Tak przy okazji polskich węży.
Jak byliśmy gówniarzami ojciec przyniósł nam upolowanego w ogrodzie padalca. Tak żeby dzieci sobie obejrzały. Wiadomo jak te skubańce działają- zwierzak wziął i zaczął udawać martwego. Tata położył go na stole i z zaciekawieniem patrzyliśmy czy zmartwychwstanie. Kiedy zaczęło się nam już to nudzić przyszedł wujek. Śmieszek taki. Gadka-szmatka z ojcem i nagle zauważył co leży na stole "cześć dzieciaki, co tam macie, żelek?". I up🤬lił padalcowi głowę. Po prostu wziął i odgryzł.
Zobaczylibyście jego minę jak się skumał że to nie żelek