciśnięcia cała moja waga pomogła.
Jeśli twoja luba jest w stanie cię choć kilka centymetrów podnieść, naucz ją Heimlicha. To ci kiedyś tyłek uratuje.
Chleb do tchawicy? Nie jestem ekspertem.
Efekt podobny do zawału to ja po prostu ignoruję. Albo biorę następną pregabalinę czy atarax. Nawet jeśli nie masz tego chronicznie, pod wpływem stresu też mogłaś tak zareagować. Aż kiedyś przyjdzie prawdziwy zawał i Basia będzie się bardziej martwić.
Ja też przez pierwsze 46 ani razu się nie dławiłem. Za sześć lat uważaj.
To bardzo dobry sposób na dołączenie do grona aniołków. Kilka dni temu zawitałem do Maka na niezdrowe żarcie, które okazało się bardziej niezdrowe niż myślałem. Zadławiłem się, ja się duszę a nikt z obsługi nie ma zielonego pojęcia jak postępować. Nie mieli nawet tyle rozumku aby poszukać kogoś kto faktycznie odbył szkolenie z pierwszej pomocy. Na szczęście do Maka wszedł ktoś kumaty, złapał mnie i zrobił mi Heimlicha, łamiąc przy tym żebro.
To bardzo dobry sposób na dołączenie do grona aniołków. Kilka dni temu zawitałem do Maka na niezdrowe żarcie, które okazało się bardziej niezdrowe niż myślałem. Zadławiłem się, ja się duszę a nikt z obsługi nie ma zielonego pojęcia jak postępować. Nie mieli nawet tyle rozumku aby poszukać kogoś kto faktycznie odbył szkolenie z pierwszej pomocy. Na szczęście do Maka wszedł ktoś kumaty, złapał mnie i zrobił mi Heimlicha, łamiąc przy tym żebro.