To nie żadna cebula czy katole tylko normalni ludzie.
Ehhh... tutaj chwila na zadumę. Jeżeli mamy na myśli rynek, czyli bez użycia nowomowy, miejsce gdzie spotykają się sprzedający i kupujący to zasada jest prosta. Rynek bez państwa (jako instytucji kształtującej) będzie w najgorszym wypadku nieefektywny, natomiast państwo bez rynku nie ma racji bytu (Vat to prawie połowa dochodów budżetu). Ogólnie koło człona mi ta relacja lata, choć ostatnio pewien typ wyj🤬 mnie z butów...
Przemyśl swój post pajacu, co jest gorsze ? Drukowanie jakiś durnych ulotek czy świadomy wpływ na kogoś życie, przez durne sumienie. Masz sumienie - rzucasz robote, masz sumienie - nie zostajesz lekarzem.
Nie dziwie sie, że wygrywają wybory mając tak chorych na umyśle wyborców, do kościola i na miesięcznice a nie siedziec na sadistiku.
podpis użytkownika
Chcesz LEGALNIE 90g MM na własny użytek? >> Wbijaj na naszą grupę MM <<
Według współczesnych antropologów społeczności pierwotne wymieniały się na zasadzie daru/długu między sobą, ale to nie ma znaczenia, bo tamte formy redystrybucji nie mają praktycznie nic wspólnego z dzisiejszym rynkiem. Zresztą nawet w czasach feudalizmu nie było rynku w dzisiejszym jego rozumieniu, były monopole których król udzielał zamożnym rodom, nie było rozdziału pomiędzy majątkiem królewskim a państwowym, rynek pracy praktycznie nie istniał, a dominującą formą organizacji produkcji była pańszczyzna, a nie jakaś wolna produkcja.
Każde państwo na świecie skutecznie reguluje rynek, to dość zabawne jak w pierwszej połowie swojego komentarza sugerujesz brak konieczności istnienia państwa (chyba nie ma nic bardziej skrajnego i utopijnego), a w drugiej zarzucasz utopizm mi bo coś tam się nie sprawdziło.![]()
Co do istnienia państwa to stwierdziłem jedynie, że rynek był już przed nim, wymiany na zasadzie daru, długu to też rynek. Ja jestem za państwem minimum czyli, że państwo powinno ingerować jedynie w przypadku gdy ktoś złamie warunki umowy, a nie to z kim ją zawieramy i na jakich warunkach. To czego jesteś zwolennikiem czyli, że państwo mówi kto z kim ma zawrzeć jaką umowę to gospodarka oparta na własności państwowej, a nie prywatnej. To nigdzie się nie sprawdziło ani w Wenezueli ani w Korei Północnej ani w Chinach ani w żadnym innym państwie...