Coffey napisał/a:
A wiesz debilu, że w takich sytuacjach się spisuje normalną umowę i najpewniej jest w niej to, że nie mogą od niego chcieć alimentów?
Jeżeli dziecko wystąpi o uznanie ojcostwa, to przysługują mu wszystkie prawa: alimenty, dziedziczenie itp.
To, że spiszesz sobie jakąś umowę, to nie oznacza, że jest ona ponad prawem.
Tu masz ogólne wyjaśnienie:
"Reasumując, w drodze postępowania sądowego może nastąpić ujawnienie tożsamości dawcy nasienia. Prawo natomiast jasno nie reguluje zależności finansowo-społecznych pomiędzy dawcą nasienia a jego biologicznym potomstwem powstałym ze sztucznego zapłodnienia. W tym wypadku zarówno matka dziecka może upomnieć się o alimenty, jak i dawca może upomnieć się o np. spadek.
W Polsce takiej sytuacji jeszcze nie było, ale precedensowy wyrok wydany przez niemiecki sąd w 2013 roku wzbudził w mediach zamieszanie. Sąd nie zarządził alimentów. Pozwolił jednak na ujawnienie danych dawcy, argumentując swoją decyzję tym, że dziecko poczęte dzięki sztucznemu zapłodnieniu ma prawo dowiedzieć się, kto jest jego biologicznym ojcem. W Wielkiej Brytanii luka prawna doprowadziła do nałożenia obowiązku alimentacyjnego na dawcę nasienia. Mężczyzna nie był anonimowym dawcą. Materiał genetyczny udostępnił natomiast drogą nieformalną. Zgodnie z brytyjskim prawem tylko mężczyzna oddający nasienie za pośrednictwem licencjonowanej kliniki nie jest w świetle prawa ojcem. Tym bardziej jeżeli do zapłodnienia doszło drogą naturalną. Bardzo podobny wyrok wydał sąd stanu Kansas w USA.
Prywatna umowa
Sytuacja nie jest jasna również w wypadku zabezpieczenia się przez strony umową. Na rozmaitych stronach internetowych ogłasza się wielu prywatnych dawców, dysponujących aktualnymi badaniami. Zarówno dla matki, jak i dla dawcy istotne będzie podpisanie umowy. Taka umowa może niestety być nieprawomocna. W wypadku wielu państw taka umowa jest nieważna, jeżeli inseminacja nie została przeprowadzona zgodnie z obowiązującym prawem i nie wykonał jej lekarz. W Polsce może dojść do unieważnienia umowy, jeżeli jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. Oczywiście stwierdzenie, że taka umowa narusza reguły występujące w stosunkach międzyludzkich i wartości moralne może być trudne. Nie jest to jednak z pewnością niemożliwe."
I nie nazywaj z automatu wszystkich "debilami" bo masz jakieś swoje wyobrażenie, niekoniecznie zgodne z rzeczywistością. Sprawa nie jest prosta i jednoznaczna, jest kurewsko śliska.