Tu nawet nie chodzi o podatek, a o to, że w krajach skandynawskich jest coś na wzór prohibicji- alkohol jest sprzedawany wyłącznie w sklepach monopolowych, w "urzędowych" godz. pracy (czyt. ww godzinach, w których normalny obywatel powinien być w pracy)- każdy może kupić jedną butelkę wódki, która nota-bene ma mniej procent niż u nas czy u ruskich (to samo dotyczy się piwa, nie wiem jak z winem, bo wina w Szwecji nie piłem). Każdy zakup jest "za okazaniem dowodu", a jeśli zbyt często zaglądasz do sklepu po kolejną flaszkę, to sprzedawca pyta cię, czy aby przypadkiem nie masz problemu alkoholowego i czy nie potrzebujesz pomocy(sic!). Jeśli wygląd klienta wskazuje na to, że popadł w alkoholizm, jest on automatycznie zgłaszany na leczenie odwykowe, które jest bezpłatne, a taki jegomość jeszcze dostaje benefity, wyżywienie podczas terapii oraz- w skrajnych przypadkach ubóstwa- odzież.
PS Nie, nie korzystałem z terapii będąc w Szwecji, a z tego co się dowiedziałem, system ten obowiązuje we wszystkich krajach skandynawskich.
na granicy i tak ich policzą ile z tego się należy rządowi..
Tu nawet nie chodzi o podatek, a o to, że w krajach skandynawskich jest coś na wzór prohibicji- alkohol jest sprzedawany wyłącznie w sklepach monopolowych, w "urzędowych" godz. pracy (czyt. ww godzinach, w których normalny obywatel powinien być w pracy)- każdy może kupić jedną butelkę wódki, która nota-bene ma mniej procent niż u nas czy u ruskich (to samo dotyczy się piwa, nie wiem jak z winem, bo wina w Szwecji nie piłem). Każdy zakup jest "za okazaniem dowodu", a jeśli zbyt często zaglądasz do sklepu po kolejną flaszkę, to sprzedawca pyta cię, czy aby przypadkiem nie masz problemu alkoholowego i czy nie potrzebujesz pomocy(sic!). Jeśli wygląd klienta wskazuje na to, że popadł w alkoholizm, jest on automatycznie zgłaszany na leczenie odwykowe, które jest bezpłatne, a taki jegomość jeszcze dostaje benefity, wyżywienie podczas terapii oraz- w skrajnych przypadkach ubóstwa- odzież.
PS Nie, nie korzystałem z terapii będąc w Szwecji, a z tego co się dowiedziałem, system ten obowiązuje we wszystkich krajach skandynawskich.
Tu nawet nie chodzi o podatek, a o to, że w krajach skandynawskich jest coś na wzór prohibicji- alkohol jest sprzedawany wyłącznie w sklepach monopolowych, w "urzędowych" godz. pracy (czyt. ww godzinach, w których normalny obywatel powinien być w pracy)- każdy może kupić jedną butelkę wódki, która nota-bene ma mniej procent niż u nas czy u ruskich (to samo dotyczy się piwa, nie wiem jak z winem, bo wina w Szwecji nie piłem). Każdy zakup jest "za okazaniem dowodu", a jeśli zbyt często zaglądasz do sklepu po kolejną flaszkę, to sprzedawca pyta cię, czy aby przypadkiem nie masz problemu alkoholowego i czy nie potrzebujesz pomocy(sic!). Jeśli wygląd klienta wskazuje na to, że popadł w alkoholizm, jest on automatycznie zgłaszany na leczenie odwykowe, które jest bezpłatne, a taki jegomość jeszcze dostaje benefity, wyżywienie podczas terapii oraz- w skrajnych przypadkach ubóstwa- odzież.
PS Nie, nie korzystałem z terapii będąc w Szwecji, a z tego co się dowiedziałem, system ten obowiązuje we wszystkich krajach skandynawskich.
podpis użytkownika
tofik2230Krzywa Laffera się kłania, lub starpolskie powiedzenie, że chytry dwa razy traci. Kiedyś rząd Leszka Millera, podniósł akcyzę na alkohol i wpływy do budżetu zmalały z tytułu akcyzy.
podpis użytkownika
J🤬 ruskie onuce bez litości.
W Danii kupisz Alko w każdym sklepie nie ma reżimu. Co prawda jest droższy niż np w pl ale są sklepy gdzie można kupić 24h na dobę. Taki reżim ala prohibicja jest tylko w Szwecji. W Norwegii i Finlandii można kupić ale jest po prostu drogo i nie W każdym sklepie
Tu nawet nie chodzi o podatek, a o to, że w krajach skandynawskich jest coś na wzór prohibicji- alkohol jest sprzedawany wyłącznie w sklepach monopolowych, w "urzędowych" godz. pracy (czyt. ww godzinach, w których normalny obywatel powinien być w pracy)- każdy może kupić jedną butelkę wódki, która nota-bene ma mniej procent niż u nas czy u ruskich (to samo dotyczy się piwa, nie wiem jak z winem, bo wina w Szwecji nie piłem). Każdy zakup jest "za okazaniem dowodu", a jeśli zbyt często zaglądasz do sklepu po kolejną flaszkę, to sprzedawca pyta cię, czy aby przypadkiem nie masz problemu alkoholowego i czy nie potrzebujesz pomocy(sic!). Jeśli wygląd klienta wskazuje na to, że popadł w alkoholizm, jest on automatycznie zgłaszany na leczenie odwykowe, które jest bezpłatne, a taki jegomość jeszcze dostaje benefity, wyżywienie podczas terapii oraz- w skrajnych przypadkach ubóstwa- odzież.
PS Nie, nie korzystałem z terapii będąc w Szwecji, a z tego co się dowiedziałem, system ten obowiązuje we wszystkich krajach skandynawskich.
podpis użytkownika
Każdy myślący człowiek jest ateistą.na granicy i tak ich policzą ile z tego się należy rządowi..